Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wkurzony tramwaj, czyli codzienna podróż przez mękę

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski Grzegorz Gałasiński
Wkurzenie w łódzkich tramwajach odczuwalne jest już od otwarcia drzwi wagonów. Źli są ludzie, którzy czekali na przystanku, a kursy nie zgadzają im się z rozkładem jazdy, wściekli są wymęczeni podróżą pasażerowie w pojeździe, rozdrażnieni są również motorniczowie, którzy męczą się na rozregulowanych trasach, z jednej strony uciskani przez podróżnych, a z drugiej przez pracodawcę.

Kierujący tramwajami zjeżyli się na tyle, iż mają nawoływać do tzw. strajku włoskiego, który miałby być wyrazem buntu przeciwko nierealnym w stanie obecnej katastrofy komunikacyjnej miasta rozkładom jazdy. Według tramwajarzy, by nadgonić czas tracony podczas przejazdu przez korki i inne utrudnienia, muszą oni czasem łamać przepisy, za co są karani. Na złość więc zamierzają skrupulatnie przestrzegać przepisów, co ponoć ma oznaczać, że będziemy jeździć jeszcze wolniej, wkurzając się jeszcze bardziej.

CZYTAJ TEŻ: Strajk włoski w MPK Łódź. Motorniczowie nie zgadzają się na łamanie przepisów

Ot, kolejny polski absurd głoszący, że zgodnie z zasadami oznacza gorzej, będący konsekwencją zderzenia wyobrażeń tworzących instrukcje zza biurka (od którego odjadą samochodem) z praktyką codziennych użytkowników komunikacji miejskiej. Swoją drogą intrygujące, że związki zawodowe w MPK, powołane przecież po to, by stać po stronie pracowników, udają, że nic nie wiedzą i milczą na ten temat niczym zarząd spółki...

Najbardziej wkurzające jest jednak poczucie bezsilności. Gryząca świadomość, że obojętnie, ile się zdrowia w tramwaju zmarnotrawi i ile złych myśli wypowie, i tak podróżując komunikacją miejską musimy znosić codzienną podróż przez mękę (i niech tu nie dobijają się ze swoim światem rowerzyści!). Jakoś taki mądry się nie narodził, który by sobie z MPK poradził i sprawił, że miejskie tramwaje i autobusy stałyby się najprzyjemniejszym środkiem transportu. Niespóźniającym się, czystym, poruszającym się w takich warunkach, które umożliwiają szybkie i sprawne przemieszczanie się po mieście.

W zamian MPK przeprowadza ankietę, mającą dać odpowiedź, co nam, pasażerom, najbardziej przeszkadza w podróży przez Łódź. No przejedźcie się, autorzy ankiety, kilka razy tramwajem, np. gdy wam się spieszy do pracy! Wtedy do przygotowanego przez was jakże słusznego i oczywistego rankingu niedogodności dodacie jeszcze jeden punkt: najbardziej dokucza MPK!

By niwelować nieprzyjemne drobiazgi (oczywiście ważne i wynikające często z kultury i poziomu całego społeczeństwa), najpierw trzeba pokonać sprawy elementarne. A koszmar łódzkiej komunikacji miejskiej zaczyna się od podstaw. Rozkłady jazdy stały się fikcją (mogę napisać książkę na temat autobusowej linii 57), w centrum głównie się stoi, także w tramwajach, którym teoretycznie łatwiej jest unikać korków, lecz co z tego, skoro sterczą na każdych światłach. Konieczne jest zwiększenie częstotliwości kursów, by nie podróżować w przeładowanych pojazdach (z iluż radosnych inwestycji lepiej było zrezygnować na rzecz solidnego zwiększenia taboru); przywracanie tramwajowych przystanków przed skrzyżowania to już pewnie zbyt duży koszt, ale tam, gdzie to możliwe, pomogłoby powiększenie ich w taki sposób, by mogły się zatrzymywać dwa tramwaje. I tak dalej.

Dobre pomysły na usprawnienie łódzkiej komunikacji na pewno są, każdy pasażer (a i prowadzący poszczególne pojazdy) ma mnóstwo spostrzeżeń na temat jakości miejskiego transportu. Niniejszym zapraszam Państwa do zasypywania nas swoimi refleksjami i propozycjami. Może wtedy w tramwajach będzie nieco mniej wkurzenia, może coś się uda zmienić. Bo pozostaje strajk włoski pasażerów. Ciekawe, czy MPK przejęłoby się, gdyby przez jeden dzień nikt nie wsiadł do tramwajów i autobusów? Można przypuścić, że odpowiedź znamy. Chociaż...

Dziś dla Łodzi niezbędne jest ustawienie priorytetów komunikacyjnych miasta i wbrew głośnym obecnie zapędom wspomnianych rowerzystów to właśnie komunikacja miejska powinna być numerem jeden. Miasto zaprzyjaźnia się ze swoimi mieszkańcami zaczynając od upraszczania jego funkcjonowania i pokonywania spraw, które u wielu wywołują poczucie poniżenia i porzucenia. Konieczne jest przewartościowanie myślenia nader wyraźnie bijącego z Urzędu Miasta, dzielącego łodzian na lepszych i gorszych, sympatycznych i niesympatycznych, kreatywnych i marudzących, młodych i starych. By raz, zamiast na świetlistych projektach, skupić się na ulżeniu we wkurzeniu. Od rozwiązywania prostych problemów klimat miasta zmienia się diametralnie. Życie mniej boli i łatwiej ponosić jego wspólne koszty. Bo w dzisiejszych warunkach nawet pobieranie opłat za przejazdy to zwyczajny tupet.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki