Co innego w Polsce: tu byle kacyk zasuwa ulicami, przekraczając prędkość co najmniej dwa razy. Bo mu się śpieszy i nie będzie jeździł jak plebs. Kiedyś w pewnej mieścinie w województwie śląskim widziałem, jak policyjny radiowóz pilotował na syrenie sznur samochodów, wiozących miejscowych dygnitarzy. Pewnie jechali na wódkę. Bo do roboty by się nie śpieszyli.
W grudniu dziennikarze TVN wyśledzili, jak bmw z marszałkiem Bronisławem Komorowskim jechało przez miasto z prędkością 140 km na godzinę. Marszałek sprytnie odwrócił kota ogonem, obwiniając jadących za nim dziennikarzy o przekroczenie dopuszczalnej prędkości. Najfajniejsze to podzielić się winą! Ale i tak Komorowski zachował się jak łaskawca i prawdziwy hrabia. Kiedy w Szczecinie tamtejsi dziennikarze zrobili podobny numer miejscowemu notablowi i o tym napisali, dzielna policja ukarała ich mandatem. Porządek musi przecież być.
Skoro jesteśmy w województwie zachodniopomorskim (Kto wymyślił te nazwy?! Nie mogło być województwa szczecińskiego, jak dawniej?), to warto zwrócić uwagę na wyrok tamtejszego sądu, który słusznie orzekł, że nazywanie kogoś pedałem jest obraźliwe. I to bardzo! Niejaka Anna S. musi zapłacić 15 tys. zł Ryszardowi G. Za pedała!
W związku z tym wyrokiem wydaje się, że sporo szczęścia miał Bohdan Tomaszewski, Sprawozdawca Sportowy Tysiąclecia, który ponoć o kolejnych polskich kolarzach mówił, że są "cudownymi dziećmi dwóch pedałów". Jeśli naprawdę tak było, to jego szczęście polega na tym, że się przedawniło. No, chyba że jest to zbrodnia komunistyczna, która się nie przedawnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
