Łódzka straż miejska i policja zwiększą ilość patroli przy placu Wolności i pobliskich ulicach. To miejsce, gdzie zaaktywizowali się ostatnio handlarze narkotyków.
O zwiększenie liczby patroli w tych okolicach zwrócił się do prezydent Łodzi radny Bartłomiej Dyba-Bojarski (PL 2050). Plac Wolności kojarzony był ostatnio głównie z remontem i brakiem pracowników na zamkniętym obszarze (obecnie roboty trwają), acz według informacji radnego w okolicy "pojawiły się tam liczne osoby pod wpływem narkotyków, a także osoby prowadzące ich sprzedaż".
[cyt]- Z prośbą o interwencję zwrócili się do mnie kupcy, którzy w okolicy prowadzą swoje interesy - mówi Dyba-Bojarski. - Oni wzywali policję, wzywali straż miejską i gdy te służby interweniują, handlarze się stamtąd usuwają. Natomiast wracają, gdy patrole stamtąd odchodzą, a kupcy i ich klienci nie czują się tam bezpiecznie.[/cyt]
Jak odpowiada Adam Pustelnik, pierwszy wiceprezydent Łodzi, "przestępstwa dotyczące narkomanii (spożywania narkotyków oraz ich rozpowszechniania) opisane są w artykułach Kodeksu karnego oraz w Ustawie o przeciwdziałaniu narkomanii i wykraczają poza katalog uprawnień straży gminnych. Natomiast wiceprezydent mimo tego zapewnił, że strażnicy będą się w okolicach placu Wolności pojawiać częściej, także w godzinach wieczornych, by gdy zajdzie potrzeba interweniować pod kątem ewentualności zakłócania porządku publicznego