Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wsie w okolicach miast wyludniają się w zastraszającym tempie

Tomasz Kodłubański
We wsiach wokół dużych miast  ostatni rolnicy już mówią, że nie mają następców
We wsiach wokół dużych miast ostatni rolnicy już mówią, że nie mają następców Tomasz Kodłubański
Młodzi nie chcą przejmować gospodarstw. Wolą pracować w mieście lub wyjechać za granicę, Starsi utrzymujący swoje często niewielkie gospodarstwa mówią, że przstaje się to opłacać Małe wioski w wielu województwach powoli wyludniają się i wymierają. W województwie łódzkim miejscowości położone w pobliżu takich miejscowości jak Aleksandrów Łódzki, Zgierz, Brzeziny, Pabianice czy Lutomiersk przestają być atrakcyjne dla młodych wyjeżdżających masowo za granicę, a dla tych, którzy pozostali i pracują w większych miastach w kraju stają się noclegowniami.

Mariusz Leśniewski mieszka we wsi Goślub. Do niedawna utrzymywał się z uprawy i sprzedaży warzyw. Dziś nie widzi w tym przyszłości. - Gospodarstwo przejąłem od rodziców w początku lat 90. Wtedy areał wynosił 7,5 ha. Hodowałem krowy mleczne, ale ze względu na zmniejszającą się opłacalność  zrezygnowałem z produkcji mleka. Zająłem się uprawą warzyw i zbóż - opowiada.

Jedna trzecia powierzchni areału gospodarstwa w Goślubiu tu uprawa pszenicy i pszenżyta.

- Pszenżyta mam 5 ha, a pszenicy 4 ha upraw. Plony pszenżyta jarego to 5 ton z hektara, a pszenicy jarej nawet 7 ton. To sporo. Jakość zbóż też jest dobra, więc większą część sprzedaję do młyna w Woli Branickiej - opowiada Leśniewski.

 

Mariusz Leśniewski: - Co z tego, że moje gospodarstwo jakoś prosperuje, skoro już wiem, że nie będę mieć następców

 

Problem to brak następców.

- Moje dzieci nie planują poświęcić się gospodarce. Chcą się uczyć lub pracować w mieście, co sprawia, że sam muszę doglądać upraw. Człowiek się starzeje, staje się to niebezpieczne dla zdrowia. W ten sposób gospodarstwo kurczy się i zmniejsza produkcję - ubolewa rolnik.

W wioskach gminy Piątek oraz okolicznych gmin takich gospodarstw jest znacznie więcej.

- Tylko 2 lub 3 utrzymują się z własnej produkcji rolnej. Reszta to sypialnie dla młodych ludzi pracujących w Zgierzu lub Łodzi. W naszej wsi mieszkają praktycznie tylko starsi rolnicy, którzy nigdzie nie chcą się przeprowadzić. Nie ma kto prowadzić i rozwijać gospodarstw. To powolny koniec takich wiosek jak Goślub - mówi Mariusz  Leśniewski.

Wieś Wytrzyszczki w gminie Parzęczew jeszcze kilka lat temu była miejscowością typowo rolniczą. W każdym gospodarstwie rolnicy mieli trzodę, bydło mięsne i mleczne. Dzisiaj zaledwie dwóch rolników zajmuje się zawodowo produkcją mleka i mięsa. Jednym z nich jest sołtys Krzysztof Strąkowski, który wraz z żoną Jolantą - zootechnikiem, prowadzi hodowlę tuczników oraz krów mlecznych.

- Ale jesteśmy tu praktycznie jedyni. Brak stabilności w produkcji tuczników oraz niskie ceny mleka, jakie mieliśmy na naszym rynku jeszcze dwa lata temu, spowodowały masowe odchodzenie rolników od hodowli zwierząt gospodarskich - mówi Strąkowski.

W podobnej sytuacji jest Józef Wojtyniak z Woli Grzymkowej w gminie Aleksandrów Łódzki, który gospodaruje wraz z żoną na ponad 9 ha ziemi uprawnej klasy V i VI. Wojtyniakowie hodują krowy mleczne z przeznaczeniem na odchowanie i sprzedaż jałówek oraz byczków.

- Nasz jedyny syn wyjechał za granicę i nie interesuje go gospodarstwo. A mamy już oboje ponad 70 lat i coraz mniej sił. Poza tym zbyt mały areał ziemi by utrzymać większe stado krów. Jeszcze parę lat temu mieliśmy trzymaliśmy w oborze pełną obsadę stanowisk od 8 do 10 krów i produkowaliśmy mleko, które sprzedawaliśmy do mleczarni w Aleksandrowie. Jednak czasy się zmieniły, mleczarni już nie ma, a my musieliśmy zrezygnować z produkcji mleka - opowiada Józef Wojtyniak.

Rolnik nie widzi szans na rozbudowę czy modernizację swojego gospodarstwa. - Nie stać nas na zwiększenie stada krów czy rozbudowę obory. Ze względu na wiek i małe możliwości produkcyjne nie będziemy również brać kredytu - mówi z żalem.

Sytuacja w gospodarstwie Wojtyniaków jest podobna do sytuacji wielu mniejszych gospodarstw w okolicach Aleksandrowa Łódzkiego.

- To szerszy problem, który dotyczy wielu gospodarstw. Takie gospodarstwa nie mające następców z niewielkim areałem ziemi i małą ilością zwierząt hodowlanych wegetują, nie mogąc inwestować we własny rozwój z powodu braku możliwości finansowych - mówi Józef Wojtyniak.

Źródło: Dziennik Łódzki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki