Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiesław Kot: Bond jest żelazną figurą współczesnej popkultury [ROZMOWA]

rozm. Piotr Brzózka
Wiesław Kot: Jeśli Bond umrze w którymś z odcinków, będzie to znak nadciągającej apokalipsy
Wiesław Kot: Jeśli Bond umrze w którymś z odcinków, będzie to znak nadciągającej apokalipsy Fot. Waldemar Wylęgalski / archiwum Polska Press
Rozmowa z Wiesławem Kotem, krytykiem filmowym.

Dziś premiera najnowszego Jamesa Bonda. Agent 007 jest na ekranach już ponad wieku. Czy ma szansę odejść na godną emeryturę?
Jeśli Bond umrze w którymś z odcinków, będzie to znak nadciągającej apokalipsy. Podobnie jeśli któryś następny Bond będzie kobietą albo Murzynem. Można by to porównać do tego, jakby Murzyn został papieżem. Byłaby to zapowiedź Armagedonu. Bond jest od przeszło 50 lat jedną z żelaznych figur naszej popkultury. W pewnym sensie nasze życie mierzy się kolejnymi odcinkami Bonda, kolejnymi odtwórcami głównej roli. Ja się urodziłem, gdy wyszedł „Doctor No” z Seanem Connerym. Dorastałem wraz z Rogerem Moorem. Kiedy w Polsce był stan wojenny, oglądałem Timothy’ego Daltona, w latach 90. - Pierce’a Brosnana. A dzisiejsze trudne czasy na świecie symbolizuje w naszych oczach Daniel Craig. I tak się to nasze życie, z Bondem w tle, przesuwa. Dziś nic nie wskazuje na rychły koniec, bo Bond jest elastyczny. Do swoich czasów dostosowują sie występujące w nim typy męskie, kobiece, rodzaje broni, supergadżety. Nawet czarne charaktery. Kiedyś to byli bohaterowie z czasów zimnej wojny, a w najnowszym Bondzie jest międzynarodowa organizacja, która nagrywa i podsłuchuje obywateli. Więc gdyby nie początkowa melodia, moglibyśmy czasem nie poznać, że to kolejny Bond. Żywotność tej serii tkwi w płynnej stałości.

Bond wytrzymuje starcie ze współczesną konkurencją?
Jest wiele filmów Bondopodobnych. Wielu twórców chce podkraść coś dla siebie z tego wzorca. „Red”, „Szklana pułapka”, „Jason Bourne” - są tam postaci podobne do Bonda, mające podobnych przeciwników. I wiele tych produkcji podkrada Bondowi widownię. Dlatego Bond w postaci Daniela Craiga jest niepiękny, toporny, szorstki. Nie może być lalusiem w typie Pierce’a Brosnana, który właśnie wyszedł od fryzjera. Musi być mięśniakiem o pyszczku kota, musi być złachany, smutny, pełen ponurej determinacji. Musi taki być, bo inne postacie Bondopodobne stworzyły taką obowiązującą figurę superbohatera. Dziś Bonda nie mógłby zagrać Roger Moore, który był zdystansowanym brytyjskim lordem. Moore chadzał sobie w pancernym smokingu, grał Bonada, mając 50 lat, bo nie musiał wykonywać żadnych ewolucji. Nie pokazywano go w zbliżeniach z kobietą, bo był chudy jak szczapa. Craig jest umięśniony.

Wyczuwam, że Craig nie jest Pana wymarzonym Bondem.
Powiedz mi, jakiego Bonda lubisz, powiem ci, kim jesteś. Nie ma dobrej odpowiedzi, kto był najlepszym Bondem. Mnie odpowiadał najbardziej Moore. Po pierwsze, kiedy go oglądałem, byłem młody. Po drugie on miał dystans. Grał na luzie. Kiedy się odwracał, to odwracał się całym tułowiem. Chodził jak manekin, jakby miał wbity kij. Był cudownie odklejony od tego nieludzkiego wzorca Bonda. Ten dystans między aktorem i postacią to konieczne minimum, by to przełknąć. Nie do przyjęcia są dla mnie mięśniaki z magnesem w zegarku, który odchyla lot kuli. Albo buhaje, którzy mają na jedno skinienie haremy kobiet, a z każdą rano się żegnają jak z panienką z agencji towarzyskiej. To może się podobać, jak ma się osiem lat. A potem to się staje komiksem sprzed lat.

Jeżeli byłby to ostatni Bond Daniela Craiga, domyśla się Pan, kto po nim wcieli się w tę rolę?
Producenci wysyłają balony próbne, patrzą, jak się zachowa widownia. Bo to nie są żarty, ostatni Bond kosztował 300 milionów dolarów. Reklamowano 17 produktów marek z najwyższej półki. Więc się testuje, przymierza, słyszałem, że nawet aktora czarnoskórego...

To jednak jest możliwy koniec bondowskiego świata?
Tak, jeśli na ekranie pojawi się czarny Bond, to ubieram wór, pokutuję za grzechy, proszę o ostatnie namaszczenie, bo to będzie widomy znak, że apokalipsa puka do drzwi. Ale szczerze - nie jestem ciekawy, jaki będzie ten następny Bond. Ja ten film już widziałem. Kolejnego Bonda oglądam tak jak mecz tenisa. Znam zasady, znam zawodników, mogę tylko zobaczyć, jak tym razem to rozegrają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki