Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław metrem, Łódź tramwajem

Sławomir Sowa
Sławomir Sowa
Sławomir Sowa Grzegorz Gałasiński
Wrocław przymierza się do budowy metra, a Łódź nie potrafi zbudować nędznego tunelu pod ulicą Piłsudskiego, tylko szykuje jakiś ersatz, półtunel. Bo tunel jest zbyt skomplikowany, bo za drogi. Trudno o bardziej wymowny przykład różnicy między myśleniem perspektywicznym a myśleniem siermiężnym.

Najbardziej bolesne jest chyba to, że w latach 70. w obydwu miastach przymierzano się do linii budowy metra. We Wrocławiu z budowy metra zrezygnowano ze względu na wijącą się przez miasto Odrę. Łódź nie ma Odry, ale metra i tak nie zbudowano. Jak bajkę czyta się dziś książkę Lucjusza Włodkowskiego "Łódź 2000", gdzie autor szkicował hipotetyczny przebieg linii łódzkiego metra.

Kilka lat temu wysoki urzędnik z administracji Jerzego Kropiwnickiego przekonywał mnie, że metro w Łodzi i tak nie ma sensu. Że to model z czasów, kiedy Łódź miała grubo ponad 800 tysięcy mieszkańców i szybko zmierzała w kierunku miasta milionowego, a według radzieckich koncepcji komunikacyjnych miastom milionowym metro już się należało. Skoro radzieckie teorie przestały obowiązywać, a Łódź włączyła w demografii bieg wsteczny, nie ma powodu budować metra - przekonywał mnie ów urzędnik.

Mimo to Wrocław, który ma o 100 tysięcy mieszkańców mniej niż Łódź, planuje metro tak, jakby nie zwracał uwagi na demografię i radzieckie koncepcje komunikacyjne. Według wstępnych planów, metro obsługiwałoby około 200 tysięcy mieszkańców.

Jak podkreślają we Wrocławiu, metro to dalekosiężny plan, ale traktowany jak najbardziej serio. Oczywiście, nikt nie powiedział, że plany Wrocławia to nie jest ślepa uliczka. Może chcą mieć to metro, ale zwyczajnie nie będzie ich na to stać, nawet jeśli dostaną na to pieniądze z Unii. Podoba mi się jednak wrocławski sposób myślenia, nastawiony na rozwiązanie radykalne, a nie dreptanie w miejscu. Szczególnie jaskrawo widać to w zestawieniu z niesławnym projektem Łódzkiego Tramwaju Regionalnego.

Jak łatwo sięga się po unijne pieniądze, żeby zrealizować projekt, który nie rozwiązuje żadnego problemu komunikacyjnego. I to obciąża Jerzego Kropiwnickiego, któremu albo zabrakło wyobraźni, albo wybrał łatwy i szybki poklask. Powinniśmy już wyrosnąć z dziecięcego zachwytu, że oto udało się wydostać z unijnych funduszy jakieś pieniądze na jakiś projekt. Niestety, wciąż są projekty, których linia obrony polega głównie na tym, że przecież dostaliśmy czy dostaniemy na nie pieniądze z Unii.

A jeśli już mowa o projektach komunikacyjnych - kilka razy pisałem o tym, że wartym rozważenia projektem byłoby zastąpienie komunikacji tramwajowej komunikacją trolejbusową. Choćby ze względu na torowiska, które obecnie służą do zrywania zawieszenia w samochodach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki