Pięć punktów - tyle straty mają do odrobienia piłkarze Widzewa w siedmiu kolejkach. Przed rokiem Podbeskidzie Bielsko-Biała na siedem kolejek przed końcem sezonu miało dziewięć punktów mniej od Ruchu Chorzów, a sezon skończyło... mając punkt więcej. Można!
Jedno jest pewne - Widzew musi ruszyć w pogoń za rywalami od pierwszej kolejki rundy finałowej, bo sytuację ma najtrudniejszą ze wszystkich zespołów. Nie dość, że łodzianie mają do odrobienia stratę, to z siedmiu meczów aż cztery - z Koroną Kielce, Śląskiem Wrocław, Podbeskidziem Bielsko-Biała i Zagłębiem Lubin - zagrają na wyjazdach. Z kolei na swoim stadionie podejmą Cracovię, Jagiellonię Białystok i Piasta Gliwice.
Jakie atuty mają widzewiacy? Podstawowym jest ten, że... nikt na nich nie stawia, a spadek drużyny z ekstraklasy nie zostanie odebrany przez nikogo w kategoriach niespodzianki. Łodzianie już przed sezonem byli wymieniani wśród głównych kandydatów do spadku z ekstraklasy, a ich postawa w większości meczów to potwierdzała. Bilans meczów wyjazdowych - zero zwycięstw, jeden remis i czternaście porażek - jasno pokazuje, że zespół pod wodzą Radosława Mroczkowskiego, a później Rafała Pawlaka i Artura Skowronka spisywał się fatalnie.
Wydaje się jednak, że czas przeszły, czyli "spisywał", a nie "spisuje" jest tutaj jak najbardziej na miejscu, bo od kilku kolejek łodzianie nie przypominają już zagubionego i nieambitnego zespołu, jakim byli przez większą część sezonu. I to Widzew dzięki temu może być największym beneficjentem nowego systemu rozgrywek, bo przecież gdyby liga grała "po staremu" to łodzianie od kilku tygodni byliby już zdegradowani.
Z dwudziestu dwóch punktów, które łódzki zespół zdobył w fazie zasadniczej obecnych rozgrywek tylko dziewięć uzyskał w starciach z drużynami, które grać będą w tzw. grupie spadkowej. Na wyjazdach łodzianie przegrali ze wszystkimi z wyjątkiem Cracovii (1:1), natomiast u siebie pokonali Koronę 2:1, zremisowali z Jagiellonią, Piastem i Podbeskidziem po 1:1, Śląskiem i Zagłębiem po 0:0, a przegrali tylko z Cracovią 1:3.
Jeśli mielibyśmy analizować dotychczasowe rezultaty widzewskich piłkarzy i wyciągać z nich optymistyczne wnioski, to byłoby to bardzo trudne. Można jednak powiedzieć, że widzewiacy potrafią grać w piłkę, jeśli byli w stanie wygrać u siebie z zespołami klasy Wisły Kraków, Pogoni Szczecin, czy Zawiszy Bydgoszcz, a zremisowali np. z Lechem Poznań. Tę wiarę w ich możliwości musi utrwalić im Skowronek i to jego najtrudniejsze zadanie. Bo grać lepiej już ich nie nauczy.
Łodzianie mają teraz niespełna dwa tygodnie, by odpowiednio przygotować się do rundy finałowej. Do treningów wrócił już Aleksejs Visnjakovs, indywidualnie ćwiczy wciąż Yani Urdinov, a Patryk Stępiński jeszcze leczy przeziębienie, z powodu którego nie zagrał w Szczecinie.
Lechia w Gdańsku 2:1, Zagłębie 1:1, Polonia w Warszawie 1:2, Piast Gliwice 1:2, Lech w Poznaniu 2:0, Pogoń 2:1, Widzew w Łodzi 2:1 - tak wyglądało siedem ostatnich meczów Podbeskidzia w ubiegłym sezonie. Widzew musi podążyć tą drogą i nie przejmować się nawet pojedynczymi porażkami. Bo efekt może być korzystny!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?