Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wśród przyjaciół psy zająca zjadły

Marek Łopiński
Marek Łopiński
Marek Łopiński Grzegorz Gałasiński
Tragedia piłki nożnej w Łódzkim Klubie Sportowym nie zaczęła się wczoraj, ale znacznie wcześniej, a winni są przede wszystkim ludzie ŁKS, chociaż kolejni władcy Łodzi też dołożyli swoje. Władze zawsze miały wymówkę, są dwa kluby i nie możemy faworyzować jednych. Nie do końca tak było. Mistrzostwem świata dla miasta, ale samobójstwem dla klubu było przekazanie kilka lat temu gminie stadionu i terenów wokół niego.

Po przemianach zapoczątkowanych w 1989 roku kluby wielosekcyjne straciły rację bytu. Piłkę nożną na siedem lat uratował Antoni Ptak, ale zniechęcony przez ówczesne władze i część kibiców pożegnał się z klubem. Prawdziwa tragedia grożąca w każdej chwili agonią zaczęła się po jego odejściu. Kolejni właściciele i akcjonariusze ratowali drużynę z finansowych kłopotów, ale popełniali błędy. Jednak ci ludzie nie byli sami. Otaczała ich zgraja przydupasów. Te hieny wykończą każdego dobrodzieja. Szczególnie w ostatnich kilku latach fatalnie zarządzano piłką w klubie.

Siła ŁKS zawsze opierała się na wychowankach. Od dłuższego czasu brakuje dopływu młodych talentów. I nie tylko przeniesienie bazy treningowej było tego przyczyną. Po prostu na awansujących do kadry seniorów wychowankach nie zarobią różne typy spod ciemnej gwiazdy. W miejsce naszych chłopaków pojawiała się co sezon, albo nawet rundę armia najemników. Ta zgraja kopiących się w czoło cwaniaków miała w d…. nowy klub i miasto Łódź. Jedynym ich celem było wydojenie z forsy klubu. Byli pewni swego, bo odpalali działkę komu trzeba.

Jeżeli ŁKS nie podniesie się, to pozostanie tułaczka po pastwiskach A-klasy. Wycofanie z I ligi i budowanie drużyny od IV ligi jest z piekła rodem pomysłem lansowanym przez analfabetów. Do tej pory udało się to tylko Pogoni Szczecin, która na dobry start w IV lidze dostała od miasta kilka milionów złotych, nie musiała też płacić gminie za obiekty. Nowi właściciele dołożyli kilkaset tysięcy złotych. Nie pomogą żadne ciała społeczne, rady, komitety ocalenia. Tylko mocni sponsorzy czy inwestorzy przy udziale logistycznym i rzeczowym miasta mogą przynieść ratunek.

Zgoda buduje niezgoda rujnuje. Ci co leją krokodyle łzy, morda w kubeł i do budy. Innym gamoniom przypominam, że ŁKS ma 104 a nie 2 lata. Inaczej sprawdzi się szydercza puenta o przyjaciołach arcybiskupa gnieźnieńskiego Ignacego Krasickiego - "wśród serdecznych przyjaciół, psy zająca zjadły".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki