Obrazy olejne wiszą w klatce schodowej. Przedstawiają sceny z życia wiejskiego i ziemiańskiego. Są podszyte baśniowością, bowiem niektóre damy mają na głowie koronę. Jedna z nich siedzi w powozie, który stanął pod dworem. Woźnica ogląda się za siebie, by zerknąć na dzieci wręczające paniom kwiaty.
Na kolejnym obrazie mamy scenę z wesela, gdy pan młody całuje w rękę swą wybrankę. Obok widzimy charta, biesiadników oraz kapelę w strojach ludowych, wśród których wyróżniają się flecista i kontrabasista. Trzeci obraz przedstawia scenę z wnętrza dworu, gdzie służąca zdejmuje buty szlachetnie urodzonej, której towarzyszą inne panie i pies. W willi był jeszcze jeden obraz, który trafił do Muzeum Historii Miasta w Łodzi.
Z dawnego wyposażenia jest jeszcze krata w dawnej sali balowej oraz dwukomorowa umywalka fajansowa na piętrze. Jest bardzo cenna, ponieważ - jak podkreśla Jan Krajewski - została wykonana przez renomowaną firmę niemiecką na początku XX stulecia i dzisiaj jest prawdziwym unikatem.
Na zewnątrz wzrok przyciąga ściana frontowa rezydencji z ciężkim, okazałym, murowanym balkonem podpartym wspornikami. Jego balustradę zdobią cztery słupki zwieńczone kulami i wazonami. Do tego dochodzą gzymsy, boniowana elewacja, pilastry z głowicami jońskimi tudzież facjatka z attyką i owalnymi oknami, na które fachowcy mówią "wole oko". Pozostałe ściany nie są już tak efektowne, chociaż od strony ogrodu, po którym zostały jedynie nieliczne stare drzewa, uwagę budzi ryzalit zwieńczony tarasem z balustradą i facjatką z oknem w kształcie trójliścia.
Obok willi - po drugiej stronie ulicy - Leon Allart wybudował kompleks fabryczny z przędzalnią, farbiarnią, magazynami i innymi budynkami. Inwestor nastawił się na przędzenie i farbowanie wełny czesankowej. Było to dobre posunięcie o czym świadczy stały rozwój przedsiębiorstwa. Z ustaleń Krzysztofa Woźniaka, które opublikował na łamach "Ziemi Łódzkiej" wynika, że w 1896 roku dynamicznie rozwijające się przedsiębiorstwo zatrudniało ponad tysiąc pracowników i produkowało wyroby warte 3,4 mln rubli.
Z pierwszej wojny światowej zakłady, które przejęli Niemcy, wyszły z obronną ręką, bowiem uniknęły zniszczeń i dewastacji. "W odrodzonej Polsce" - pisze Krzysztof Woźniak - "fabryka wznowiła produkcję jako francuska spółka akcyjna. W 1927 roku jej kapitał szacowano na 10,8 mln franków, a zysk roczny na ponad 2 mln zł. W 1933 roku przedsiębiorstwo powiększyło się przez przejęcie upadającego zakładu Moritza Piescha w Tomaszowie Mazowieckim. Siedzibą spółki była reprezentacyjna kamienica przy al. Kościuszki 39 w Łodzi".
W 20-leciu międzywojennym działały więc dwie znane fabryki należące do kapitału francuskiego. Pierwsza to zakłady Leona Allarta nazywane "starymi Francuzami", a druga to zakłady Paula Desurmonta określane "nowymi Francuzami". A to dlatego, że fabryka Paula Desurmonta, której centrala też znajdowała się w Roubaix, powstała później - w 1889 roku - na działce kupionej przy ul. Wólczańskiej 219/221. W dobie PRL były tam Zakłady Przemysłu Wełnianego im. Karola Świerczewskiego, zaś obecnie jest tam Instytut Fizyki PŁ.
Podczas drugiej wojny światowej zakłady przy ul. Wróblewskiego przejęli niemieccy okupanci, którzy wprowadzili w nich zarząd komisaryczny i zmienili profil produkcji - z włókienniczego na zbrojeniowy prowadzony pod szyldem znanego koncernu motoryzacyjnego BMW. W czasach PRL kompleks fabryczny - razem z willą, domami pracowniczymi i innymi obiektami - został przejęty przez państwo. Najpierw były to Zakłady Przemysłu Wełnianego im. Gwardii Ludowej "Polmerino", a później Przędzalnia Czesankowa "Polmerino".
Po przemianach w 1989 roku fabrykę sprzedano firmie developerskiej Urbanica (kapitał hiszpański), która po zburzeniu starych murów - wśród zostawionych obiektów jest stylowa wieża ciśnień z czerwonej cegły oraz maszynownia i hala szedowa - planowała wybudować tam osiedle mieszkaniowe, ale jak dotąd stanął tam tylko jeden apartamentowiec. Natomiast zabytkowa willa Leona Allarta, w której przez wiele lat było zakładowe przedszkole, trafiła do firmy farmaceutycznej Hurtap z Łęczycy, od której pięć lat temu kupił ją Jan Krajewski.
Willa Leona Alarta przy Wróblewskiego w Łodzi