Wulgarny mem wiceprzewodniczącego Bartosza Domaszewicza skrytykowany przez Waldemara Krenca i stowarzyszenie Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom

Nie milknie burza wywołana przez Bartosza Domaszewicza, wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej w Łodzi. W ubiegłym tygodniu umieścił w mediach społecznościowych swoje zdjęcie z sali obrad podpisując je słowami „vote bitchez”. Domaszewicza skrytykowali radni PiS i mieszkańcy z grupy EL00000 - Zmotoryzowani Mieszkańcy Łodzi. Zażądali odwołania Bartosza Domaszewicza z funkcji wiceprzewodniczącego.

Do osób zniesmaczonych memem wiceprzewodniczącego dołączył Waldemar Krenc, przewodniczący zarządu Regionu Ziemi Łódzkiej NSZZ „Solidarność”. Wezwał radnych wszystkich kadencji, aby przyszli 12 grudnia o godz. 15 na sesję Rady Miejskiej i zaprotestowali przeciwko „skandalicznemu zachowaniu” wiceprzewodniczącego Domaszewicza.

- Mamy moralny obowiązek i prawo zabrania głosu w tej sprawie - mówi Waldemar Krenc. - Przez takie zachowanie autorytet straciła Rada Miejska i Łódź. Nie chcemy hucpy politycznej. Następnym razem radni pomyślą 10 razy, zanim coś napiszą.

Waldemar Krenc przyznaje, że nie wie, ilu byłych radnych przyjdzie na protest, ale zaznacza, że wiele osób dzwoniło do niego z poparciem tej inicjatywy. Waldemar Krenc był miejskim radnym w latach 2002-2006 i pełnił funkcję przewodniczącego klubu radnych Łódzkiego Porozumienia Obywatelskiego.

Bartosza Domaszewicza skrytykowały również feministki ze stowarzyszenia Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom.

- Nie sądziłyśmy, że kiedykolwiek będziemy musiały krytykować zachowanie pana Bartosza Domaszewicza. Jednakże nie może umknąć naszej uwadze fakt, iż umieszczone przez niego zdjęcie, na prywatnym profilu społecznościowym, jest według naszej opinii niewłaściwe - czytamy w oświadczeniu stowarzyszenia zamieszczonym na Facebooku. - Apelujemy zatem do pana Bartosza Domaszewicza o refleksję i przeprosiny, ponieważ mamy świadomość, że użyty przez niego zwrot mógł być zwyczajnie nieprzemyślany. Jednocześnie zwracamy uwagę, że użycie słowa „bitchez” w stosunku do kogokolwiek, nawet w slangu, pochlebstwem niestety nie jest. Jest to natomiast forma przemocy werbalnej.