Maciej Kałach: U pana w szkole już po strajkowym referendum?
Piotr Bara: 93 procent pracowników opowiedziało się za strajkiem. Z punktu widzenia prawa ten strajk jest przeciw mnie, bo ja jestem ich pracodawcą, choć nie mam wpływu na podwyżki.
Zatem czy na koniec bieżącego roku szkolnego pana uczniowie dostaną świadectwa?
Dostaną. Jestem o tym przekonany.
Ale w sobotę Sławomir Broniarz, szef ZNP, mówił o „potężnym orężu, jakim jest promocja uczniów”, który można wykorzystać do spowodowania „kataklizmu”.
Ta wypowiedź poszła o pół kroku za daleko. Nie wyobrażam sobie, żeby dzieci nie dostały świadectw. Cały czas liczę na to, że Związek Nauczycielstwa Polskiego dogada się z rządem i nie będzie takiej sytuacji, żebyśmy mieli problemy z egzaminami.
O jakim dogadaniu mówimy, skoro z drugiej strony np. Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu, pisze na Twitterze, że nauczyciele za okupacji prowadzili tajne nauczanie, a teraz ZNP nawołuje do „wysadzenia w powietrze polskiej szkoły”.
Obie strony powinny się cofnąć i zasiąść do rozmów. Strajk skończy się katastrofą. Kto zajmie się dziećmi w szkołach?
W styczniu w czasie „belferskiej grypy” katastrofy nie było.
Wtedy dyrektorom pomogli rodzice, nie przysyłając dzieci do szkół, w których nauczyciele masowo poszli na zwolnienia lekarskie. Ale przecież na egzaminy końcowe rodzice swoje dzieci wyślą.
Zamierza dyrektor ściągać nauczycielskich emerytów albo pracowników innych szkół do pilnowania uczniów podczas egzaminów ósmoklasistów?
To jest nierealne! Poza kwestią odpowiednich szkoleń, nie wyobrażam sobie, żeby obcy dla szkoły ludzie weszli do niej, aby robić tak ważne egzaminy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
