Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Większość 6-latków nie nadaje się, żeby iść do szkoły [WYWIAD]

rozm. Piotr Brzózka
JAKUB SZYMCZUK
Rozmowa z Tomaszem Elbanowskim z fundacji Rzecznik Praw Rodziców.

Łódzkie 6-latki, które w tym roku idą do szkół, miały się uczyć wyłącznie wśród rówieśników. Większość jednak będzie dzielić ławki z 7-latkami. W dodatku klasy będą liczniejsze niż zapowiadano. Chyba nie jest Pan tym specjalnie zdziwiony?
Rodzice nie powinni nad tym przechodzić do porządku dziennego. Samorządy w całej Polsce są aroganckie i łamią prawo. Nasza fundacja przygotowała raporty na temat standardów edukacji i traktowania rodziców w kilkuset gminach - niestety takie historie się powtarzają. Prasa lokalna na Podlasiu kilka dni temu opisywała, że małe dzieci mają jeździć do szkoły autobusem z więźniami. Wójt był zadowolony, bo to oszczędność... Są też samorządy, które przymuszają rodziców do zapisywania dzieci do szkół, a nie przedszkoli, oferują opiekę świetlicową, nie przestrzegając jednak maksymalnej wielkości grup. A w dodatku pobierają opłaty za tę opiekę świetlicową, tak jakby to była opieka przedszkolna w wysokim standardzie.

CZYTAJ TEŻ: Rodzice 6-latków: Urzędnicy nas oszukali!

Co będzie z referendum w sprawie posyłania 6-latków do szkół? Jest zebrany niemal milion podpisów w sprawie jego organizacji, wyraził Pan zdanie, że takiej liczby politycy nie mogą zlekceważyć. Czyżby?
Premier powiedział, że są takie sprawy, które w referendum by przegrały, ale i tak muszą być wdrożone. To jest zdanie, z którego powinien się wytłumaczyć, bo Konstytucja RP stanowi co innego. To naród jest suwerenem, a nie partia czy jednoosobowo premier.

Ale czy do tego referendum dojdzie?
Być może. Partie opozycyjne już inicjatywę poparły: PiS, SLD i mniejsze ugrupowania. W PSL nie jeszcze jednoznacznej odpowiedzi, a w samej Platformie też są dyskusje.

Jaki jest prawdziwy cel tej reformy? Czy faktycznie chodzi o lepszy rozwój dzieci, czy tylko o to, by w przyszłości kolejne roczniki szybciej kończyły szkołę, wchodziły na rynek pracy i zaczynały płacić składkę na ZUS?
Już z oficjalnych zapowiedzi rządu z 2008 roku, gdy startowała reforma, wynikało, że chodzi o oszczędność - wcześniej płacone składki na ZUS i podatki. Na pewno nie ma mowy o podniesieniu standardów edukacji, nie ma nawet takiej próby. I nie ma pieniędzy na takie zmiany. A bez pieniędzy nie ma co liczyć na zmiany na lepsze. W tym przypadku nie ma pieniędzy, chodzi tylko o oszczędności, o poprawę statystyk. Wyrzucając 6-latki do szkół, rząd chce "za darmo" stworzyć nowe miejsca w przedszkolach. Dziś 5-latki są objęte obowiązkiem edukacji, ale rząd nie zagwarantował im miejsc w przedszkolach i te dzieci często trafiają do oddziałów w szkołach.

Rodzice 6-latków, które mają się uczyć wspólnie z 7-latkami, przeważnie boją się o swoje pociechy. Słusznie? Jakie ma znaczenie rok różnicy między dziećmi?
Z relacji nauczycieli wynika, że ma to ogromne znaczenie. Pewna grupa 6-latków ma już gotowość szkolną, ale zdecydowana większość - nie. Te pierwsze sobie poradzą, te drugie nie będą w stanie wysiedzieć w ławkach. Gotowość szkolna to zespół cech, które się diagnozuje w poradni psychologiczno-pedagogicznej. Przed 2010 rokiem każdy 6-latek, którego rodzice chcieli wcześniej wysłać do szkoły, musiał przejść taką diagnozę, mieć stwierdzoną gotowość. Teraz ministerstwo zniosło ten obowiązek. Skutek jest taki, że wiele dzieci ponosi porażkę edukacyjną na samym starcie. Bo nawet jeśli dzieci są intelektualnie gotowe, to nie radzą sobie emocjonalnie. To zupełnie inny rytm niż w przedszkolu. Poza tym, program nauczania nie jest dostosowany do fizjologii małego dziecka. Większość 6-latków nie będzie w stanie kaligrafować, jak tego wymaga od nich podstawa programowa. Część nie jest w stanie zapisywać dźwięków, których nie rozróżnia słuchem, na przykład "dź" i "ć". Po kilku latach widać, że część dzieci cierpi. Wielu rodziców, którzy posłali 6-letnie dzieci do szkoły, nie zrobiłoby tego ponownie. Dlatego rodzice z Łodzi koniecznie powinni się udać z dziećmi do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Te diagnozy, choć nie obowiązkowe, są wykonywane, należy je zrobić. Dziś jeszcze jest ten moment, kiedy można się wycofać. Kiedy dziecko już pójdzie do szkoły i sobie nie poradzi, nie będzie już mogło wrócić do grupy rówieśniczej - tak są skonstruowane przepisy. Ministerstwo nie dopuszcza możliwości wycofania 6-latków z pierwszej klasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki