Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew Łódź przegrał z Flotą Świnoujście 0:2 [RELACJA]

Paulina Szczerkowska
W porównaniu z ostatnim meczem w podstawowej jedenastce Widzewa nastąpiła jedna zmiana. Kontuzjowanego Edgar Bernharta zastąpił Dawid Kwiek. Poza tym do meczowej osiemnastki po drobnym urazie wrócił Rok Straus, a pierwszy raz w rundzie wiosennej pojawił się w niej Marcin Kozłowski. Flota natomiast do meczu przystąpiła w osłabionym składzie. Za kartki byli zmuszeni pauzować Marek Niewiada oraz Marek Opałacz. Widzewiacy przegrali mecz 0:2.

Niebezpieczna dla łodzian sytuacja pojawiła się w 9 minucie. Daleko z bramki wyszedł Maciej Krakowiak, a po złym podaniu Krystiana Nowaka, z połowy boiska strzelał Tomasz Margol. Zawodnik Floty przelobował widzewskiego golkipera, ale piłka szczęśliwie minęła bramkę. Chwilę później szansę mieli widzewiacy. W pole karne Floty dośrodkował Veljko Batrovic, a prosto w bramkarza strzelił Nowak.

Przy tej akcji widzewiacy sugerowali zagranie ręką jednego z obrońców gospodarzy, ale sędzia nie zareagował. W pierwszej połowie łodzianie popełniali wiele indywidualnych błędów. Najgorsza w skutkach mogła być pomyłka Wrzesińskiego z 22 minuty. Zawodnik w pobliżu własnego pola karnego podał piłkę jednemu z gospodarzy i tylko jego niecelność uratowała widzewiaków przed stratą gola. Dużo lepiej w tej części gry poczynała sobie Flota. Świetna okazja dla godpodarzy pojawiła się w 29 minucie, kiedy pod poprzeczkę strzelił jeden z piłkarzy Floty. Niepewnie, ale skutecznie interweniował Krakowiak.

Styl gry widzewiaków wciąż się nie zmienia. Piłkarze z Łodzi wymieniają między sobą podania, ale ilość tych niecelnych jest porażająca. Widzewiacy potrafią podać piłkę prosto pod nogi obrońcy, a później swoje błędy naprawiają na przykład faulami. Tak było w 37 minucie, kiedy źle podał Nowak, a żeby akcja nie zamieniła się w coś groźnego złapał Nwaogu za koszulkę i został ukarany żółtą kartką. Z czasem rosła przewaga Floty, a widzewiacy dawali się ogrywać jak dzieci. Kolejna strata w środku pola przytrafiła się łodzianom w 42 minucie, ale na szczęście dla nich Nwaogu strzelił prosto w Krakowiaka. Widzewska obrona popełniała dzisiaj fatalne błędy i bezbramkowy remis po pierwszej połowie, to wynik szczęśliwy jedynie dla łodzian. Flota zmarnowała cztery sytuacje, po których powinien paść gol.

Do drugiej połowy obie drużyny przystąpiły bez żadnych zmian. Przed szansą na gola widzewiacy stanęli w 47 minucie. Wrzesiński najpierw sprytnie ograł Daniela, ale za długo czekał z podaniem do dobrze ustawionego Batrovica. Kiedy w końcu widzewski pomocnik dostał piłkę, to strzelił, a właściwie podał do bramkarza Floty. Bezbramkowy remis nie utrzymał się długo. Od 50 minuty
1:0 zasłużenie prowadzili gospodarze. Krakowiaka bezpośrednio z rzutu wolnego pokonał rezerwowy Kort.

Po stracie bramki żadna zmiana w stylu gry nie nadeszła. Prawie każda akcja to straty i błędy łodzian. Sytuację próbował ratować za to Wojciech Stawowy. Na boisko weszli Bartłomiej Kasprzak, Rok Straus i Tomasz Lisowski. Ze strony Widzewa jak zwykle brakowało strzałów, ale w 65 minucie na uderzenie z dystansu odważył się Kwiek. Piłka poleciała wysoko nad bramką. Flota natomiast nie przestawała atakować i jej akcje były zdecydowanie groźniejsze. Od 72 minuty było już 2:0 dla gospodarzy.

Wyspiarzom wystarczyły dwa podania, aby Arkadiusz Reca minął Krakowiaka i strzelił do pustej siatki. A Widzew? Oczywiście próbował budować akcje ofensywne, ale wszystkie starania łodzian były daremne. Przykład niemocy to 79 minuta, kiedy Lisowski wystawił piłkę niepilnowanemu Batrovicowi, a ten strzelił niecelnie z 5 metra. Chwilę później dziecinnie przed polem karnym dał się ograć Kasperkiewicz i Daniel Brud mógł podwyższyć wynik spotkania, ale strzelił niecelnie. Dobrą sytuację w końcówce spotkania mieli widzewiacy. Do Kwieka podawał Batrovic, ale ten uderzył prosto w Łukasza Sabelę.

Po takim meczu trudno być optymistą. Widzewiacy popełniali dzisiaj błąd za błędem i nie mieli żadnego pomysłu na akcje ofensywne. Porażająca była ilość niecelnych podań i piłek oddanych bez żadnej walki rywalowi. Sam Wojciech Stawowy na pomeczowej konferencji powiedział, że Widzew nie zasłużył w Świnoujściu na strzelenie choćby honorowej bramki. Grał bez przekonania i zaangażowania - tak jakby już utrzymał się w lidze, a nie desperacko walczył o utrzymanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki