We wtorek łodzianie zagrają trzeci z rzędu, a dziewiąty w tym sezonie mecz wyjazdowy, bo o godz. 18 zagrają w Zabrzu z Górnikiem. Wycieczka na stadion wicelidera rozgrywek dla piłkarzy Widzewa, którzy przegrali wszystkie spotkania wyjazdowe nie jest z pewnością czymś, o czym marzyli...
Gdy do tego dodamy, że trener Rafał Pawlak - dziś już można powiedzieć, że Widzewa nie zbawił, bo ma gorszy bilans od swojego poprzednika Radosława Mroczkowskiego - znowu ma kłopoty z wyborem składu, bo za czerwoną kartkę będzie pauzował Rafał Augustyniak, a za żółte Princewill Okachi - to optymistą być nie można. Właściwie tylko wiara w Eduardsa Visnjakovsa - może urwie się obrońcom, może strzeli gola - daje kibicom poczucie, że wtorek niekoniecznie musi być kolejnym rozdziałem w fatalnej wyjazdowej serii widzewiaków.
Do zespołu wróci po pauzie za kartki Jonathan Perez i na pewno znajdzie się w wyjściowej jedenastce. Kto wie, czy obok niego na środku obrony nie zagra Hachem Abbes, chyba, że w Widzewie ktoś przyzna się do błędu i przywróci do zespołu Kevina Lafrance'a. Na to jednak trudno liczyć.
Po meczu w Zabrzu widzewiaków czekają dwa niewiele łatwiejsze spotkania - najpierw do Łodzi przyjedzie Śląsk Wrocław (sobota, godz. 15.30), a w ostatniej kolejce łodzianie pojadą do Białegostoku na spotkanie z Jagiellonią (piątek, 13 grudnia, godz. 18). Sytuacja jest bardzo poważna, bo trzy porażki skażą Widzew na dramatyczną walkę o utrzymanie. I tylko dzięki reformie rozgrywek - czytaj podziałowi punktów na pół - nie można jeszcze napisać, że skażą łodzian na spadek...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?