- O przebudowie Rudzkiej plotkowano od 40 lat. Jednak o remoncie dowiedzieliśmy się gdy ruszył rok temu - mówi Jacek Dębski, współwłaściciel kamienicy, którą zburzono by poszerzyć drogę. - Co gorsza, nie wiedzieliśmy, że już wtedy nie byliśmy prawowitymi właścicielami kamienicy. Księgi wieczyste przepisano na skarb państwa w lipcu 2008 r.
Pan Jacek i jego żona Małgorzata zapewniają, że nikt ich o tym nie poinformował.
- Wywłaszczono nas zgodnie ze specustawą drogową. Ponoć informacje o tym były na stronie internetowej magistratu i na tablicy przy Piotrkowskiej 104. Ale ja nie mam obowiązku śledzić ich na bieżąco - podkreśla Jacek Dębski. - Ze względu na brak informacji, nie skorzystaliśmy z odwołania w ciągu 14 dni.
Państwo Dębscy twierdzą, że pierwsze pismo informujące o nakazie opuszczenia kamienicy dostali dopiero 21 marca tego roku. Wtedy mieszkało w niej osiem rodzin. Wszystkie miały się wyprowadzić do końca kwietnia. Gdy Dębscy dowiedzieli się, że już dwa lata temu zostali wywłaszczeni, zaczęli domagać się odszkodowania.
- Powinni je nam wypłacić trzy lata temu. Tak mówi specustawa. Postawiliśmy warunek, najpierw pieniądze potem wyprowadzka - zaznacza Małgorzata Dębska. - Mieszkania zastępcze, które nam zaproponowano były w okropnym stanie. Grzyb, zacieki, odpadający tynk z sufitu, zapadnięta podłoga...
Odszkodowanie wypłacono Dębskim w czerwcu. Dostali 220 tys. zł, liczyli na 450 tys. zł. Niestety, podczas wyceny zastosowano stawki z 2008 r. - Dlatego kierujemy sprawę do sądu o większe odszkodowanie. Gdybyśmy trzy lata temu wiedzieli, że zostaniemy pozbawieni domu, moglibyśmy się przygotować. Atak, postawiono nas pod ścianą - zapewnia Jacek Dębski.
Aleksandra Mioduszewska z biura prasowego ZDiT twierdzą, że Dębscy czas mieli, bo pan Jacek odebrał pismo o zburzeniu kamienicy 16 lutego 2009 r. - Co do odszkodowania zastrzeżeń nie było. Decyzję o ostatecznej wycenie lokatorzy ul. Rudzkiej 94 dostali 10 maja. Po 16 dniach decyzja się uprawomocniła, a państwo Dębscy nie odwołali się. Dlatego teraz mogą się ubiegać o większe odszkodowanie tylko na drodze cywilnej - mówi Mioduszewska.
Państwo Dębscy tłumaczą, że przyjęli niskie odszkodowanie ze względu na przyspieszenie terminu przeprowadzki.
- 9 czerwca dostaliśmy pismo, że na przeprowadzkę mamy czas do końca miesiąca. Tydzień później przyszło pismo, że na wyprowadzkę mamy 5 dni. Nie mieliśmy sił walczyć. Szybko się wyprowadziliśmy - mówi Małgorzata Dębska.
Mioduszewska zapewnia, że przyspieszenie terminu było konieczne, bo kamienica wstrzymywała przebudowę drogi. - Inwestycja mogłaby zostać wstrzymana - mówi pracownica ZDiT.
Kamienicę przy ul. Rudzkiej 94 zburzono w sierpniu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?