Anonimowy sprawca rozlał białą farbę w kilku miejscach. Próbował zakryć kilkumetrowy napis na fasadzie kamienicy przy ul. Smugowej oraz barwy klubowe na elewacji budynku przy ul. Franciszkańskiej. Farby było na tyle dużo, że w pokaźnej ilości spłynęła na chodnik, tworząc kałużę. "Artysta" był tak zmotywowany, że napis z nazwą jednego z klubów zakrył nawet nad garażami po wejściu na podwórko kamienicy - aby to zrobić musiał się na nie wdrapać. Podczas akcji ucierpiała również jedna z hulajnóg elektrycznych firmy Blinkee City. Oberwała "rykoszetem", stojąc tuż przy ścianie budynku na ul. Franciszkańskiej. Mieszkańcy mają dość.
- Wiedziałem na co się piszę, wprowadzając się na Bałuty, ale kibice serio przesadzają - mówi młody mężczyzna, który wynajmuje lokum przy ul. Franciszkańskiej. - Prawie każdej nocy mają miejsce jakieś krzyki i awantury. O bazgraniu po murach już nawet nie ma co wspominać, bo ściany są i tak zniszczone przez wandali, ale rozlanie tej białej farby to już jakiś żart. Śmierdziało przez to cały dzień i zrobiły się kałuże - żali się mieszkaniec.
Jak wynika z mapy łódzkich kibiców, okolice Starych Bałut to obszar podzielony. Nie ma na tym terytorium dominacji fanów jednej z drużyn, tak jak np. na Retkini czy Widzewie, a zatargi kibicowskie na Bałutach znane są mieszkańcom od pokoleń. Można zatem zaryzykować tezę, że spór w okolicach ulic Smugowej i Franciszkańskiej nieprędko zostanie zażegnany.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?