Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki wieczór Watersa! (ZDJĘCIA + FILM)

Dariusz Pawłowski
Grzegorz Gałasiński
Eksplozje, gigantyczne figury, powalające projekcje wideo, fenomenalne światła i perfekcyjny dźwięk - takiego show jeszcze w Łodzi nie widzieliśmy. Już tylko po to, żeby nasze miasto było świadkiem jedynych w Polsce koncertów Rogera Watersa podczas trasy The Wall Live 2010/2011, warto było wybudować Atlas Arenę!

Waters zastosował dobrze znaną w show businessie zasadę: "najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie musi stopniowo rosnąć". Dlatego koncert rozpoczął kanonadą fajerwerków i samolotem rozbijającym się o przedzielający Atlas Arenę ponad dziesięciometrowej wysokości mur. Na sukcesywnie budowanym w pierwszej części koncertu murze wyświetlane były niezwykle efektowne wizualizacje, nawiązujące do słynnego filmu "Pink Floyd: The Wall", ale i do współczesnych wydarzeń, dzisiejszych wojen. Po raz kolejny okazało się, że pacyfistyczne i głęboko humanistyczne
przesłanie "The Wall" i artystyczna moc muzyki Watersa przetrwały próbę czasu i wciąż są aktualne.

Ostatnia cegła w ścianie pojawiła się, oczywiście, przy dźwiękach piosenki "Goodbye Cruel World" i nastąpiła przerwa między aktami. Wcześniej nad wypełniającą po brzegi Atlas Arenę publicznością i dziecięcym chórem wymachiwał swoją laseczką wściekły na zbuntowaną, niezależną i wrażliwą młodość nauczyciel (wielka, nadmuchana lalka ze świecącymi oczami); obejmowała widzów swoją nadopiekuńczością równie gigantyczna matka. Była też żona-modliszka i fruwający nad głowami widzów wielki wieprz. No i jeden z największych symboli "The Wall" - flagi z godłem przedstawiającym
skrzyżowane młoty.

Były też polskie akcenty. Waters wołał do publiczności: "dzięki", "Polska", "dobry wieczór", "Łódź" (i pamiętajmy, że teraz nazwę tego miasta zabierze ze sobą w świat). Gdy artysta wykonywał "Mother" w odpowiedzi na pytania o to, czy Oni mogą zagrozić bohaterowi, na murze pojawił się polski napis: "nie, niech spieprzają".

Koncert zakończyło zburzenie muru, a na jego zgliszczach wszyscy muzycy odegrali (Waters zaprezentował się w roli trębacza!) i odśpiewali apel o wrażliwość i szacunek dla artystów, czyli "Outside The Wall". Będąca pod wielkim wrażeniem publiczność krzyczała: "dziękujemy, dziękujemy!".

By ponieść trochę nastroju koncertu-spektaklu do domu można było sobie nabyć jeden z plakatów (40 zł) lub t-shirtów (130-150 zł)trasy. Były też m.in. płyty CD z muzyką Watersa (80 zł), a nawet specjalna książka wydana z okazji koncertów (150 zł). Dziś jednak jest jeszcze jedna okazja do posłuchania "The Wall" na żywo - mają być jeszcze do kupienia bilety (uwaga jednak na korki - wczoraj ciągnęły się od Atlas Areny np. przez al. Mickiewicza aż do ul. Łąkowej). Przed poniedziałkowym koncertem
pojawiło się co niemiara "koników", którzy oferowali bilety już od 200 zł...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki