Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiesław Gałązka: Palikot jest szczery, a cała reszta to hipokryci [WYWIAD]

rozm. Marcin Darda
Wiesław Gałązka
Wiesław Gałązka archiwum prywatne
Z Wiesławem Gałązką, medioznawcą i specjalistą public relations, rozmawia Marcin Darda.

Czy Janusz Palikot po "ochrzanieniu" swoich posłów za to, że nie "wykorzystali" protestujących w Sejmie matek z niepełnosprawnymi dziećmi, powinien mieć kaca?

Absolutnie nie, ponieważ jego podejście jest szczere, a wszyscy inni na tych matkach ubijają interesy polityczne jak jakieś hieny. To przecież Palikot w zeszłym roku zaprosił te matki do Sejmu, za co spotkały jego klub restrykcje ze strony marszałek Sejmu. Zabrzmiało to oczywiście niezręcznie, ale druga strona aż kipi od hipokryzji. Wszyscy mówią: bojkotować Palikota i jego ludzi. Ale za co? Objechał swoich ludzi za to, że nie podeszli do tych matek. Palikot w istocie nawoływał do tego, by ci jego ludzie uwrażliwili się na ludzkie problemy, by się w nie zaangażowali i pomogli. A że przy okazji błysnęliby w mediach to jest inna rzecz. Taka jest po prostu polityka.

Czyli lubimy parówki, ale nie lubimy jak ktoś opowiada o ich produkcji. Wszyscy tak robią, tylko jeden Palikot nie boi się o tym powiedzieć?

Nie boi się powiedzieć posłom, że jeśli jest możliwość nie tyle podczepienia się, ile zwrócenia uwagi na realny problem, to oni powinni z tej możliwości skorzystać. On nawet takich słów użył: "załatwić realny problem".

Tylko że z tym "realnym problemem" matki zostały, ale wszyscy mówią o tym, kogo i za co "ochrzanił" Palikot.

To jest nie tylko problem polskich mediów, ale również tych polityków, którzy dziś Palikota krytykują. To hipokryci, którzy robią dokładnie to samo.

Na przykład premier Tusk? Obiecał tym matkom parę lat temu pomoc i dziś się musi z tej piarowskiej obietnicy tłumaczyć.

Oczywiście. Te matki mają olbrzymie problemy, ale prawda jest też taka, że nie załatwiła tych problemów żadna z ekip przed Tuskiem. One dziś są obiektem manipulacji innych partii, także tych, które wcześniej rządziły, ale zachowują się czasem w sposób niegodny. Rozumiem rozpacz tych kobiet, ale gdybym był Tuskiem, to po usłyszeniu słów, że "udadzą się po pomoc do Putina", zażądałbym przeprosin albo zmiany lokalizacji protestu na ambasadę rosyjską.

Tego premier nie zrobił, bo straciłby punkty w odbiorze opinii publicznej, a mamy w tym roku podwójne wybory.

Ale u mnie stracił za to, że dawał się tak pokornie opluwać. Mógł wyrazić ubolewanie, odpowiedzieć, że skarci tych, którzy niepotrzebnie przedłużają załatwienie tego problemu, bo to jest prawda, albo zachować się jak Mieczysław Rakowski w Stoczni Gdańskiej. Jak polityk ma jaja, to nie daje po sobie jeździć, bo tu chodzi o zachowanie godności. Ale Donald Tusk pokornie słuchał jak przed kamerami wyzywają go od kłamców, albo imputują, że Putin by ten problem załatwił. Nie powinien był na to pozwolić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki