Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew - Lech 1:2. Strzelali gole Villarrealowi, Austrii, Djurgarden i Widzewowi

Dariusz Kuczmera
Dariusz Kuczmera
Fot. Krzysztof Szymczak
Widzew po 10 latach znów zagrał z mistrzem Polski w ekstraklasie i po raz drugi z rzędu przegrał (wcześniej z Legią). Tym samym łodzianie oddalili się od podium, ale nadal zachowali nadzieje na czwarte miejsce, które może dać premię w postaci gry w europejskich pucharach.

Właśnie doświadczenie zdobyte w pucharach przeważyło szalę na korzyść Lecha. Bramki dla mistrza Polski zdobyli ci, którzy pokonali bramkarzy Djurgarden, Vikinguru, czyli Filip Marchwiński oraz Kristoffer Velde, który ma na rozkładzie bramkarzy Villarreal, Austrii Wiedeń, Dudelange czy Karabachu Agdam.

Kibice na Widzewie przeżyli osiem minut, które wstrząsnęły stadionem, bo padły w nich trzy gole. Najpierw po rozegraniu piłki przy linii bocznej boiska Patryk Stępiński wyłożył piłkę Bartłomiejowi Pawłowskiemu, a ten uderzył mocno i celnie przy krótkim słupku.

Niespełna dwie minuty później w pole karne Widzewa dośrodkował Nika Kwekweskiri, a z główki celnie przymierzył Filip Marchwiński. Kiedy liczyliśmy na jeszcze jedno uderzenie Widzewa decydujący cios zadał mistrz. Nastąpiła kolejna wrzutka w pole karne łodzian i Kristoffer Velde strzałem głową pokonał Henricha Ravasa.

Trener Lecha John van den Brom powiedział po meczu z Widzewem: - Widzew zagrał tak, jak się spodziewaliśmy. Mieliśmy sporo problemów. Jaka tu jest atmosfera i jak Widzew gra, to należą nam się gratulacje, bo trudno tutaj wygrać. Widzew to jest zespół dobrze grający piłką.

Trener Janusz Niedźwiedź mówił po meczu: - Duże rozczarowanie i złość, że nie zdobyliśmy nawet punktu. Byłem dumny do 72 minuty z mojej drużyny. Przyjemnie się patrzyło na grę mojej drużyny. To był bardzo dobry mecz. Na bramkę zasłużyliśmy. Później stało się to, co się dzieje, kiedy gra się z jakościowym zespołem, jak Lech. Nie potrafiliśmy odwrócić losów meczu. Gra była na wysokim poziomie, ale mecz trwa 90 minut, a nie 72. Nie jesteśmy w stanie budżetowo porównywać się z mistrzem Polski. Do 72 minuty nie było jednak widać, kto jest mistrzem, a kto beniaminkiem. Pozytywem był występ Juljana Shehu. Przebiegliśmy w tym meczu 124 km, co jest rekordem. Napsuliśmy gry Lechowi. W niedzielę gramy mecz kontrolny z Jagiellonią.

Widzew Łódź - Lech Poznań 1:2 (0:0)

1:0 Bartłomiej Pawłowski (71), 1:1 Filip Marchwiński (73), 1:2 Kristoffer Velde (78). Sędziował: Damian Kos (Gdańsk). Żółte kartki: Hanousek, Ciganiks - Karlström, Szymczak. Widzów: 17.489.
Widzew: Henrich Ravas - Patryk Stępiński (89, Martin Kreuzriegler), Serafin Szota, Mateusz Żyro - Paweł Zieliński (89, Andrejs Ciganiks), Dominik Kun, Ernest Terpiłowski (78, Kristoffer Hansen), Marek Hanousek, Juljan Shehu (78, Juliusz Letniowski), Bartłomiej Pawłowski (89, Jakub Sypek) - Jordi Sánchez. Trener: Janusz Niedźwiedź.
Lech: Filip Bednarek - Joel Pereira, Bartosz Salamon, Antonio Milić, Pedro Rebocho - Adriel Ba Loua (59, Afonso Sousa), Radosław Murawski (59, Nika Kwekweskiri), Jesper Karlström, Filip Marchwiński (76, Alan Czerwiński), Kristoffer Velde - Filip Szymczak (66, Artur Sobiech). Trener: John van den Brom.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki