Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koronawirus rozkłada kolejne miasta w regionie. Wrócą obostrzenia. Sieradz, Działoszyn, Opoczno, które miasta będą następne? 20.06.2020

Matylda Witkowska
Matylda Witkowska
Wydawało się, że epidemię mamy już za sobą. Zdjęliśmy maseczki, ruszyliśmy na zakupy i do pracy. Nowych zakażeń prawie nie było. Ale wirus uderzył znowu. Dziś atakuje kolejne miasta regionu: Działoszyn, Sieradz, Tomaszów. Sieje panikę i przywraca znienawidzone obostrzenia. Kiedy to wszystko się skończy? Nikt tego nie wie...CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE
Wydawało się, że epidemię mamy już za sobą. Zdjęliśmy maseczki, ruszyliśmy na zakupy i do pracy. Nowych zakażeń prawie nie było. Ale wirus uderzył znowu. Dziś atakuje kolejne miasta regionu: Działoszyn, Sieradz, Tomaszów. Sieje panikę i przywraca znienawidzone obostrzenia. Kiedy to wszystko się skończy? Nikt tego nie wie...CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE Dariusz Piekarczyk
Wydawało się, że epidemię koronawirusa mamy już za sobą. Zdjęliśmy maseczki, ruszyliśmy na zakupy i do pracy. Nowych zakażeń koronawirusem prawie nie było. Ale wirus COVID w województwie łódzkim uderzył znowu. Dziś atakuje kolejne miasta regionu: Działoszyn, Sieradz, Tomaszów. Sieje panikę i przywraca znienawidzone obostrzenia. Kiedy epidemia koronawirusa się skończy? Nikt tego nie wie...

Radość z otwarcia zakładów fryzjerskich w Wieluniu trwała bardzo krótko. Tydzień po otwarciu salonów okazało się, że jedna z fryzjerek jest zakażona koronawirusem. Sanepid szybko ustalił, że kobieta w ciągu tygodnia mogła przyjąć około 60 klientów. Odnalezienie ich nie było problemem. Wraz z rodzinami zostali objęci kwarantanną i nadzorem epidemiologicznym. To zepsuło jednak nastroje w mieście.

- Nie miałem wyjścia, musiałem pójść do fryzjera, bo już wstyd było się pokazać ludziom – mówi jeden z klientów, który strzygł się w pechowym zakładzie. - Nie myślałem o ryzyku. Fryzjerka miała na sobie maseczkę, ja też oczywiście założyłem, ale już do zabiegu musiałem ją zdjąć, bo nie dałoby się obciąć włosów - mówi klient. Potem odsiedział w domu półtora tygodnia. Wyniki badań na koronawirusa na szczęście wyszły negatywne.

W restauracjach i pubach na ul. Piotrkowskiej jakby nie było...

Zakażenia koronawirusem od fabryki do fabryki

Zakład fryzjerski w Wieluniu jest tylko jednym z ognisk długiego łańcucha zakażeń, który zaczął się w drugiej połowie maja w fabryce mebli w Jankowach koło Kępna.W sumie w fabryce mebli zakażonych zostało 297 z niemal tysiąca pracowników. Wirus trafił tam prawdopodobnie z bardzo mocno dotkniętych epidemią Kalisza lub Krotoszyna.

Choć Jankowy leżą na terenie Wielkopolski, dzieli je tylko 9 kilometrów od Wieruszowa i 40 od Wielunia. Wiele osób z regionu łódzkiego dojeżdża tam do pracy, podobnie jak mąż zakażonej fryzjerki. Wkrótce po wybuchu epidemii w fabryce koło Kępna, także w powiecie wieruszowskim i wieluńskim liczba zakażeń SARS-CoV-2 zaczęła drastycznie rosnąć. W Wieruszowie wirus zaatakował stację sanepidu. Po wykryciu zakażenia u jednego z pracowników, pozostałe osoby wysłano na kwarantannę i na ponad tydzień zamknięto stację. Sytuacja była niepokojąca, ale jeszcze nie dramatyczna.

Panika wybuchła dopiero w ubiegłym tygodniu, gdy w odległej o 25 km od Wielunia fabryce mrożonek Anita w Działoszynie wykryto ogromne ognisko choroby. Najpierw zakażenie stwierdzono u jednego pracownika zakładu, potem u 56 osób z jego stuosobowej zmiany. Po przebadaniu wszystkich 500 pracowników zakładu liczba zakażonych osiągnęła 94. Okazało się, że wprowadzone w fabryce ostre środki bezpieczeństwa, takie jak: mierzenie temperatury, wywiady z pracownikami, czy częsta dezynfekcja nie były wystarczające. Wojewoda łódzki Tobiasz Bocheński powiązał ognisko w Anicie z zakażeniami z Wieruszowa i Wielunia.

Kilka dni później kolejne ognisko wybuchło w Sieradzu, 44 km na północ od Wielunia. W Szpitalu Wojewódzkim im. Kard. St. Wyszyńskiego doliczono się wkrótce aż 88 zakażeń. Tak dużego szpitalnego ogniska choroby do tej pory w regionie nie było. Najprawdopodobniej wirusa przywiózł chory z powiatu wieluńskiego.

To na razie koniec łańcucha zakażeń, ale koronawirus atakuje też w innych miejscach. W Łodzi także pojawiły się spore ogniska w zakładach pracy. Aż 11 przypadków odnotowano w fabryce słodyczy, zachorowania odnotowano też w jednej z firm montażowych. Do tego w domu pomocy społecznej przy ul. Przybyszewskiego doliczono się 25 przypadków, w tym 17 zakażeń u podopiecznych i 5 u pracowników. Urszula Jędrzejczyk, powiatowy inspektor sanitarny w Łodzi, uznała sytuację w mieście za „niepokojącą”.

Niemal jednocześnie pojawiły się ogniska na południu regionu. W Tomaszowskim Centrum Zdrowia było ubiegłym tygodniu ponad 50 zakażeń, w Drzewicy zachorowało pięciu pracowników ośrodka pomocy społecznej. W wielu miejscowościach są też przypadki niezwiązane z ogniskami. To osoby, które nagle czują się źle, a po zbadaniu mają pozytywne wyniki testów. Często nie wiadomo, gdzie i od kogo się zaraziły.

Spycimierskie Boże Ciało po raz pierwszy od niepamiętnych lat straciło procesję, która po kwietnym kobiercu przechodzi ulicami tej słynnej nie tylko w naszym kraju poduniejowskiej miejscowości. Tym razem kwiatowe dzieła musiały pomieścić się na placu przy kościele Spycimierzu. Ale i na trasie przy jednej z posesji pojawił się fragment kwietnego dywanu. Parafianie ze Spycimierza, którzy przez ponad 200 lat podtrzymywania przekazywanej z pokolenia na pokolenie tradycji stali się niekwestionowanymi mistrzami tzw. sztuki ulotnej. To dzięki ich misternej pracy każdego roku do niewielkiej miejscowości położonej pod Uniejowem ściągają tysiące osób. W tym roku ze względu na panującą pandemię było ich zdecydowanie mniej, ale ci, którzy mimo panującemu reżimowi sanitarnemu zdecydowali się tu przyjechać, byli zachwyceni. Tak piękne dywany z kwiatów w Boże Ciało można zobaczyć tylko w Spycimierzu.CZYTAJ WIĘCEJ >>>>

Boże Ciało w Spycimierzu w czasie pandemii. Udało się podtrz...

Statystyki epidemiologiczne coraz gorsze

Wraz z wybuchającymi ogniskami choroby rosną też statystyki zakażeń, osiągając poziomy, które w kwietniowym „szczycie” epidemii byłyby nie do pomyślenia. Rekord padł w niedzielę, gdy służby sanitarne zanotowały 119 nowych zakażeń. To największy dzienny przyrost od początku epidemii. Tymczasem w kwietniu liczba przypadków dziennych nie przekroczyła 70, zwykle zaś było ich około 20-30 dziennie. Dziś norma to około 40 zakażeń dziennie.

Niestety rośnie też liczba zmarłych. W ciągu pierwszych 10 dni czerwca na chorobę COVID-19 zmarło w regionie 27 osób, podczas gdy w ciągu ostatnich 10 dni maja – jedynie 15.

Na wykresie widać, jak liczba zakażeń w regionie łódzkim w marcu rośnie, w kwietniu utrzymuje się na stałym poziomie, a z początkiem maja spada do zaledwie kilku przypadków dziennie. I gdy pod koniec maja wydaje się już, że epidemię mamy za sobą, zakażenia ostro idą do góry. Końca tego wzrostu na razie nie widać.

Co się dzieje? Dlaczego liczba zakażeń koronawirusem nie spada?

O tym, że łódzkie jest jednym z trzech województw w kraju, obok Śląska i Wielkopolski, gdzie epidemia nie wygasa, wiadomo było już w maju. Współczynnik reprodukcji wirusa „R” wynosił w tych miejscach więcej niż 1. To oznaczało, że jeden chory średnio zaraża więcej niż jedną osobę i epidemia się rozwija. Minister Łukasz Szumowski początkowo chciał w tych trzech województwach zachować obowiązek noszenia maseczek, ale zmienił zdanie. Okazało się jednak, że przewidywania ministra były słuszne. Epidemia w regionie łódzkim zaczęła przyspieszać.

Od województwa warmińsko-mazurskiego, gdzie w czerwcu zanotowano zaledwie... dwa przypadki zakażeń, dzieli nas przepaść. Choć nadal jest u nas trzy razy mniej zakażeń niż na Śląsku.

To sprawia, że mieszkańcy regionu nadal powinni być czujni i ostrożni w powracaniu do normalnego życia. Minister Łukasz Szumowski kilka dni temu tłumaczył na antenie radia RMF FM, że najwięcej ognisk wybucha właśnie w zakładach pracy i będą się one pojawiać.

Koronawirus szczególnie łatwo przenosi się w miejscach, w których panuje niska temperatura. Dlatego największe szanse wybuchu ogniska epidemii są w przedsiębiorstwach spożywczych. W Niemczech, Holandii czy Stanach Zjednoczonych liczne zakażenia wykryto w rzeźniach. W Polsce takie zachorowania stwierdzono w zakładach mięsnych Animex Food w Starachowicach w województwie świętokrzyskim. Na początku tygodnia doliczono się tam aż 79 zakażeń, do tego 10 kolejnych u kooperantów. W regionie łódzkim „zimnym” zakładem była działoszyńska fabryka mrożonek.

Niebezpieczne mogą być też nabożeństwa na których się śpiewa, zajęcia sportowe prowadzone w dużych grupach, a nawet wesela (patrz ramka). Mimo zaostrzonych rygorów sanitarnych zakażeniem wciąż mogą skutkować pobyty w szpitalach czy DPS-ach. Natomiast wydaje się, że centra handlowe i zakłady fryzjerskie mają mniejsze szanse na stanie się ogniskami zakażeń. Z 60 klientów pechowej wieluńskiej fryzjerki nie zaraził się ani jeden.

Będą kolejne ogniska koronawirusa

Co będzie dalej z epidemią w regionie łódzkim? Prawdopodobnie wybuchać będą kolejne ogniska. Można się ich spodziewać w dużych zakładach, zwłaszcza przetwórstwa spożywczego w miastach sąsiadujących z obecnymi ogniskami. Może to być Złoczew, Pajęczno,Warta, Zduńska Wola... Niemal na pewno kolejne ogniska pojawią się w Łodzi.

Minister Szumowski uspokajał w wywiadzie dla RMF FM, że po wygaszeniu ognisk koronawirusa liczba dziennych zakażeń w Polsce się zmniejszy. To zjawisko można już zauważyć w statystykach dla regionu łódzkiego, bo przyrosty zakażeń trwają bardzo krótko. W powiatach tomaszowskim, sieradzkim czy pajęczańskim, po wielkim wybuchu epidemii, znów dziennie jest znów najwyżej po kilka przypadków.

Przez wzrost zakażeń znów wszystko zamkną?

Ale minister Szumowski w wywiadzie dla RMF FM powiedział też coś, co mocno zaniepokoiło Polaków: - Obostrzenia mogą wrócić- zapowiedział.

Tymczasem w wielu miejscowościach regionu już one wróciły.

W Sieradzu, po zaledwie trzech dniach działania, ponownie zamknięto place zabaw i siłownie zewnętrzne. Mimo przygotowań nie otworzyło się Sieradzkie Centrum Kultury, wprowadzono ograniczenia w przyjmowaniu petentów w magistracie. Prezydent miasta Paweł Osiewała zapowiedział, że niewykluczone są wybory tylko w trybie korespondencyjnym.

W Działoszynie burmistrz Rafał Drab do odwołania zamknął obiekty sportowe, placówki oświatowe, żłobek, a dla pewności nawet park miejski. Petenci nie mogą chwilowo przychodzić osobiście do urzędu miasta.

W urzędzie miasta i ośrodku pomocy społecznej w Drzewicy sprawy znów załatwić można tylko zdalnie, zamknięto też kasę w urzędzie miasta.

W upalną sobotę łodzianie zapomnieli o epidemii koronawirusa...

Czy regionowi łódzkiemu grozi kolejny poważny „lockdown”?

Dagmara Zalewska, rzeczniczka prasowa wojewody łódzkiego tłumaczy, że na razie nie ma odgórnych decyzji dotyczących zwiększenia obostrzeń w jakichś powiatach.

- Nawet na Śląsku dodatkowe obostrzenia też nie zostały wprowadzone – podkreśla. - Ewentualne miejscowe ograniczenia może jednak wprowadzić lokalna władza.

Biorąc pod uwagę sytuację, wkrótce gdzieś to się stanie. Pytanie tylko gdzie i kiedy.

Rozmowa z dr Urszulą Sztuką- Polińską, Łódzkim Państwowym Wojewódzkim Inspektorem Sanitarnym.CZYTAJ DALEJ --->

"Jesteśmy w środku epidemii. Sytuacja szybko się zmienia" ro...

Współpraca: Marcin Stadnicki, Beata Dobrzyńska, Dariusz Piekarczyk

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki