Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Witold Waszczykowski: "Rola MSZ jest kluczowa w zdobyciu dla Łodzi Expo"

Marcin Bereszczynski
Marcin Bereszczynski
Witold Waszczykowski
Witold Waszczykowski Bartek Syta
Z Witoldem Waszczykowskim, Ministrem Spraw Zagranicznych i łódzkim posłem, rozmawia Marcin Bereszczyński

Prezes ŁSSE Marek Michalik zaznaczył, że po raz pierwszy w historii do łódzkiej strefy przyjechał minister spraw zagranicznych. Jak był cel Pana wizyty w ŁSSE?

Odwiedziłem kilka instytucji oprócz ŁSSE. Chciałem zobaczyć jak wygląda rezultat niektórych moich działań zewnętrznych. Rozmawiam z ministrami spraw zagranicznych, z wyższymi rangą politykami. Rozmawiamy oczywiście o bezpieczeństwie międzynarodowym, o bezpieczeństwie Polski, ale również ważnym elementem jest współpraca gospodarcza i handlowa. Chcę zobaczyć, jakie są w Polsce rezultaty tych rozmów. Szczególnie w przypadku Łodzi ma to znaczenie, ponieważ rozwijamy w tej chwili dialog polityczny z Chinami. To druga gospodarka świata. Chiny są zainteresowane nawiązaniem współpracy z całą Europą, a Łódź leży w bardzo dogodnym położeniu dla Chin, bo przez nas prowadzą wszystkie szlaki, z których Chińczycy mogliby korzystać dla rozwoju handlu i współpracy gospodarczej z Europą. Łączy nas również linia kolejowa z Łodzi do Chengdu. To duży atut dla rozwoju gospodarczego. ŁSSE, która leży nie tylko w Łodzi i ma możliwości lokowania zakładów pracy w znacznej części Polski środkowej jest dogodnym instrumentem do dalszego rozwoju tej współpracy gospodarczej. Drugim powodem mojej wizyty w Łodzi jest rządowy program wsparcia Łodzi, czyli zdobycie dla tego miasta wystawy Expo 2022. Tu rola MSZ jest kluczowa, bo będziemy kontaktować się i przekonywać naszych partnerów, że Łódź jest predestynowana do tego przedsięwzięcia. W Łodzi rozmawiałem o tym, jak pomóc i promować tę kandydaturę. Trzeci element wizyty wiąże się z instrumentem, jaki posiada MSZ - są to regionalne ośrodki debaty międzynarodowej. W każdym województwie możemy znaleźć partnera, czyli instytut, zespół analityczny, czy organizacje pozarządową, która specjalizuje się w problematyce unijnej, europejskiej bądź międzynarodowej. Ogłaszamy konkursy na taką współpracę. Jeśli instytucja w danym województwie wygra, to dostaje pewien budżet. Nieznaczny, ale może organizować wspólnie z MSZ cykle seminariów i debat popularyzujących koncepcję UE i naszą politykę w Europie. Z Łodzią jestem szczególnie związany z oczywistych względów - swoim życiorysem, jak również politycznie, więc warto było zobaczyć jak to wszystko tutaj działa.

Czytaj:Witold Waszczykowski: ŁSSE pomoże odwrócić niekorzystny bilans handlu z Chinami [ZDJĘCIA]

Rozwińmy pierwszy z celów wizyty. Łodzianie ciągle obawiają się zalewu chińskich towarów i twierdzą, że Łódź na współpracy z Chinami zbyt dużo nie zyska. Jakie mogą być korzyści współpracy z Chinami?

Chiny przy wielkości swojej gospodarki znajdą możliwość, żeby do nas dotrzeć z towarami, bo żyjemy w świecie zglobalizowanym i te towary zawsze mogą wprowadzić na nasz rynek. Chodzi o to, żeby powiązać wprowadzanie ich towarów ze sprzedażą naszych. Jest to trudne, bo taki jest specyficzny rynek chiński. Chińczycy umiejętnie bronią się przed zakupem obcych towarów. Można odwracać ten trend poprzez nawiązywanie i polepszanie współpracy z nimi, poprzez przekonywanie i zdobywania ich zaufania, a także poprzez jakość. Chiny to 1,3 - 1,5 mld ludności. Od 100 do 200 mln osób to klasa średnia. To tyle, co Niemcy i Francja razem wzięte. To jest klasa, która poszukuje towarów wyższej jakości, jakie produkuje się w Europie i w Polsce. Do tej grupy chcemy dotrzeć i wtedy nasze towary z taką samą jakością jak w Niemczech, tylko że tańsze, mogą na chiński rynek trafić. Zawsze tłumaczę Chińczykom i innym: wszystko co chcecie kupić w Niemczech, możecie kupić w Polsce, tylko taniej. To są często towary produkowane pod marką niemiecką w Polsce z taka samą jakością, a można negocjować lepszą cenę i warunki dostaw. Musimy wykorzystać połączenie kolejowe. Jest najtańsze. Podróż trwa 12 dni, a pociąg ma 41 wagonów, a właściwie kontenerów. Na rynku chińskim można sprzedać praktycznie wszystko, ale towary muszą mieć odpowiednią jakość. Trzeba zdobyć zaufanie, certyfikaty. Rynek jest chłonny, ale tam trzeba zaistnieć z olbrzymią partią dostaw, te dostawy muszą być ciągłe. Nasze nieduże zakłady pracy najchętniej wysłałyby towar raz, albo dwa i sprzedały całą produkcję. A chiński rynek, jeśli ma coś kupować, to musi mieć zapewnioną ciągłość i trzeba zabezpieczyć dystrybucję na miejscu. Trzeba dysponować kontaktami z dużymi sieciami, które są w centrum prowincji, albo w całym kraju. To wymaga wielkich nakładów, wysiłków i ludzi, którzy pojechaliby tam na stałe i prowadzili tę dystrybucję.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Czytaj:Wakat w europarlamencie po odejściu J. Wojciechowskiego. PiS trzymał o go dla Waszczykowskiego?

A co z centrum logistycznym w ramach ŁSSE, które ma powstać w Łodzi dla potrzeb polsko-chińskiej wymiany gospodarczej? Były prowadzone rozmowy na ten temat podczas wizyty władz Chin w Polsce?

Oczywiście, że trwają rozmowy. Nie prowadzi ich MSZ, tylko Ministerstwo Rozwoju. Są już konkretne projekty. Chcielibyśmy, żeby nie była to tylko stacja, gdzie kontenery się podstawia, ale żeby to było centrum logistyki i dystrybucji. W Chengdu takie już jest. Podczas mojej wizyty w Chinach miałem okazję je zwiedzić. Przy tej bazie logistycznej w Chengdu też jest strefa ekonomiczna. Tam są zakłady, które produkują i od razu mogą to załadować do pociągu i wysłać. Łódź też ma pociąg i ŁSSE. W dodatku pociąg z Łodzi może jechać w drugą stronę, czyli jeszcze dalej na zachód. Jest koncepcja, żeby łączył Polskę z Niemcami i Chinami.

Jest też koncepcja, żeby chińskie towary z Łodzi transportować drogą lotniczą. Zapowiada Pan powrót idei centralnego portu lotniczego między Łodzią i Warszawą, co od razu budzi strach, że łódzkie lotnisko całkowicie upadnie.

Niekoniecznie. Takie mniejsze lotniska w Łodzi, Radomiu, Modlinie mogą obsługiwać ruch regionalny i tanie linie, bo na to ciągle będzie zapotrzebowanie. Natomiast centralne lotnisko położone między Łodzią i Warszawą może być tzw. wielkim hubem dla głównych linii lotniczych narodowego przewoźnika. LOT czekają duże zmiany, jeśli chcemy go utrzymać jako przewoźnika narodowego i jednocześnie posiadać lotnisko centralne. To musi być połączona koncepcja. Lotnisko centralne musi być połączone z kilkoma dużymi ośrodkami miejskimi koleją dużych prędkości, czyli wracamy też do koncepcji Kolei Dużych Prędkości. Takie lotnisko ma sens tylko wtedy, jeśli można do niego dojechać w godzinę, nie dłużej. To jest duża koncepcja rozwoju środkowej części Polski i tu Chińczycy też mogą odgrywać znaczącą rolę, bo oni mają duże doświadczenie w budowaniu takich lotnisk, kolei dużych prędkości i innych inicjatyw infrastrukturalnych. Przecież zbudowali kolej na wysokim poziomie, również geograficznym, bo jest to kolej do Tybetu. Budują bardzo szybko autostrady, a jednostkowy incydent, który zaistniał z Covec, już się nie powtórzy, bo tu obie strony popełniły błędy. My zdecydowaliśmy się wtedy wybrać firmę, która oferowała najtańsze rozwiązanie, a później okazało się, że ta firma nie brała pod uwagę, że nie będzie mogła u nas kupić surowców po niskich cenach, bo spotka się z bojkotem, albo zmową. To było wielkie pasmo błędów popełnionych przez wszystkich, czyli poprzednie władze i chiński koncern.

Drugim tematem Pana wizyty była wystawa Expo. Ciągle mówi się, że strona rządowa musi zabiegać o poparcie kandydatury Łodzi. Czy to oznacza, że władze miasta nic nie zrobiły, aby to poparcie zdobyć?

Władze miasta niewiele mogą zrobić formalnie, bo nie mają swojej dyplomacji zagranicznej. Władze Łodzi, gdyby chciały promować samodzielnie Expo, to musiałyby stworzyć jakiś departament promocji, zatrudnić tam grupę ekspertów znających się na dyplomacji, stworzyć im budżet na drogie wyjazdy, a to jest nieopłacalne. Lepiej, aby promocję zagraniczną prowadziło MSZ, które zagadnienie Expo dołączy do wszystkich rozmów, jakie prowadzi z całym światem na różne tematy. Jeśli jadę na spotkanie dotyczące kwestii NATO, UE, czy bilateralnych polsko-czeskich lub polsko-węgierskich, to zawsze mogę dołączyć do moich tematów rozmów, aby poparli wystawę Expo w Łodzi w 2022 roku. MSZ może to robić bezkosztowo, bo starania o Expo są włączone w cykl konsultacji, rozmów i wyjazdów, jakie prowadzi się rutynowo.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Zapytałem o to nieprzypadkowo, bo w ostatnim czasie miasto zlikwidowało swoją placówkę w Brukseli, którą prowadziło z woj. łódzkim. Czy w obliczu starań o Expo był to dobry ruch?

Staraniami o Expo zajmie się rząd. W tej chwili przejmują promocję Expo dwa resorty: spraw zagranicznych i rozwoju, które mają swoje przedstawicielstwa na świecie.

Co musiałoby się stać, aby Łódź straciła szansę na Expo? Nie ma innego kandydata i raczej nie będzie?

Nie chcę przedstawiać negatywnych scenariuszy. Jestem zainteresowany, aby Łódź dostała Expo, bo to duże wyróżnienie i promocja nie tylko dla Łodzi, ale dla Polski. Musiałby się budżet miasta zawalić w wyniku źle prowadzonej gospodarki finansowej. Łódź musiałaby zbankrutować, jak Detroit. Mam nadzieję, że taki scenariusz nie grozi Łodzi, mimo tego, że jest bardzo zadłużona.

Czy rzeczywiście dojdzie do Brexitu i jakie to może mieć konsekwencje?

Do Brexitu prawdopodobnie dojdzie, bo widać takie nastroje w Anglii mimo tego, że kilka milionów osób chciałoby odwrócić ten bieg. Zmiany rządowe już tam nastąpiły. Doszli do władzy politycy, którzy promowali ideę Brexitu. Ministrem spraw zagranicznych został Boris Johnson, który był jednym z liderów wyjścia Anglii z UE, dlatego trzeba powoli się przyzwyczajać, że to nastąpi. To będzie trwało kilka lat. Oczywiście, problemy będą, bo wychodzi z UE druga gospodarka Europy i piąta gospodarka świata. Będzie to miało przełożenie na składki unijne, na współpracę brytyjsko-unijną. Nie chcę spekulować o aspektach finansowych, bo przyjęliśmy takie założenie w rządzie, że będziemy czekać na rozwój wydarzeń po stronie brytyjskiej, ale zamierzamy przygotować się do Brexitu i ewentualnych negatywnych następstw. Nie chcemy dołączać się do spekulacji, które wpływałyby negatywnie na rynki finansowe. Wielka Brytania jest wielkim centrum finansowym, gdzie siedziby mają banki, fundusze rozliczeniowe. Brexit może spowodować, że część tych instytucji przeniesie się. Może uznają, że kontynentalna Europa będzie dla nich korzystniejsza, albo pozostaną i od nowa ułożą sobie relacje z UE. Konsekwencje Brexitu mogą być bardzo daleko idące, ale niezręcznie jest nam w tej chwili o wszystkim mówić, dlatego że może to bardziej doprowadzić do negatywnego scenariusza w gospodarce, niż w czymś pomóc.

Żyjemy w czasach, w których o historii Polski mówi się bardzo różnie. Powołał Pan Radę Dyplomacji Historycznej. Czy uda się jej „wyprostować” naszą historię na forum Europy, zwłaszcza po wschodniej stronie?

Polska powinna prowadzić politykę historyczną, dlatego że wiele krajów wokół nas taką politykę prowadzi od lat. Swoją politykę historyczną mają Niemcy i to politykę, która odnosi sukcesy. Jeśli dziś ktoś pojedzie do kraju zachodniego i zapyta 20-latka, kto wywołał II wojnę światową i kto doprowadził do takich tragedii, to odpowiedź byłaby - naziści. Niemcy wprowadzili z sukcesem termin naziści, który oczywiście istniał. Jest historycznym terminem na określenie narodowych socjalistów, ale udało się im oderwać ten termin od Niemiec. Większość młodzieży w Europie Zachodniej wie o nazistach, ale równie dobrze za nazistów mogą uchodzić Polacy. Przecież padają słowa, że obozy śmierci były w Polsce, a to zaczyna się kojarzyć to z polskimi obozami śmierci, więc nazistami mogli być również Polacy. To chcemy odwrócić. Nie chcemy pisać historii na nowo. Chcemy ją odzyskać. Świetną politykę historyczną prowadzi Izrael. Zasłużyli, żeby wszyscy na świecie mówili o holokauście, bo była to straszna zbrodnia, ale gdyby nie ich polityka, to świat mógłby o tym zapomnieć. Swoją politykę historyczna prowadzą Rosjanie i to bardzo agresywnie, wykorzystując środki propagandowe. Też udało się im osiągnąć sukcesy na świecie, bo w wielu przypadkach świat kojarzy, że II wojna światowa zaczęła się, gdy Niemcy napadli na Związek Radziecki, a nie na Westerplatte. Uważam, że nasz kraj, tak negatywnie doświadczony przez historię, musi o tej historii informować świat. Chcemy odejść od upadłych haseł z przeszłości np. „wybierzmy przyszłość”, bo naród bez historii cierpi. Historia jest nauczycielką życia. Warto czerpać z niej doświadczenia, żeby błędów nie powtórzyć. Po drugie musimy przekładać tę naszą prawdę historyczną na prawdę w świecie, ponieważ możemy być kiedyś kojarzeni ze sprawcami, jak w przypadku wspomnianych obozów śmierci. Z ofiar agresji, pogromów i okupacji możemy stać się współwinnymi. Jesteśmy też oskarżani niesłusznie za rzeczy, które stały się przypadkowo i są konfrontowane z wydarzeniami, o których oskarżamy innych. Podam przykład Katynia, bo to było świadome morderstwo naszych oficerów. Jesteśmy w kontrze obwiniani, że w czasie wojny polsko-bolszewickiej my również dokonaliśmy takich zbrodni. Faktycznie, w obozach jenieckich wtedy zmarło wielu jeńców radzieckich. Zmarli, bo była bieda w Polsce i nie było możliwości utrzymać części jeńców przy życiu. Nie było lekarstw. Zginęli z wyczerpania i braku opieki. Nie było to celowe, świadome działania, tylko bieda i brak pomocy, której nie mogliśmy udzielić.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Czy nie żal Panu, że nie został europosłem?

Finansowo, żal. Natomiast, jeśli chodzi o ambicję, wyzwania i pracę, to nie ma nic ciekawszego, niż stanowisko ministra spraw zagranicznych dla osoby, która interesuje się polityką zagraniczną. Byłem twórcą części programu PiS, dzięki któremu wygraliśmy wybory w 2015 roku. Zaproponowałem fragment o polityce zagranicznej i mogę go realizować jako minister. Miałbym bardzo utrudnione zadanie, żeby realizować to jako europarlamentarzysta. Oczywiście, pewne zadania poseł też może wykonywać, ale to są nieproporcjonalne wyzwania.

Nie obawia się Pan, że przestanie być ministrem po wskazaniu przez szefa PiS trzech resortów, które jego zdaniem kuleją? Mówi się o jesiennej rekonstrukcji rządu.

Słyszałem, że trzeba tabory podciągnąć. Ale nie po to proszono mnie, żebym został, aby za trzy miesiące mnie odwołać, więc tego nie zakładam. Oczywiście, każdy polityk musi mieć świadomość, że każdy dzień może być ostatnim jego dniem sprawowania urzędu, ale mam wrażenie, że postawiono przede mną zadania na dłuższy okres.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki