Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Witold Skrzydlewski: Niech każdy kibic żużla przyjdzie z jajkiem na obrady Rady Miejskiej w Łodzi

Dariusz Kuczmera
Witold Skrzydlewski dba także o oprawę każdego meczu ligi żużlowej w Łodzi. Przed każdym spotkaniem szerokiej publiczności prezentują się motocykliści. Jedzie też sam prezes Skrzydlewski
Witold Skrzydlewski dba także o oprawę każdego meczu ligi żużlowej w Łodzi. Przed każdym spotkaniem szerokiej publiczności prezentują się motocykliści. Jedzie też sam prezes Skrzydlewski Grzegorz Gałasiński
Witold Skrzydlewski, prezes Klubu Żużlowego Orzeł Łódź mówi nam o stadionie dla Łodzi i propozycji z Włókniarza Częstochowa.

I Pan, i ja, i wielu, wielu kibiców nakarmionych zostało obietnicami polityków mówiących o tym, że trzeba zbudować stadion żużlowy dla Orła do 2017 roku. To było przed wyborami. Niestety, później ci sami politycy zdecydowali, że inwestycja rozpocznie się później. Może niebawem usłyszymy, że w ogóle jest niepotrzebna. Jak Pan przyjął tę huśtawkę zachowań polityków?
Dla mnie to jest porażka. Nie wyobrażam sobie, by ktoś poważny, kto ma być wzorem dla innych, może coś obiecać, a później danego słowa nie dotrzymać. Moja rodzina prowadzi interesy od przedwojennych czasów. Nie mamy żadnych umów, nie potrzebujemy papierów, dla nas umowa ustna jest równie ważna jak pisemna.

I zawsze dotrzymujecie słowa?
Oczywiście, że tak! Tym bardziej nie mogę zrozumieć, jak w odniesieniu do żużlowego stadionu poważni ludzie mogli się tak zachować.

Poważni ludzie, czyli urzędnicy publiczni...
Najmniej pretensji mam do pani prezydent Hanny Zdanowskiej. Dzisiaj sportem w mieście zarządza wiceprezydent Tomasz Trela. Wziął łódzki sportowy ogródek. Mamy zapisy jego wypowiedzi. Mówił pan wiceprezydent, że stadion żużlowy dla Łodzi musi powstać.

Wypowiedzi palcem na wodzie pisane?
Oj, nie do końca. Zgłosili się do klubu dwaj prawnicy, którzy twierdzą, że po takich niespełnionych obietnicach można obiecującego pozwać do sądu.

Ale ma Pan te obietnice na piśmie?
Jak najbardziej. W szczególnych miejscach są zapisane te obietnice. W programach meczowych! Listy najważniejszych polityków były w programach zamieszczane. Sami politycy decydowali, jakie ich wypowiedzi w programach meczowych mają się ukazać. Czytali później te wypowiedzi wszyscy żużlowi kibice, bo każdy nasz kibic musi mieć program.

Ale czy Pan wie, że jest w Łodzi grupa ludzi, którzy twierdzą, że żużlowy stadion to ukłon w kierunku Skrzydlewskiego?
Nikt rodzinie Skrzydlewskich nie robi łaski. Gdybyśmy w nieładnych kategoriach zaczęli się licytować, kto komu i co, to tak naprawdę rodzina Skrzydlewskich robi łaskę. Wydajemy swoje, ciężko zarobione pieniądze na utrzymanie łódzkiego klubu. Łódzkiego!

Nie trzeba dodawać, że ten łódzki klub Orzeł ma doskonałą opinię w całym kraju i nie tylko...
O Orle Łódź nigdy nie pojawiło się nigdzie słowo totalnej krytyki. Chuligani? Nie u nas! Niezapłacone wynagrodzenia? U nas tego nie ma. Nikomu nie zalegamy złotówki. Wypłacamy wszystko na czas. Tak buduje się markę, tak tworzymy wizerunek Orła Łódź.

Takie działania skutkowały wielkim wyróżnieniem klubu w procesie licencyjnym.
Dostaliśmy licencję na sezon 2015 z numerem 1. To dla nas ogromny zaszczyt i wyróżnienie. Doceniono nasz profesjonalizm. Chociaż nie mamy oświetlenia. To był jednak drobny szczegół, bo dla Głównej Komisji Sportu Żużlowego ważniejsza od oświetlenia była nasza wiarygodność.

Władze Łodzi powinny to docenić, bo w każdej informacji o Orle podawane jest miasto, z jakiego ten klub pochodzi. Nie mówi się Orzeł, tylko Orzeł Łódź!
Nasz były zawodnik, którego wypromowaliśmy u nas, startował w Australii. Jason Doyle wygrał ważny turniej. Gdy przedstawiano tego zawodnika, podawano informację, że w sezonie 2014 startował w Polsce, w Orle Łódź! Czy to nie jest promocja?

Jakub Jamróg startuje w Argentynie, a Mads Korneliussen został drużynowym mistrzem świata.
To są zawodnicy, którzy wiele znaczą w żużlowym środowisku. O Łodzi nie powiedzą złego słowa.

Dzięki zatrudnieniu takich wybitnych zawodników jednocześnie zagwarantował Pan rozrywkę dla łodzian. Miał Pan taki cel?
Łódź jest smutna. Rozkopana. Trasa w-z zapewni nam szybszy przejazd przez centrum o sekundę. Nie będę się wypowiadał na temat tej inwestycji. Ale dla przeciętnego Kowalskiego, łodzianina Kowalskiego, ważniejsze byłoby, gdyby za te pieniądze naprawiono drogi. Może lepiej byłoby, gdyby nie zaledwie sto, ale tysiąc kamienic zostało wyremontowanych. Mieszkańcy byliby zadowoleni. Podniecamy się EC-1. Moja opinia jest taka, że sobie fundujemy rolls-royce'a, a stać nas na fiata. Ta inwestycja trafi do wąskiej elity, a przeciętnych ludzi nie będzie stać na to, by z tej inwestycji Łodzi korzystać.
No dobrze, ale za możliwość obejrzenia meczu żużlowego łodzianie też muszą płacić!
Nie ma pan racji. Od nas całe rodziny dostają emocje za darmo. Kobiety i młodzież szkolna za okazaniem ważnej legitymacji szkoły podstawowej, gimnazjum bądź szkoły średniej na nasz stadion wchodzą za darmo. Moim zdaniem takie emocje, takie rozrywki dla mieszkańców powinny zapewniać władze Łodzi.

Albo przynajmniej mocno pomagać tym, którzy organizują ciekawe imprezy w mieście...
Weźmy pod lupę taki oto ROW Rybnik. Od miasta w ramach dotacji dostaje 2,5 mln. Orzeł Łódź dostał od miasta zaledwie 650 tysięcy złotych. Takie porównania wiele znaczą. Jestem porażony tym, co zrobili radni. Zostali wybrani między innymi dzięki głosom wielu kibiców sportowych. Poszedłem na posiedzenie komisji sportu Urzędu Miasta Łodzi, zresztą pan też tam był, podczas którego dyrektor wydziału sportu ogłasza, że budżet przeznaczony na sport będzie mniejszy niż w roku ubiegłym, osiągnie poziom 90-95 procent i nikt, dosłownie nikt, nie uderzył pięścią w stół. Nikt z członków komisji sportu nie zaprotestował!

Jak Pan to interpretuje?
Prosto. To znaczy, że ci ludzie są już zadowoleni, że zostali wybrani na cztery lata. Dostaną diety co miesiąc i niczym nie muszą się zajmować. Zapomnieli, dlaczego zostali wybrani.

A co Pańskim zdaniem powinni zrobić?
Jak to co? Niech zrobią tak jak Skrzydlewski. Przez dwanaście lat byłem radnym i nie wziąłem ani jednej złotówki należnej mi diety. Dziś w radzie miejskiej zasiadają majętni ludzie, nie muszą chować do kieszeni pieniędzy łodzian. Mogą zrezygnować z diet. Stać ich na to. Niech zaczną pracować społecznie, tym bardziej, że nie walczą ofiarnie w tych sprawach, do których zostali powołani, bo na nich się lansowali. A jeśli już biorą pieniądze podatników, takich jak ja i pan, to niech o coś walczą! Iluś z nich wystartuje w wyborach do Sejmu. Myślę, że wielu ludzi będzie miało o tych politykach określone zdanie.

Tak przynajmniej powinno być...
Przyjrzymy się niebawem, czy ci radni, którzy przed wyborami popierali wniosek o budowę stadionu żużlowego za ledwie 45 mln zł i byli za intencyjną uchwałą, co czynił między innymi pan wiceprezydent Tomasz Trela, teraz zachowują twarz i nadal popierają wniosek o tę inwestycję.

A jeżeli nie mają honoru i zmienili zdanie? Co Pan zrobi?
Zaapeluję do wszystkich kibiców łódzkiego sportu, szczególnie czarnego sportu, by przyszli na balkon podczas obrad rady miejskiej w Łodzi w dniu głosowania nad budżetem. To głosowanie ma być o ile się nie mylę 14 stycznia. Powtarzam: zaapeluję do wszystkich kibców łódzkiego sportu, szczególnie czarnego sportu, by każdy wziął ze sobą jedno jajko.

Jajko? W nagrodę za głos popierający rozpoczęcie inwestycji budowy stadionu? Jakaś analogia jest, bo tory żużlowe mają owalny, jajowaty kształt...
Może nie w nagrodę. Nie przesądzajmy. Niech każdy kibic, który kocha żużel, łódzki żużel, niech weźmie jedno jajko.

Pan też weźmie jedno jajko?
Proszę pana, ja zastanawiam się, czy nie wezmę dwa granaty i wtedy zrobię jak na filmie Sami Swoi. Powiem wtedy tak: debata debatą, ale ma być kasa dla nas i sprawiedliwość musi być po naszej stronie.

Mimo wszystko poczucie humoru Pana nie opuszcza...
Nie jestem przeciwny klubowi o nazwie ŁKS, któremu kiedyś pomogłem, o co mają do mnie pretensje kibice Widzewa, a do dziś nie oddano mi z ŁKS pieniędzy. Bo uważałem, że motorem napędowym łódzkiego sportu są derby, którymi mogliśmy się chwalić przed całą Europą. Derby ŁKS - Widzew w ekstraklasie. To była marka naszego miasta. Uważam, że w naszym mieście muszą być dwa kluby, który tworzą wielką jakość miasta.

Któremu klubowi wtedy będzie Pan kibicował?
Nie powiem któremu, ale każdy wie, w jakim rytmie bije moje serce.

Ale ma Pan uwagi odnośnie do inwestycji przy al. Unii. To prawda?
Skoro miasto buduje jedną trybunę przy al. Unii za 90 milionów, a później budżet inwestycji się zwiększa o 50 procent do 134 milionów, to wywołuje u mnie takie oto skojarzenia. Firma Mirbud to bogata firma i może poczekać na kasę, a wtedy naszą, żużlową inwestycję będzie można rozpocząć. Projekt stadionu żużlowego jest tani i nie da się na tej inwestycji zarobić. Firmom budowlanym, które podejmą się realizacji stadionu dla żużla trzeba pomóc, one nie wezmą kredytów. Bo to jest tania inwestycja.
No właśnie, na czym polega ten fenomen małej kwoty za realizację stadionu żużlowego dla Łodzi?
Ten stadion musi być budowany ekonomicznie. Porównajmy koszty budowy innych stadionów. Jest jeszcze czas, by radni się opamiętali.

Jak Pan chce zmobilizować radnych, by myśleli tak jak Pan?
Będziemy pokazywać wizerunek tych ludzi, którzy kiedyś głosowali za szybką budową stadionu żużlowego, a później zmienili zdanie. Chciałbym zobaczyć, jak zagłosuje teraz mój dobry znajomy pan Mędrzak. Wcześniej nie zabierał głosu z różnych powodów. Wierzę, że teraz poprze inicjatywę budowy żużlowego stadionu. To samo zapewne zrobi przewodniczący komisji sportu Urzędu Miasta Łodzi, pan Jarosław Tumiłowicz. Nie wyobrażam sobie, aby szef komisji sportu nie walczył jak lew dla dobra łódzkiego sportu. Czy tylko wtedy, gdy Skrzydlewski był tym panom do czegoś był potrzebny, to mówili do mnie o poparciu inwestycji? A teraz po wyborach panowie, którym pomogłem już tego nie pamiętają?

To prawda, że ma Pan propozycję, by przenieść łódzkiego Orła do Częstochowy i tam stworzyć żużel na wysokim poziomie? Włókniarz Częstochowa, klub o wielkich żużlowych tradycjach prosi Łódź o pomoc? A Łódź nie dostrzega zagrożenia, że inne miasta zabierają nam sponsorów?
Tak właśnie jest! Uważam, że w przypadku, gdy sympatycy sportu żużlowego w Łodzi zostają oszukiwani przez miasto, taką propozycję należy rozpatrzyć bardzo poważnie. Władze Łodzi do tej pory nie zrobiły nic, by utrzymać żużlowy sport w Łodzi.

Jak to rozumieć?
To znaczy, że władze Łodzi nie chcą, by sport żużlowy w Łodzi istniał i cieszył łodzian.

Niech Pan powie, jest propozycja z Częstochowy?
Jest! Gdyby doszło do porozumienia klubów, dwa pierwsze mecze Orzeł Łódź pojedzie w Częstochowie pod swoją nazwą, ale dwa mecze później - zgodnie z regulaminem - zmieni nazwę na Włókniarz. W nazwie będzie miał też oczywiście miasto, czyli Częstochowa, a nie Łódź.

Czyli dorobek Łodzi przejmie Częstochowa?
Kiedyś Andrzej Grajewski trafnie ocenił, co zostanie w łódzkim sporcie, przy takim nastawieniu władz. Miał na myśli wyścigi psów. I to jest racja! To byłaby wielka porażka Łodzi.

Ale myśli Pan o jeszcze większej sprawie...
To prawda. Jako osoba fizyczna jestem przedsiębiorcą w Łodzi i płacę podatki tam, gdzie jestem zameldowany, czyli w Łodzi. Ale to można łatwo zmienić.

Chce Pan się wyprowadzić do Częstochowy?
Nie, ale boli mnie to, że moja rodzina w Łodzi traktowana jest po macoszemu.

Tym bardziej, że wiele rodzina Skrzydlewskich zrobiła dla naszych dzieci...
Wystarczy przypomnieć turniej dla dzieci Skrzydlewska Cup, w którym wystartowało ponad 1000 dzieci i każdy uczestnik otrzymał kompletny strój sportowy i to nie jakiś z Chin, tylko od łódzkiego przedsiębiorcy.

Kiedyś Pana mama Helena Skrzydlewska dostała nagrodę miasta Łodzi...
I oddała tę nagrodę z finansową z nawiązką potrzebującym łodzianom. Nagrodę, którą wsparliśmy pewną znaczną kwotą, otrzymał poparzony człowiek.

Jak Pan myśli, czy 14 stycznia stanie się w Łodzi sportowy cud na tak dla sportu?
Nie wiem, czy radni, którzy trafili do Rady Miejskiej chcą zrobić coś dla łodzian, kibiców żużla, czy tylko chcą działać dla siebie. Do 14 stycznia jest jeszcze kilka dni i wierzę, że radni pomyślą. Mój pomysł na stadion jest taki: w lutym pozwolenie na budowę, później po przetargu przekazanie zwycięskiej firmie 5 mln na uporządkowanie terenu. W latach 2016-2017 stadion powinien być budowany i oddany do użytku!

Księgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.plKsięgarnia Dziennika Łódzkiego: www.ksiegarnia.dzienniklodzki.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki