Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiele pięknych chwil, które dużo kosztują

Anna Gronczewska
Małgorzata Skoczylas występuje na deskach Nowego w Łodzi
Małgorzata Skoczylas występuje na deskach Nowego w Łodzi fot. Jakub Pokora
Maja Korwin jest młodą aktorką łódzkiego Teatru Powszechnego. W jej rodzinie aktorstwo stało się sposobem na życie. Aktorem był dziadek Włodzimierz, na scenie występowała także babcia Teresa. Mama Małgorzata jest dziś aktorką Teatru Nowego w Łodzi, a tata Maciej dyrektorem Teatru Muzycznego w Gdyni.

Tę wspaniałą aktorską tradycję rozpoczął Włodzimierz Skoczylas. Grał wiele w łódzkich teatrach.
Popularność uzyskał m.in dzięki dubbingowi. To on dubbingował jednego z bohaterów popularnej przed laty dobranocki "Opowieści z mchu i paproci". On też udzielał swojego głosu wilkowi w rosyjskiej bajce "Wilk i zając", znanej też jako "Nu pogadi". Wiele osób pamięta jego role w "Stawce większej niż życie", "Rzeczpospolitej babskiej", "Cafe pod minogą" czy "Irena do domu", a także w "Krzyżakach". Grał również w jednym z pierwszych polskich seriali "Kapitan Sowa na tropie".

Włodzimierz Skoczylas urodził się w 1923 roku w Jabłonowie na Pomorzu, ale już jako dwu-, trzyletni chłopiec zamieszkał w Łodzi i z tym miastem związał niemal całe życie. Podczas wojny został aresztowany i trafił do obozu koncentracyjnego w Dachau. Los sprawił, że w tym strasznym miejscu zetknął się z aktorstwem.

- Brał udział w wystawianych tam jasełkach - opowiada jego córka Małgorzata Skoczylas. - W obozie po raz pierwszy pomyślał, że jeśli przeżyje, to po wojnie spróbuje swoich sił w aktorstwie.

Po zakończeniu wojny jeszcze dwa lata krążył po Europie, by w końcu przyjechać do rodzinnej Łodzi. Tak jak wcześniej obiecał, zdał do szkoły aktorskiej. Tyle, że w Warszawie. Jeszcze w Łodzi zaliczył maturę w szkole ojców bernardynów przy ul. Spornej, gdzie spotkał swoją przyszłą żonę Teresę. Nie było to jednak ich pierwsze spotkanie.

- Rodzice poznali się jeszcze przed wojną - wyjaśnia Małgorzata Skoczylas. - Na obozie harcerskim, który prowadził ojciec mojej mamy.

Włodzimierz Skoczylas skończył szkołę aktorską w Warszawie. Był w grupie młodych artystów, którzy razem z Januszem Warmińskim zakładali w stolicy teatr Ateneum. Teresa studiowała stomatologię, ale wkrótce też zaczęła myśleć o aktorstwie.

- Ja urodziłam się w Warszawie, ale rodzice postanowili wrócić do Łodzi, bo tu dostali mieszkanie - wspomina pani Małgorzata.

Teresa Skoczylas została w końcu aktorką. Kilka lat występowała w Teatrze Ziemi Łódzkiej. Po pięciu latach zrezygnowała jednak z tego zawodu. Zaczęła pracować w Łódzkim Domu Kultury, w dziale artystycznym. Zajmowała się zespołami amatorskimi, m.in. wiele lat prowadziła zespół ludowy działający przy ŁDK-u.

Małgorzata Skoczylas wspomina, że jej tata był bardzo rodzinnym człowiekiem. W teatrach, gdzie pracował, nazywano co cadykiem - bo gdy ktoś miał jakiś problem, kiedy potrzebował porady, przychodził do Włodzimierza.

- Tata zawsze porozmawiał, poradził, był lubiany przez kolegów - dodaje pani Małgorzata. Sama pamięta, że gdy tata miał tylko czas, to chętnie bawił się z córką. Razem przygotowywali ozdoby choinkowe.

Maja Korwin żałuje, że nie mogła za wiele oglądać dziadka na scenie. Umarł w 1993 roku, gdy miała 12 lat. - Był charakterystycznym aktorem - wspomina. - Bardzo lubił grać zwłaszcza w komediach.
Pamięta, że dziadek pozwalał jej na wszystko: była jego jedyną, ukochaną wnuczką. - Mama wspominała, że jak dziadek przychodził zmęczony z teatru, to wszyscy chodzili na paluszkach, bo dziadek odpoczywał - opowiada Maja Korwin. - A ja mogłam dokazywać...
Małgorzata Skoczylas, dorastając w artystycznym środowisku, coraz poważniej zastanawiała się, czy nie zostać aktorką. Choć myślała też studiowaniu oceanografii. - Myślę, że najbardziej podobała mi się nazwa tego kierunku! - śmieje się dziś.

Po maturze w I LO im. Kopernika w Łodzi złożyła dokumenty do "filmówki". Wyjściem rezerwowym miała być geografia. Ale gdy dostała się na wydział aktorski, to o geografii szybko zapomniała. Została aktorką.

Już w liceum Małgorzata poznała swojego przyszłego męża Macieja Korwina. Chodzili do jednej klasy, potem razem studiowali na wydziale aktorskim PWSFTViT. Dziś on jest dyrektorem Teatru Muzycznego w Gdyni, wcześniej przez kilka lat szefował łódzkiemu Teatrowi Powszechnemu.

Małgorzata Skoczylas przyznaje, że jeszcze gdy Maja była w klasie maturalnej, miała nadzieję, że córka nie wybierze aktorstwa. Bardziej interesowała ją wtedy matematyka i komputery. - Myślałam, że będzie jedyna normalna w rodzinie, ale Maja zdecydowała się zdawać do szkoły aktorskiej.... - uśmiecha się pani Małgorzata.

Powtórzyła wtedy córce to, co przed laty usłyszała od swego ojca, gdy też wybierała ten zawód. - Powiedział mi wtedy, że po latach miałabym do niego pretensje, gdyby kazał mi zdawać do szkoły aktorskiej, wiedząc, jaki to trudny zawód. A gdyby mi zakazał, to żałowałabym, że nie spróbowałam...

Maja Korwin przyznaje, że długo zapierała się, iż nie zostanie aktorką.

- Wychowałam się jednak w teatrze - opowiada Maja. - Rodzice zabierali mnie na próby, na przedstawienia. Wiele czasu spędzałam w garderobach, za kulisami. Zachwycało mnie, że jest tyle pięknych, kolorowych sukienek...

Kiedy podrosła i znajomi pytali, czy zostanie aktorką, gwałtownie zaprzeczała. - Mama była zachwycona, że interesuje się czymś innym - potwierdza Maja. Ale w drugiej klasie liceum wyjechała z rodzicami do Gdyni. Tata został tam dyrektorem teatru. Zaczęła chodzić na próby teatru amatorskiego, zainteresował ją musical. W końcu zdecydowała, że pójdzie w ślady rodziców.

Maja wie, że jeśli ktoś nie pochodzi z rodziny artystycznej, to rodzice cieszą się i są dumni, że dziecko uczy się w szkole teatralnej.

- W rodzinach aktorskich jest inaczej - tłumaczy Maja. - Wiedzą, że w tym zawodzie nie jest łatwo. Jest wiele pięknych chwil, ale dużo kosztują. Trzeba mieć dużą siłę, ale też bardzo dużą wrażliwość. Za to się potem płaci i dorośli chcą przed tym ochronić swoje dzieci.

Dziś Maja Korwin na pewno nie żałuje swojego wyboru. Szkoda tylko, że na scenie Powszechnego nie widział jej nigdy dziadek. Dopinguje ją teraz dzielnie babcia oraz oczywiście rodzice. Tradycja zobowiązuje...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki