Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkanoc na równiku bywa głośna

Matylda Witkowska
Lin YunYun po raz pierwszy malowała w tym roku kurczaki na pisankach
Lin YunYun po raz pierwszy malowała w tym roku kurczaki na pisankach Matylda Witkowska
Malowanie jajek, pieczenie mazurków czy śmigus dyngus to dla cudzoziemców z Wieży Babel ogromna egzotyka. Większość z nich obchodzi święta zupełnie inaczej.

Bardzo głośne przyjęcia

Zupełnie inaczej niż w Polsce spędza swoje święta Flavia Ndibalema z Tanzanii, studentka drugiego roku zarządzania finansowego na Uniwersytecie Łódzkim.

W jej ojczyźnie jajka i zajączki dzieci malują tylko w szkole. W domu takiej tradycji nie ma. Nikt także nie chodzi do kościoła by święcić jajka. Za to do kościoła przynosi się w świąteczną niedzielę kwiaty.

- Ten zwyczaj powoli zamiera, ale nadal wiele osób pojawia się z kwiatami w świątyni - opowiada Flavia.

Na ten dzień wszyscy wkładają świąteczne ubrania i noszą je przez cały dzień. Tradycją jest, że nowe ubranka dzieci dostają właśnie przed Wielkanocą. Dla wielu jest to duża atrakcja.

Wszyscy za to biorą udział w świątecznych przyjęciach. Schodzą się na nie całe rodziny, czasem także sąsiedzi z całej ulicy. Jest głośno i radośnie.

- Nasze święta zawsze słychać, nieważne czy to Boże Narodzenie czy Wielkanoc. Niektórzy bawią się nawet na ulicy - opowiada Flavia.

Obowiązkowym świątecznym daniem jest pilaw, złożony z ciemnego ryżu, ziemniaków, baraniny, czosnku, cebuli i przypraw. - Składniki dodaje się w specjalnych proporcjach, nic nie jest przypadkowe - tłumaczy studentka.

Tanzańczycy nie jedzą zbyt wielu słodyczy, dlatego na święta nie piecze się tam ciast. Za to często podaje się potrawy z bananów i bulwiastej rośliny zwanej po polsku pochrzynem. Pije się także lokalne piwo z bananów.

Drugi dzień świąt jest w Tanzanii już spokojniejszy. Zostaje się w domu, z rodziną.

Śmigus dyngus latem

Dla odmiany dla mieszkających w Łodzi Rosjan polskie święta wydają się bardzo huczne. - U nas skala świętowania jest dużo mniejsza - mówi Bożena Baranowska, studentka z Petersburga. - Chyba, że tak jak w tym roku, akurat w jednym terminie zejdzie się Wielkanoc katolicka i prawosławna. Wtedy można zauważyć jakieś świętowanie - tłumaczy.

W Rosji Wielkanoc trwa jeden dzień. Też maluje się jajka, ale mało kto chodzi je święcić. Za to coraz częściej zamiast farbować je tradycyjnie w cebuli kupuje się gotowe naklejki. - Rosjanie są wygodni i co tylko mogą, upraszczają - śmieje się Bożena, która jako katoliczka jajka akurat święci.
Wielkanocny poranek w prawosławnej rodzinie zaczyna się od obtłukiwania jajek. - Komu skorupka pęknie pierwsza,odpada. Wygrywa ten, którego jajko będzie najtwardsze - opowiada wychowana w prawosławnej rodzinie Margerita Szpieniewa z Nowosybirska.
Ważnym elementem dnia jest śniadanie, podczas którego je się paschę - specjalne ciasto z rodzynkami i polane lukrem, które ma kształt polskiej baby.

- Potem jest już normalny dzień, bo Rosjanie nie są zbyt religijni. Ale zamiast ze znajomymi spędza się go raczej z rodziną - dodaje Margerita.

Rosjan dziwi natomiast zwyczaj polewania się wodą. W Rosji wodą ludzie polewają się 7 lipca w dzień Iwana Kupały, czyli przesuniętego o dwa tygodnie zgodnie z kalendarzem juliańskim naszego Świętego Jana. - Wtedy to ma sens, bo jest ciepło i można szybko wyschnąć. I ludzie na działkach chętnie się polewają. A w Wielkanoc w Polsce raczej upałów nie ma - mówi Margarita Szpieniewa.
Dziewczynom w Polsce podoba się rodzinny charakter świąt i to, że obchodzą je niemal wszyscy. - Widać, że jesteście bardzo tradycyjni - mówi Margarita.

Barany niewielkanocne

Wielkanoc znana jest także w Palestynie, gdzie obok siebie żyją wyznawcy różnych religii.
- Oczywiście, że znam to święto - mówi wychowany w muzułmańskiej rodzinie Ammar Shaijeb. - Chrześcijanie malują u nas jajka i dają je sobie w prezencie - opowiada Ammar.

Sam obchodzi ramadan i następujące po nich tzw. Małe Święto, podczas którego muzułmanie cieszą się z zakończonego postu, obdarowują prezentami i odwiedzają.

Dwa miesiące później obchodzone jest Duże Święto, podczas którego wspomina się ofiarę Abrahama, który miał złożyć w ofierze syna Izaaka, ale powstrzymany przez anioła ostatecznie zabił baranka.

- Na pamiątkę tego zdarzenia jemy barana - opowiada Ammar. - Ale kalendarz jest ruchomy, więc te święta tylko od czasu do czasu przypadają na wiosnę - dodaje.

Polskie zwyczaje nie są mu szczególnie bliskie, z naszych świąt bardziej podobają mu się sylwester i... halloween. - Zwłaszcza na sylwestra zabawa jest naprawdę dobra - zapewnia.

Ale nie we wszystkich krajach Wielkanoc jest znana. O jajkach i zajączkach nikt nie słyszał w Chinach. - To dla nas zupełna nowość - mówi pochodzący z Państwa Środka Peng Bo. - Mamy inne, wiosenne święto. Ludzie bawią się wówczas razem na ulicy. Ale nie jestem zbyt tradycyjny, więc i tego nie obchodzę - tłumaczy.

Świąt Wielkanocy nie obchodzi też jego koleżanka Lin YunYun, która na zajęciach prowadzonych przez panie ze Stowarzyszenia Twórców Ludowych po raz pierwszy w życiu malowała woskiem kurczaki na jajkach. Zdaniem uczącej ją pani Józefy Marszałek spod Opoczna, brak doświadczenia w obchodzeniu Wielkanocy nie musi być żadną przeszkodą. - Odkryłam w Lin prawdziwy talent. Mogłaby robić pisanki zawodowo, nawet lepiej niż Polka - tłumaczy twórczyni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki