W przedostatniej kolejce ekstraklasy odnotowano dwie sensacje, które zmieniły układ sił w strefie medalowej. Były to wygrane Lechii w Gdańsku z liderem Legią 1:0 oraz zwycięstwo Widzewa 2:0 w Kielcach z Koroną. W obu wypadkach przegrani byli zdecydowanymi faworytami. Aby dodać pikanterii, sprawcy tych sensacji byli po 28. kolejce krytykowani najmocniej po meczu w Łodzi, w którym Lechia pokonała Widzew 1:0.
Co sprawiło, że obie te drużyny przeszły taką metamorfozę w zaledwie 5 dni? W przypadku biało-zielonych łatwiej to wytłumaczyć. Dzięki wygranej Lechia zapewniła utrzymanie w ekstraklasie ulubionej drużyny premiera Donalda Tuska. Zwycięstwo gdańszczan było zarazem pierwszym na stadionie PGE Arena pod wodzą Pawła Janasa.
Ale co skłoniło Widzew, by niszczyć marzenia o pierwszym w historii medalu Korony? Przecież siedem z rzędu meczów bez wygranej wyraźnie sugerowało lekceważące traktowanie finiszu. Może zawstydzony stylem przegranej z Lechią trener Radosław Mroczkowski wyraźnie zagroził, że ci, co odpuszczą mecze na finiszu nie mają co liczyć na występy w następnym sezonie czy zgodę na transfery. Może wreszcie zadziałał apel do kolegów kapitana zespołu Macieja Mielcarza o wyjście z twarzą z tej rundy. Tak czy inaczej, łodzianie zagrali najlepszy mecz w tym roku, który można porównać ze spotkaniem w stolicy z Polonią, która wtedy była wiceliderem.
W niedzielę o godz. 17 Widzew podejmuje Lecha. Pozna-niacy pod wodzą debiutanta Mariusza Rumaka finiszują w stylu, który zapewnił im tytuł w 2010 roku. Łodzianie chcą potwierdzić, że grają o klasę lepiej z faworytami. Udowodnili to jesienią, gdy pokonali 1:0 ulubieńców Wielkopolski na ich arenie Euro 2012 (gol Bruno Pinheiro). Goście będą zmuszeni do ataku, bo tylko wygrana daje im szanse zdobycia tytułu. W pożegnalnym meczu będzie się chciał pokazać Łotysz Artiom Rudniew (przechodzi do HSV). Król strzelców (22 gole) debiutował przy Piłsudskiego dwa lata temu i tu zdobył pierwszą bramkę. Warto się wybrać na mecz, by zobaczyć aż trzech wybrańców Smudy na Euro: Marcina Kamińskiego Grzegorza Wojtkowiaka oraz Rafała Murawskiego.
Gospodarze muszą zatuszować lukę na środku defensywy po Bieniuku i Ukahu. Nikt nie pauzuje za kartki. Fani liczą, że zobaczą gola Ben Dhifallaha w Łodzi, bo jak dotąd Tunezyjczyk trafia wyłącznie na stadionach rywali.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?