Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wingert zostanie właścicielem ŁKS-u? Trudne warunki do spełnienia

Paweł Hochstim
Piłkarze ŁKS wiosną na pewno zagrają w pierwszej lidze, ale dziś nadal nie wiadomo, co będzie dalej?
Piłkarze ŁKS wiosną na pewno zagrają w pierwszej lidze, ale dziś nadal nie wiadomo, co będzie dalej? Krzysztof Szymczak
Po kilkutygodniowej przerwie ostatnio znów wrócił temat przejęcia ŁKS przez trójmiejskiego biznesmena Krzysztofa Wingerta. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że stawiane przez niego władzom Łodzi warunki będą bardzo trudne do zrealizowania.

Nazwisko Wingerta pojawiło się po raz pierwszy w kontekście jego inwestycji w ŁKS jeszcze w czasach, gdy prezesem klubu był Andrzej Voigt. Wingert to jego znajomy z Trójmiasta, który - w awaryjnej sytuacji - wspomógł ŁKS pożyczką. Voigt twierdził nawet, że dług wobec Wingerta został zamieniony na niewielki pakiet akcji, ale Jarosław Turek, przewodniczący rady nadzorczej, to dementował. Teraz Wingert, już bez Voigta, znów zaczął rozmawiać o przejęciu łódzkiego klubu.

Filip Kenig i Jakub Urbanowicz, którzy pogodzili się już ze stratą pieniędzy i chcą przede wszystkim pozbyć się problemu o nazwie "ŁKS", zadeklarowali, iż sprzedadzą swoje udziały za symboliczną złotówkę. Wówczas Wingert stałby się większościowym udziałowcem spółki, czyli de facto jej właścicielem.

Klub jest jednak poważnie zadłużony - według różnych źródeł od 10 do 15 mln zł - więc Wingert musiałby ten dług spłacić. A ludzie, którzy go znają z działalności w Trójmieście twierdzą, że to majętny człowiek, ale "nie na poziom piłki nożnej".

Wydaje się jednak, że Wingert, skoro wrócił do zerwanych w ubiegłym roku rozmów, ma plan na uratowanie ŁKS. Nieoficjalnie działacze ŁKS przyznają, iż plan opiera się na współpracy z urzędem miasta, ale sami wątpią w możliwość jego przeprowadzenia. - Te warunki wydają się do spełnienia - twierdzą.

Przypomnijmy, że na początku roku szefowie ŁKS uznali, iż nie ma już ratunku dla klubu i będą starali się zgłosić nowy podmiot do rozgrywek czwartej ligi. Drużynie poważnie groziło, że nie przystąpi do wiosennej rundy pierwszej ligi, ale wówczas pojawiła się propozycja z UKS SMS, który przekazał do ŁKS swoich piłkarzy i trenera oraz zapewnił bazę treningową.

W ostatnim czasie UKS SMS uregulował nawet część zarobków piłkarzy - w tym Artura Gieragi - którzy mają umowy z ŁKS. Dzięki pomocy UKS SMS nie ma już niebezpieczeństwa, że drużyna wycofa się z pierwszej ligi, ale faktem jest, że obecni właściciele ŁKS nie zainwestują już w klub ani złotówki. Teraz nadzieją dla nich jest Wingert...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki