Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiesław Gałązka: Festiwale są dla Łodzi wisienką, ale musi być tort

Marcin Darda
Wiesław Gałązka
Wiesław Gałązka archiwum prywatne
Z Wiesławem Gałązką, specjalistą public relations, rozmawia Marcin Darda

W Łodzi odbywa się Impact Festival, z Black Sabbath i Aerosmith w roli gwiazd. Czy taki festiwal może wypromować skutecznie miasto?
Z pewnością tak, bo sama Łódź wypromowała się jako centrum rozrywki, a niegdyś nawet z Warszawy ludzie przyjeżdżali do Łodzi tylko po to, by się pobawić na Piotrkowskiej. Łódź ma dosyć dobre połączenia komunikacyjne nie tylko z Warszawą, ale i ze Śląskiem, a znana jest m.in. z tego, że można się w niej dobrze zabawić. Taki festiwal może tylko i wyłącznie wzmocnić tę opinię.

Nawet jeśli nie jest to moc Opola czy Sopotu w sensie trwałości i tradycji? Organizatorzy zapowiedzieli na razie trzy edycje.
To zależy od tego, czy zdoła się przebić w świadomości ludzi. Jeśli będą sponsorzy, jeśli utrzyma się poziom w sensie występowania mocno rozpoznawalnych wykonawców, a publiczność z roku na rok będzie coraz liczniejsza i odbędzie się z dziesięć edycji, to z pewnością będzie ten festiwal już trwale zapisany w świadomości ludzi i wpisze się w markę Łodzi. Cóż, trzy lata to też dobrze. Przecież każdy duży festiwal był kiedyś małym, ale nawet nie w tym rzecz. Przecież Camerimage, który w Łodzi się już nie odbywa, nie był dużym festiwalem, za to bardzo cenionym w świecie i mimo że elitarnym, to jednak dającym duży rozgłos. I swego czasu świetnie ten festiwal promował Łódź.

To dlaczego pojawiają się opinie, że z festiwalami trzeba dać sobie spokój, bo nie zmieniają jakości życia w mieście, a ważniejsza jest nowa infrastruktura.
Nie można tych dwóch spraw łączyć. Zakładam, że jeśli jest pomysł na duży festiwal, to przyjazna infrastruktura ku temu jest, by ludzie przyjeżdżali. Po drugie, istotne jest nastawienie mieszkańców do ludzi przyjeżdżających na taki festiwal: czy oni dla miejscowych są utrapieniem, czy wzbogacają dodatkowo społeczny wymiar życia mieszkańców. Następna sprawa to atrakcje oraz skojarzenie z danym miejscem. Taki festiwal w tym kontekście byłby tą wisienką na torcie, z tym, że ten tort musi być.

Łódź bardzo mocno promuje się teraz w innych miastach. A propos tego festiwalu, na Śląsku zawisły billboardy o treści "fani Black Sabbath z Łodzi pozdrawiają śpiewających pod prysznicem". Tyle że na Śląsku się obrazili. Nazwali to "szyderką" i przypomnieniem, że w katowickim Spodku nic się nie dzieje. Może zatem nie jest to pozytywne kojarzenie Łodzi?
Ale czy naprawdę w Spodku zupełnie nic się nie dzieje? Czy to nie tam odbywa się Rawa Blues Festiwal? Może nie ma takiego przebicia jak kiedyś, ale Ślązacy na takie hasła jak to z Łodzi nie powinni się obrażać, tylko zwrócić uwagę, co jest nie tak z ich menedżerami, bo przecież kiedyś wszystko co muzycznie najistotniejsze działo się w Spodku.

Rozmawiał Marcin Darda

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki