- Często zdarza się, że ten, kto przychodzi prosić o sakrament, otrzymuje formularz, a nawet gorzej - proszony jest o pieniądze. Tak nie powinno być - powiedział papież Franciszek podczas poniedziałkowego spotkania księży. Te słowa od kilku dni są dyskutowane na całym świecie. Bo w wielu parafiach rzeczywistość wygląda zdecydowanie inaczej.
- Nienawidzę słów "co łaska". Zawsze mówię cenę, a jeśli ktoś tyle nie ma, to możemy pertraktować - zwierza się proboszcz jednej z łódzkich parafii. - Podczas ślubu muszę ogrzać kościół, włączyć prąd, na pogrzeb spalam benzynę, muszę też utrzymać samochód. To wszystko kosztuje, tak jak w życiu.
Zobacz ile kosztuje "co łaska" w regionie łódzkim [RAPORT]
Kilkadziesiąt złotych od posługi trafia też jako podatek do kurii. Dlatego za osoby, które wyproszą posługę za darmo, zapłaci z własnej kieszeni ksiądz albo inni wierni.
- Nie może być co łaska, bo od każdej posługi odprowadzamy podatek - mówi ksiądz Andrzej Chycki, proboszcz parafii św. Jakuba w Piotrkowie i dziekan piotrkowski.
Mimo to niektórym się udaje. Ze statystyk księży wynika, że około dwóch procent pogrzebów i dziesięciu procent chrztów odprawianych jest za darmo. - Jeśli bezrobotna matka chrzci dzieci, to nie pobieram opłaty - mówi proboszcz parafii w centrum Łodzi.
Statystyczne stawki wynoszą 100 - 200 zł za chrzest, od 400 do 700 zł za ślub i od 400 do 800 zł za pogrzeb. Msza święta w wybranej intencji to w regionie 30 - 50 zł. - Nie wiem, skąd biorą się historie o wysokich opłatach za śluby - mówi ksiądz Chycki. - Przez 34 lata mojej posługi jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby ktoś dał 1000 zł. Opowieści o 1000 - 2000 zł to science fiction.
Proboszcz z Łodzi zauważa z kolei, że najbardziej protestują nie biedni, lecz osoby niezwiązane z parafią. - Jadę za darmo, a na miejscu jest wynajęta skrzypaczka i wieniec za kilkaset złotych - mówi łódzki proboszcz. - Może czas skończyć z pogrzebami katolickimi dla osób niewierzących. Niech ludzie wynajmą mistrza ceremonii, zapłacą mu według stawek i wszyscy będą zadowoleni - dodaje.
Ksiądz Rafał Leśniczak z biura prasowego łódzkiej kurii widzi to inaczej. Podkreśla, że łódzki Kościół już dawno stosuje zalecenia papieża Franciszka. - Zgodnie z decyzją synodu archidiecezji łódzkiej, ofiary składane przy okazji posług są całkowicie dobrowolne - mówi.
Dobrowolne czy nie, ofiary trafiają w końcu do księży. Co się z nimi dzieje?
Zgodnie z tzw. prawem stuły pieniądze za chrzty, pogrzeby, śluby i intencje mszalne ksiądz może zachować na własne potrzeby. W niektórych parafiach pieniądze wrzucane są do jednej kasy i dzielone przez liczbę księży plus jeden. W ten sposób proboszcz otrzymuje podwójną stawkę. W zależności od wielkości parafii, może to być od 5 tys. zł dla proboszcza w dużej parafii do kilkuset złotych w małej, biednej wsi na obrzeżach województwa.
Księża walczą o ofiary za posługi, bo jeśli nie mają etatu w szkole, jest to ich jedyne źródło utrzymania. Niedzielna taca jest przeznaczona na utrzymanie kościoła i księża nie mogą jej wziąć dla siebie.
Współpraca Karolina Wojna
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?