Tymczasem klub z al. Piłsudskiego radzi sobie zaskakująco dobrze. Dość podkreślić, że w każdej kolejce zrealizował plan minimum i nie doznał jeszcze porażki. Widzewiacy znaleźli nawet igły, którą przebili dwa balony. Jako pierwsi nie dali się pokonać Wiśle (mistrzowie wyjechali z Łodzi ze szczęśliwie zdobytym punktem) oraz jako pierwsi zwyciężyli Polonię Warszawa, której bogaty właściciel nie kryje ambicji zdobycia tytułu.
Pod wodzą Mroczkowskiego odmłodzony zespół odnotował lepsze rezultaty niż w poprzednim sezonie (z Wisłą w Łodzi - wtedy 0:1, teraz 1:1, z Górnikiem w Zabrzu - wtedy 0:4, teraz 1:1 oraz z Polonią w Łodzi - wtedy 0:0, a teraz 1:0). Łodzianie dzielą lokatę w pierwszej ósemce z mistrzowską Wisłą i są znów na najwyższym miejscu w tabeli z klubów okręgu łódzkiego.
Teraz Widzew czeka kolejne wyzwanie. W niedzielę o godz. 14.30 we Wrocławiu zagra ze Śląskiem. Są argumenty, by straszyć tym meczem zarówno gości, jak i gospodarzy. Ostrzeżeniem dla łodzian jest druga lokata rywali, którzy mają tyle samo punktów co lider z Poznania (po 10). Wicemistrzowie zdobyli aż 5 bramek więcej od widzewiaków.
Ale też są argumenty dające nadzieję na korzystny rezultat Widzewa. Śląsk będzie po czwartkowym meczu w Bukareszcie. Zagra z Rapidem bez odsuniętego za kartki Sebastiana Mili i zapewne pożegna się z marzeniem o fazie grupowej Ligi Europejskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?