Poparcie przez Zdanowską listy Lewicy przez część łódzkiej PO zostało uznane za krecią robotę. - Hania po prostu zagrała na siebie, pokazała się jako apolityczna gospodyni miasta, która udziela ekumenicznego namaszczenia kandydatom opozycji, tyle, że Trela i Lewica na tym skorzystali, my tracimy - mówi nam jeden z członków łódzkiej PO. Opozycja zresztą nie tylko w Łodzi zachowuje się jak mało zdolny, za to chorobliwie nadambitny uczeń. W okręgu piotrkowskim PSL wystawił w wyborach do Senatu Stanisława Witaszczyka który miał być jedynym kandydatem opozycji przeciw senatorowi PiS Wiesławowi Dobkowskiemu. Ale SLD zarejestrował tam Arkadiusza Ciacha. Obaj będą odbierać sobie głosy opozycji, obaj są z Radomska, a zatem i w swoim bastionie podzielą się poparciem, co w konsekwencji radykalnie ułatwi reelekcję kandydatowi PiS. Co więcej, w PSL po cichu przebąkują o zemście na SLD, czyli udzieleniu poparcia startującemu z własnego komitetu Krzysztofowi Kwiatkowskiemu w okręgu wschodnia Łódź, przeciw oficjalnej kandydatce opozycji, czyli Małgorzacie Niewiadomskiej - Cudak z SLD. Jeśliby zatem użyć tej wyświechtanej metafory, że opozycja jest jak Titanic, to właśnie jesteśmy świadkami balu, jaki się na nim odbywa.

Ciąg dalszy artykułu na kolejnych slajdach galerii zdjęć.

A tymczasem PiS robi swoje, choć też nie bez kontrowersji. Do mediów ogólnopolskich przebiła się oryginalna kampania Olgi Kołoszczyk, kandydatki z drugiej dziesiątki listy PiS w okręgu sieradzkim. Kołoszczyk lokalnie nie jest byle kim, bo to przewodnicząca Rady Powiatu w Sieradzu. „Olga Kołoszczyk. Z Pabianic do Sejmu RP” - głosi napis na banerze wyborczym. Tyle, że tylko w Pabianicach, bo baner ma swoje lokalne mutacje. Mamy zatem Kołoszczyk do „Sejmu RP” z Warty, Zgierza, Błaszek, Klonowej, Łęczycy, Sieradza, Złoczewa itd. Opozycja, w tym były rzecznik rządu Cezary Tomczyk, startujący w tym samym okręgu z listy PO, ten styl kampanii nazywa ordynarnym oszustwem wyborców, m.in. dlatego, że nie można mieszkać lub pochodzić z kilkunastu miast jednocześnie. Sama Kołoszczyk twierdzi jednak, że w treści banerów nie ma wcale sugestii, iż ona pochodzi tych miast, a jedynie informacja, że głosami wyborców z tych miejscowości, ma szansę zostać posłem. Jak przyjmą ten styl wyborcy, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że są na tej samej liście PiS kandydaci, którzy wściekli się sami na siebie, że nie wpadli na ten prosty pomysł. Trwa dodrukowywanie plakatów, ulotek i banerów, bo Kołoszczyk rozmachem kampanii niektórych kolegów z PiS przestraszyła i niechcący zmobilizowała, co jest dobrą informacją dla PiS i nieco gorszą dla opozycji.

Ciąg dalszy artykułu na kolejnych slajdach galerii zdjęć.

W Łodzi z kolei PiS pracuje po cichutku, bez większej oprawy medialnej, choć kandydaci są stale obecni w kontrolowanych przez PiS radiu i telewizji. Stałym obrazkiem w kampanii PiS stały się wizyty w wiejskiej części okręgu łódzkiego, czyli w powiatach brzezińskim i łódzkim wschodnim, co akurat jest zrozumiałe W samej Łodzi nie ma jednak aż tylu konferencji prasowych z kandydatami PiS, ile organizuje KO i Lewica. Dlaczego?Bo najskuteczniejsza kampania to bezpośrednie rozmowy z wyborcami - mówi nam jeden z polityków PiS. - Fakt bezdyskusyjny jest taki, że Łódź się bardzo w ostatnich latach zmieniła i to jest zasługa Zdanowskiej. Dlatego jak trafisz na wyborcę, który nie jest wyborcą PiS, nie można krytykować Zdanowskiej. To podstawa, bo jak skrytykujesz, człowiek się usztywnia i odchodzi pytając co w takim razie zrobił dla Łodzi Kropiwnicki. Widać zatem, że PiS wyciąga wnioski i uczy się jak pracować na ciężkim dla siebie terenie Łodzi, choć z jakim skutkiem, dowiemy się po wyborach. A prezydent Zdanowska, choć obrażona na Schetynę nie angażuje się tak bardzo w kampanię, jak by tego chcieli kandydaci Koalicji Obywatelskiej, to paradoksalnie jest jeśli nie centralną postacią kampanii, to co najmniej ważnym punktem odniesienia. I dla podzielonej między KO a Lewicę opozycji, i dla rządzącego PiS.