Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojciech Roszkowski: Ten proces to chichot historii

Joanna Leszczyńska
Wojciech Roszkowski
Wojciech Roszkowski Wojciech Barczyński / Polskapresse
Generał Jaruzelski wykonał kawał roboty poprzez wywiady, książki, które przedstawiają go jako obrońcę ojczyzny. Tymczasem fakty historyczne, które opierają się na archiwach i dokumentach, niemalże w 100 procentach udowodniły, że stan wojenny mógł zwiększyć niebezpieczeństwo ingerencji sowieckiej - mówi prof. Wojciech Roszkowski, historyk, w rozmowie z Joanną Leszczyńską.

Sąd Apelacyjny uniewinnił Stanisława Kanię z udziału w grupie przestępczej, która wprowadziła stan wojenny. Oburza Pana ten wyrok, czy przekonują Pana argumenty Kani, że nie działał on w takim zamiarze?
Stanisław Kania odegrał w przygotowaniu stanu wojennego rolę marginalną lub niewielką. Oczywiście, był razem z Wojciechem Jaruzelskim, uczestnikiem rozmów w Brześciu z kierownictwem kremlowskim na początku kwietnia 1981 roku. Być może zostały tam podjęte jakieś zobowiązania co do wprowadzenia stanu wojennego, natomiast pamiętajmy, że w październiku 1981 roku Kania został odsunięty z funkcji I sekretarza KC PZPR, a jego miejsce zajął Jaruzelski, który później stanął na czele Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Przywódcy sowieccy komentowali, że Kania uciekał wtedy od decyzji, a nawet w alkoholizm. Wynikało to z tego, że Kania prowadził raczej politykę kunktatorską, niż wyraźnie zmierzał do wprowadzenia stanu wojennego. Kiedy stan wojenny został wprowadzony, Kania został usunięty w cień.

W 2011 roku sąd zawiesił sprawę przeciwko Wojciechowi Jaruzelskiemu za wprowadzenie stanu wojennego z uwagi na stan zdrowia. Prawdopodobnie generał nigdy nie stanie przed sądem...
A w gruncie rzeczy to on był architektem stanu wojennego. To jest trochę chichot historii, że Jaruzelski, który ten stan przygotował i wprowadził, wymiguje się od odpowiedzialności sądowej. Zresztą robi to od dwudziestu lat. To nic nowego. Podobnie generał Czesław Kiszczak, ówczesny szef MSW, który w grudniu 1981 roku wydał instrukcję o możliwości użycia broni w kopalni "Wujek", a został uniewinniony. Ukarano tylko wykonawców tego rozkazu. Szkoda, że nie ukarano... karabinów. Starożytni Chińczycy karali bowiem przedmioty czy zwierzęta, np. chłostano konia, który kogoś poniósł, czy przedmiot, który odmówił posłuszeństwa.

W procesie przeciwko sprawcom stanu wojennego sąd skazał Czesława Kiszczaka na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Jego obrońca twierdzi, że jego klienta miał prawo sądzić tylko Trybunał Stanu, przypominając, że Sejm w 1996 roku umorzył sprawę konstytucyjnej odpowiedzialności autorów stanu wojennego.
Przecież w 1981 roku nie istniał Trybunał Stanu, czyli dzisiejszy Trybunał nie mógłby się odwoływać do tamtych czasów. Trudno sądzić kogoś za czyny z 1981 roku na podstawie późniejszego prawa.

Poniedziałkowy wyrok, pomijając ewentualne złożenie kasacji przez IPN, kończy osądzanie stanu wojennego. Po dwudziestu czterech latach od zmiany ustroju...
To dowodzi kompletnego bezwładu polskiego sądownictwa po 1989 roku. Ta sprawa w jakimś sensie miała kontekst polityczny, bo Kiszczak i Jaruzelski jakąś tam rolę polityczną nadal odgrywali, a zwłaszcza jego obrońcy, czyli SLD, odgrywali ważną rolę w III RP. Ale już na początku lat 90. wiadomo było, że stan wojenny był nielegalny. Zresztą to dla laika było wiadome, bo jeżeli w konstytucji Rada Państwa nie miała prawa się zbierać w czasie, kiedy trwało posiedzenie Sejmu, to dekret Rady Państwa był nielegalny. Mało tego, dekret został wprowadzony po wprowadzeniu stanu wojennego, gdyż został podpisany przez członków Rady Państwa w drugiej czy trzeciej godzinie wprowadzenia stanu wojennego. Tyle mówi się o niezawisłości sądów, ale tu niewątpliwie czynniki polityczne odegrały dominującą rolę, by ten proces hamować, by uwzględniać różnego rodzaju wymówki, zwolnienia lekarskie, prawdziwe i nieprawdziwe. To trwało 20 lat. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że uwzględnianie dzisiaj złego stanu zdrowia Kiszczaka i Jaruzelskiego jest wynikiem zaniechania wymiaru sprawiedliwości III RP.

Ale przecież był czas, że PiS też sprawowało rządy.
Czyli pytanie zakłada, że jak PiS rządziło, prokuratura powinna doprowadzić sprawę do końca. To dopiero byłoby uważane za upolitycznienie sprawy! Ale dobrze, że sąd uznał, że stan wojenny był nielegalny. Uważam jednak, że sprawcy powinni usłyszeć wyroki, choćby ich nawet nie odbywali z powodu zdrowia.

43 procent Polaków twierdzi, że stan wojenny został wprowadzono słusznie, a 35 procent, że niesłusznie. Czy jest zależność między osądzeniem stanu wojennego a tymi poglądami?
Trochę tak, bo takie postępowanie sądów znajduje usprawiedliwienie w oczach opinii publicznej, która z kolei została urobiona. Generał Jaruzelski wykonał kawał roboty poprzez wywiady, książki, które przedstawiają go jako obrońcę ojczyzny. Tymczasem fakty historycy, które opierają się na archiwach i dokumentach, niemalże w 100 procentach udowodniły, że stan wojenny mógł zwiększyć niebezpieczeństwo ingerencji sowieckiej. Generał, broniąc swojej pozycji i systemu komunistycznego, w gruncie rzeczy poszedł na rękę Kremlowi, bo tam wcale nie chciano interwencji w Polsce z uwagi na zaangażowanie w Afganistanie. Porównajmy zachowanie Gomułki w październiku 1956 roku i Jaruzelskiego w 1981. Gomułka wręcz zahamował interwencję wojsk rosyjskich, które szły na Warszawę, wyperswadowując to Chruszczowowi z Ochabem i Cyrankiewiczem. Nigdy nie miałem okazji postawić pytania generałowi Jaruzelskiemu, co zrobił, żeby zapobiec interwencji sowieckiej w rozmowach z Kremlem, tak jak Gomułka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki