Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Seryjny morderca Bogdan Arnold skazany na karę śmierci. Pochodził z Wielkopolski, a mordował kobiety na Śląsku. Oto polski "władca much".

Katarzyna Sklepik
Katarzyna Sklepik
W toku śledztwa Bogdan Arnold detalicznie ze szczegółami opowiadał i pokazywał milicjantom, jak poznawał prostytutki, zwabiał do swojego domu, związywał, gwałcił i zabijał. Przejdź dalej --->
W toku śledztwa Bogdan Arnold detalicznie ze szczegółami opowiadał i pokazywał milicjantom, jak poznawał prostytutki, zwabiał do swojego domu, związywał, gwałcił i zabijał. Przejdź dalej --->zdjęcia z wizji lokalnej z akt sprawy
Bogdan Arnold po nieudanym małżeństwie opuścił Wielkopolskę i postanowił szukać szczęścia na Śląsku. Tam mordował prostytutki, bo nie chciał płacić za seks.

Bogdan Arnold urodził się w 1933 roku w Kaliszu. Tu spędził dzieciństwo i młodość. Pochodził z zamożnej, inteligenckiej rodziny (jego ojciec był ponoć współwłaścicielem fabryki fortepianów), ale dość szybko zerwał rodzinne więzy.

Czytaj także: Nekrofil z Poznania. Zabójca Edmund Kolanowski wpadł przez małe stopy i kawałek papieru przy rozkopanej mogile. Zatrzymał go karateka

Już jako nastolatek miał problemy z seksem, nic więc dziwnego, że pierwszy związek małżeński zawarł w wieku 18 lat, a rok wcześniej, wbrew woli ojca, wyprowadził się do przyszłej żony. Pił i znęcał się nad nią, więc szybko wystąpiła o rozwód. Potem miał dziecko z konkubiną, którą porzucił, gdy była w ciąży i żenił się jeszcze dwukrotnie. Wszystkie związki Bogdana Arnolda rozpadły się z tych samych powodów: alkohol i przemoc.

Trwa głosowanie...

Czy kara śmierci powinna zostać przywrócona?

Głos Wielkopolski

Wyjechał na Śląsk za pracą i szczęściem

Gdy miał 27 lat, wyjechał na Górny Śląsk. W Katowicach był uważany za spokojnego, pracowitego, grzecznego wobec kobiet człowieka. Żył i pił samotnie, podobnie jak tysiące rozbitków życiowych, których przyciągały potrzebujące rąk do pracy i oferujące dach nad głową kopalnie i huty.

Robert Krzywicki sprząta mieszkania zbieraczy, opuszczone lokale i miejsca zbrodni.

Mieszkania zbieraczy - to on je sprząta. Nie są mu straszne ...

Zabijać zaczął w 1966 roku. Spokojny i skromny - za takiego uważali sąsiedzi i znajomi Bogdana Arnolda. Dlatego też, nawet kiedy z jego mieszkania zaczął wydobywać się fetor rozkładających się zwłok, a u sąsiadów pojawiły się roje robactwa, długo przymykano na to oczy. Tymczasem niepozorny elektryk od miesięcy skrywał makabryczną tajemnicę...

Zobacz też:

A na oknie roje much

Sprawa wyszła na jaw 8 czerwca 1967 roku. Józef Rybosz i jego brat Walter zgłosili na milicję, że przy ulicy Dąbrowskiego 14 z mieszkania na poddaszu wydobywa się nieprawdopodobny smród, a okna obsiadły roje much.

Milicjanci sprawdzili to. Później tak wspominali tę wizytę: „Pod parapetem leżały ludzkie zwłoki w stanie daleko posuniętego rozkładu. W łazience stała duża drewniana skrzynia murarska obita cynkową blachą. W jej wnętrzu ujawniono kilka ciał. Nie mogliśmy określić płci ani nawet liczby zwłok. W cuchnącej, rozkładającej się ludzkiej tkance ruszały się tysiące larw, poczwarek, owadów. Spod wanny wystawało owinięte w gazetę podudzie. Weszliśmy do kuchni. Na piecu stał garnek (...) na powierzchni pływała rozgotowana ludzka głowa. Na stole tykał budzik. Obok niego leżał mokry pędzel do golenia. Nie mieliśmy wątpliwości, że tutaj cały czas ktoś mieszkał”.

Urwał mu się sznur...

8 czerwca - gdy milicja przeszukiwała mieszkanie - Bogdan Arnold stał w tłumie gapiów przed kamienicą. Uciekł. Przez kilka dni ukrywał się, chciał też popełnić samobójstwo, ale urwał mu się sznur. 14 czerwca zgłosił się na milicję.

Przyznał się do zamordowania czterech prostytutek, trzy z nich udało się zidentyfikować: Marię B., Stefanię M. i Helgę S. W toku śledztwa, detalicznie ze szczegółami opowiadał milicjantom, jak poznawał prostytutki, zwabiał do swojego domu, związywał, gwałcił i zabijał.

Czytaj też: Renata Kuryłowicz otworzyła pierwszy w Polsce dom burleski i kryminału: "Każdy z nas jest workiem kości"

„Maria B. broniąc się, zadrapała mnie w okolicę nadgarstka, pod wpływem bólu chwyciłem leżący na kuchence młotek murarski, którym uderzyłem ją dwa lub trzy razy w głowę i poczułem, że jej ciało wiotczeje. (...) Obawiając się, że ktoś odkryje zwłoki, schowałem je do tapczanu” - czytamy w zeznaniach dotyczących pierwszego zabójstwa.

Dwóch kolejnych można było uniknąć, gdyby milicja nie zlekceważyła doniesienia prostytutki Ludmiły G., która zeznała, że Bogdan Arnold najpierw zaprosił ją na wódkę, później związał, zgwałcił i próbował dusić.

Ostatni papieros przed egzekucją

Już podczas pierwszego przesłuchania Bogdan Arnold przyznał się do zarzucanych mu czynów. Chętnie opowiadał o swoich relacjach z ofiarami, a także kobietami w ogóle. Choć nie znał nazwisk ofiar, wyjaśnienia, które złożył przyczyniły się do ustalenia tożsamości trzech z czterech zamordowanych kobiet.

Rekonstrukcje samych zabójstw powstały tylko i wyłącznie w oparciu o wyjaśnienia Arnolda, jednak wersje zdarzeń przedstawiane przez podejrzanego udało się częściowo uprawdopodobnić dzięki naocznym świadkom.

„Do winy poczuwam się i zdaję sobie sprawę z tego, co zrobiłem, co robię, co mówię. Proszę nie uważać, że chcę się przedstawiać za niepoczytalnego. Pragnę jedynie, aby świadkowie mówili tak, jak było naprawdę. Na moje zachowanie miało wpływ szereg okoliczności, począwszy od mojego pierwszego, nieudanego małżeństwa. Potem to wszystko narastało, aż znalazło swoje odzwierciedlenie w październiku 1966, kiedy to dopuściłem się pierwszego morderstwa” - mówił przed sądem.

Po sześciu dniach procesu i niewyrażeniu skruchy - 9 marca 1968 roku został skazany na karę śmierci. 16 grudnia 1968 roku wyrok wykonano, a morderca przed śmiercią poprosił tylko o jednego papierosa.

* * *

Na poddaszu, przy ulicy Dąbrowskiego 14 w Katowicach - do tej pory jeszcze nikt nie zamieszkał.

Zobacz też:

"Rzeźnik z Wildy", "Ręcznikowy dusiciel" z Rataj, "Zimny chirurg" to przydomki psychopatycznych morderców, które wiele lat temu budziły postrach w Poznaniu. Przypominamy sylwetki seryjnych morderców, którzy na terenie Poznania dokonywali okrutnych zbrodni. Zobacz galerię ----->

Te zbrodnie wstrząsnęły Poznaniem. Historie seryjnych morder...

Sprawdź też:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki