W piątek o godz. 18 przy al. Piłsudskiego widzewiacy znów zagrają z Podbeskidziem. Tym razem mają o co walczyć, bo, po pierwsze, sezon tak naprawdę dopiero się zaczyna, a po drugie - obie drużyny są w dolnej części tabeli.
Wynik czerwcowego meczu najlepiej zapamiętali kibice i piłkarze PGE GKS Bełchatów, bo wygrana bielszczan oznaczała degradację ich drużyny. Ale zapamiętali też kibice Widzewa, którzy nie ukrywali wtedy niezadowolenia z postawy kibiców. "Widzewiacy niby walczyli", "Łodzianie zakpili z kibiców" - to tylko niektóre cytaty ze sprawozdań prasowych z tego meczu.
W obecnej drużynie trenera Radosława Mroczkowskiego jest siedmiu piłkarzy, którzy zagrali w tamtym wstydliwym meczu - Maciej Mielcarz, Jakub Bartkowski, Mariusz Rybicki, Krystian Nowak, Veljko Batrović, Alex Bruno i Marcin Kaczmarek. Spośród nich tylko Rybicki, który ostatnio prezentuje katastrofalną formę, na pewno nie zagra przeciwko zespołowi byłego trenera Widzewa Czesława Michniewicza.
Nie ma wątpliwości, że piątkowe spotkanie będzie inne. Podbeskidzie straciło Roberta Demjana, który ubiegły sezon zakończył z koroną króla strzelców i był najgroźniejszym punktem bielskiego zespołu. Z kolei widzewiacy pozyskali Eduardsa Visnjakovsa, zawodnika... jeszcze groźniejszego. Łotysz piłkarsko przewyższa Słowaka o klasę i daje Widzewowi znacznie więcej, niż dawał Demjan Podbeskidziu.
Visnjakovs, który w spotkaniu reprezentacji Łotwy do lat 23 z Anglią zdobył gola, jest już w Łodzi i przygotowuje się do meczu z Podbeskidziem. Nie jest wykluczone, że w ostatnich godzinach przed meczem łódzki klub zatwierdzi do gry Serba Alena Melunovicia, który jest już bardzo blisko podpisania kontraktu. Mroczkowski zrezygnował z Hiszpana Alberta Manteci, więc Serb jest w tej chwili jednym kandydatem do wzmocnienia drużyny. Pieniądze na jego zatrudnienie ma wyłożyć prywatny inwestor.
W ostatnim czasie sytuacja finansowa Widzewa się polepszyła, a niewykluczone, że w najbliższych dniach będzie jeszcze lepsza. Jak się dowiedział portal widzewiak.pl, jeszcze we wrześniu Najwyższa Komisja Odwoławcza PZPN ma wydać wyrok w sprawie sporu Widzewa i Jagiellonii Białystok o pieniądze z transferu Bartłomieja Pawłowskiego. Zdrowy rozsądek każe mówić, że białostocki klub nie ma szans, by zwyciężyć, a po korzystnym werdykcie PZPN przeleje na konto Widzewa 300 tys. euro za wypożyczenie piłkarza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?