Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew Łódź - Zawisza Bydgoszcz 2:1 [ZDJĘCIA+FILM]

Paweł Hochstim, mek
Widzew Łódź wygrał z Zawiszą Bydgoszcz 2:1 w spotkaniu drugiej kolejki T-Mobile Ekstraklasy. To pierwsze punkty łódzkiej drużyny, zdobyte w dodatku przed własną publicznością. Bohaterem Widzewa był 23-letni Łotysz Eduards Visnjakovs, który zdobył dwa gole.

A przez pierwsze pół godziny gry Widzewa na boisku właściwie nie było. Przeciętny zespół, bo takim jest Zawisza Bydgoszcz - w pierwszej kolejce bydgoszczanie przegrali przecież u siebie z Jagiellonią Białystok - zdecydowanie górował nad łodzianami. A ci wyszli na boisko, jakby byli przestraszeni. Ba, nawet Bartłomiej Pawłowski, który aspiruje do miana jednej z czołowych postaci ekstraklasy, bał się ryzykować w dryblingach.

To, że po trzydziestu minutach Widzew przegrywał zaledwie 0:1, zawdzięczał głównie szczęściu i nieskuteczności graczy Zawiszy. Już po bramce Jakuba Wójcickiego - udział w niej mieli niemal wszyscy obrońcy Widzewa - dwie szanse miał Michał Masłowski, ale nie zdołał pokonać Macieja Mielcarza.

ZOBACZ TEŻ: Kibice na meczu Widzew - Zawisza [ZDJĘCIA+FILM]

Trener Radosław Mroczkowski, który w porównaniu do ubiegłotygodniowego meczu z Legią Warszawa zmienił aż pięciu piłkarzy, korzystając przy tym z dwóch ligowych debiutantów Rafała Augustyniaka i Eduardsa Visnjakovsa, mógł obawiać się o kolor swoich włosów. Bo jego piłkarze grali tak, by szkoleniowiec osiwiał z nerwów. Zwłaszcza obrońcy dostarczali mu zmartwień. A na trybunach siedział Thomas Phibel, który po kilkudniowej przerwie pojawił się w Łodzi. Na spotkaniu z szefami klubu twierdził, że załatwiał bardzo ważne prywatne sprawy w Belgii i jednocześnie zaprzeczył, iż był na testach w Crystal Palace.

Znając Mroczkowskiego, który słów na wiatr nie rzuca, kariera Francuza w Widzewie dobiegła końca i kwestią negocjacji jest tylko sposób pożegnania. Phibel chyba nieco obawiał się reakcji szefów klubu, bo do Łodzi przyjechał z... mamą.

Kto wie, jak wyglądałby ten mecz, gdyby szefom Widzewa dzień przed meczem nie udało się potwierdzić Visnjakovsa. Trudno dokładnie wytłumaczyć, na jakiej zasadzie kibice Widzewa uważali, że Łotysz dla ich drużyny może okazać się zbawcą - do tej pory nie grał w wielkich klubach, a ostatnie półtora roku spędził na kazachskim stepie - ale wygląda na to, że mieli rację. Bo akcja, którą Visnjakovs przeprowadził w 34. minucie, tylko odrobinę korzystając w niej z Pawłowskiego, była doskonała. Ostatecznie nowy napastnik Widzewa, niebywale szybki, jak na polską ekstraklasę, wyprzedził Pawła Strąka, wyszedł sam na sam z Wojciechem Kaczmarkiem i doprowadził do wyrównania.

Ale wielka chwila Łotysza miała dopiero nadejść. W 82. minucie Marcin Kaczmarek kapitalnie dośrodkował w pole karne, a Visnjakovs znów okazał się szybszy od bydgoskich obrońców i zapewnił Widzewowi zwycięstwo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki