Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszawica w Szkole Podstawowej w Mazewie pod Łęczycą

Redakcja
Wszawica w Szkole Podstawowej w Mazewie pod Łęczycą.
Wszawica w Szkole Podstawowej w Mazewie pod Łęczycą. Archiwum Polska Press
W Szkole Podstawowej w Mazewie pod Łęczycą panuje wszawica. Zdaniem rodziców, w szkole nie walczą z tym skutecznie.

O problemie wszawicy w podłęczyckiej podstawówce poinformowali nas zaniepokojeni rodzice.

- Wszawica w szkole w Mazewie panuje od początku tego roku - mówią rodzice. - Zaraża się coraz więcej uczniów. Dzieci chodzą z robactwem, a szkoła nie podejmuje skutecznych działań, aby tę sytuację rozwiązać - twierdzą.

Romuald Szmaja, dyrektor Szkoły Podstawowej w Mazewie przyznaje, że w szkole jest problem z wszami. Takich sytuacji w tak dużym skupisku dzieci, jego zdaniem, nie da się uniknąć.

Czytaj też: Wszawica w łódzkich szkołach: "Wszy ze szkoły przyniosła wnuczka, od niej złapała je cała rodzina"

- Ale reakcja z naszej strony była od razu - zapewnia. - Nigdy nie zostawiamy tego bez reakcji. Pielęgniarka częściej niż zwykle sprawdza głowy, instruuje rodziców co mają robić. Ojciec ucznia, u którego wykryto wszy został również wezwany na rozmowę. Ustaliliśmy, że dziecko nie będzie przychodzić do szkoły przez dwa tygodnie. Niestety, po powrocie okazało się, że problem nie został rozwiązany. W tej sytuacji powiadomiłem i poprosiłem o pomoc Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej.

Zgodnie bowiem z wytycznymi ministerstwa zdrowia, jeśli rodzice czy opiekunowie dziecka nie reagują na zalecane działania, można zawiadomić ośrodek pomocy społecznej. Brak reakcji z ich strony może bowiem rodzić podejrzenie zaniedbywania dziecka.

Co ciekawe, wszawica od wielu lat nie jest już objęta zakresem działania sanepidu.

- Staramy się wspierać dyrekcje placówek w walce z tymi pasożytami, jeśli do nas się zwrócą o pomoc - zapewnia Zbigniew Solarz, rzecznik prasowy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno- Epidemiologicznej w Łodzi. - Ale skuteczność walki z wszawicą zawsze zależy od najbliższego otoczenia dziecka. By problem rozwiązać w szkole, wspólne działania muszą podjąć zarówno rodzice, jak i dyrekcja placówki.

Czytaj też: Wszawica coraz częściej doskwiera uczniom łódzkich szkół

Sanepid może jedynie edukować nauczycieli, dyrektorów i rodziców. Powiatowe Stacje Sanitarno- Epidemiologiczne przed rozpoczęciem każdego roku szkolnego rozsyłają do szkół w powiatach materiały edukacyjne, które dostępne są także na stronach sanepidu. Jest to m.in. stanowisko Głównego Inspektora Sanitarnego dotyczące profilaktyki i zwalczania wszawicy.

Co robić, gdy zauważymy u dziecka pasożyty?

W pierwszej kolejności należy zawiadomić wychowawcę lub dyrektora szkoły, by ten mógł zlecić pielęgniarce sprawdzenie głów innych dzieci. Następnie szkoła powinna poinformować wszystkich rodziców o występowaniu problemu i zalecić codzienną obserwację głowy dziecka i innych domowników.

O tym, jak pozbyć się pasożytów (za pomocą jakich preparatów) również poinformować powinien rodzica ktoś ze szkoły. Dodatkowo, jeśli rodzic nie ma środków na zakup preparatu, szkoła powinna pomóc mu w jego nabyciu.

Co ważne, dziecku z wszawicą nie można zabronić uczęszczania do szkoły. Wychowawca może jedynie zaproponować rozważenie możliwości pozostawienia dziecka na 7 (do 10 dni) w domu. Po tym czasie dyrektor powinien zarządzić ponowne przeprowadzenie kontroli głów dzieci. Jeśli zgłoszenie o wszawicy wpłynie do sanepidu, musi on również dochować procedur.

A co w sytuacji, gdy wszawica nie mija, albo mija na jakiś czas i znów wraca?

Dyrektor szkoły w przypadku trudności w rozwiązaniu problemu występowania wszawicy może podjąć współpracę z jednostkami samorządowymi, w celu wsparcia rodzin o niskim statusie socjoekonomicznym, u których występuje problem występowania wszawicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki