Mamy teraz żałobę, jesteśmy w szoku. Jak mogło dojść do takiej tragedii? - zastanawiają się mieszkańcy bloku przy ulicy Mickiewicza w Zawierciu po makabrycznym odkryciu. Policjanci znaleźli zwłoki dwóch osób. Śledztwo prowadzi Prokuratura Rejonowa w Zawierciu.
AKTUALIZACJA
Znamy już wstępne wyniki sekcji zwłok małżeństwa z Zawiercia. 78-letnia kobieta zginęła ze względu na rany i obrażenia głowy, które powstały w wyniku uderzeń zadanych młotkiem lub obuchem siekiery, ale do śmierci przyczyniły się też liczne rany kłute klatki piersiowej. W przypadku 82-letniego mężczyzny stwierdzono natomiast uduszenie w wyniku powieszenia.
W jednym z mieszkań przy ulicy Mickiewicza mieszkało małżeństwo - 82-letni mężczyzna i jego 78-letnia żona. We wtorek ich zięć próbował się z nimi skontaktować. Teściowie jednak nie odbierali telefonu. Mężczyzna pojechał na miejsce, ale pomimo tego, że miał zapasowe klucze, nie mógł wejść do środka. Drzwi były bowiem zablokowane. Wezwał policję, a na miejsce przyjechała ekipa dochodzeniowa i prokurator.
W mieszkaniu znajdowały się zwłoki dwóch osób. Prokuratura Rejonowa w Zawierciu wszczęła śledztwo w związku z pozbawieniem życia 78-letniej kobiety.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna najpierw zabił swoją żonę, zadając jej liczne rany w okolicach głowy. Na ciele były także rany kłute. Następnie mężczyzna popełnił samobójstwo - przekazał prokurator Tomasz Ozimek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Z naszych informacji wynika, że oprócz ran kłutych, na ciele były również rany tłuczone zadane młotkiem lub obuchem siekiery. Ciało było po prostu zmasakrowane...
Zbrodnia w Zawierciu przypomina to, co wydarzyło się dzień wcześniej w Rudzie Śląskiej. - Mamy tu do czynienia z tak zwanym samobójstwem rozszerzonym - przyznaje prokurator Ozimek.
Wkrótce zostaną przesłuchani członkowie rodziny. Osiedle, gdzie doszło do brutalnego morderstwa, uchodzi za jedno ze spokojniejszych w Zawierciu.
Do tragedii doszło w mieszkaniu na drugim piętrze jednego z bloków. Jak ustaliliśmy, 78-letnia kobieta pracowała kiedyś w Zakładach Przemysłu Bawełnianego, mąż jeździł taksówką. Oboje byli rencistami. Mężczyzna nie narzekał na zdrowie, kobieta przeciwnie, chociaż ostatnio czuła się coraz lepiej.
Sąsiedzi, z którymi rozmawialiśmy, podkreślają, że za tragedią mogą stać nieporozumienia rodzinne. - Dwa lub trzy miesiące temu przyjechała policja. Ten mężczyzna skarżył się na to, że został pobity. Mówił, że był na komendzie i w szpitalu. Nic więcej nie chciał jednak powiedzieć - mówi jedna z sąsiadek.
We wtorek, gdy doszło do tragedii, nie słyszała nic niepokojącego. Dodaje, że małżeństwo było bardzo kulturalne.
- „Dzień dobry, do widzenia”. Sąsiad wszędzie wychodził ze swoją żoną, do lekarza, do sklepu. Nie sprawiali wrażenia, że było coś nie tak - mówią mieszkańcy bloku przy ulicy Mickiewicza.
Wczoraj większość mieszkańców bloku była w szoku.
- Wszystko zepsuło się jakieś trzy miesiące temu. Wtedy pojawiły się jakieś problemy rodzinne. Sąsiad mówił, że to małżeństwo nie wygląda tak, jak kiedyś - relacjonowali sąsiedzi.
Atmosfera była napięta do tego stopnia, że mężczyzna jadł obiady poza domem.
We wtorek, w godzinach popołudniowych, niektórzy sąsiedzi słyszeli krzyki, ale nie spodziewali się, że dochodzą akurat z tego mieszkania. Godzinę później na miejscu była już policja…
*Prezenty pod choinkę 2015 To najciekawsze propozycje
*Najbardziej patologiczne miasta w woj. śląskim RANKING 2015
*Roraty 215: Pytania i odpowiedzi z Małego Gościa Niedzielnego
*Makabryczny wypadek w Mierzęcicach na trasie S1: Zginęła matka i ojciec ZDJĘCIA
*Jesteś Ślązakiem, Zagłębiakiem, czy czystym gorolem? ROZWIĄŻ QUIZ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
