W styczniu 2010 roku mieszkańcy Łodzi odwołali w referendum prezydenta miasta Jerzego Kropiwnickiego. Głównym orędownikiem referendum był właśnie młody i rzutki działacz lewicy Dariusz Joński. Gdyby nie on, do referendum prawdopodobnie w ogóle by nie doszło. Kropiwnicki nigdy mu tego nie wybaczył i nigdy nie pogodził się z rezultatem referendum. Uważał, że mieszkańcy Łodzi zostali zmanipulowani.
Startując w tym roku na senatora z listy PiS, postanowił zapewne udowodnić coś sobie, Jońskiemu i łodzianom. Być może sądził, że pięć lat to kawał czasu. W wyborach do Senatu dostał ponad 55 tysięcy głosów, ale jego rywal Ryszard Bonisławski, wystawiony przez PO, miał o 30 tysięcy więcej. Nie dowiemy się już, na ile na wyniku byłego prezydenta mogło zaciążyć referendum sprzed pięciu lat, a na ile rozkład sympatii politycznych w Łodzi, bardziej sprzyjających PO.
Z Dariuszem Jońskim jest prostsza sprawa - sprawę przesądził kiepski wynik całej lewicowej koalicji. Dla Jerzego Kropiwnickiego porażka jest chyba bardziej dotkliwa. Bo jeśli chciał coś udowodnić, to bardziej sprzyjającej konstelacji nastrojów wyborczych już nie będzie miał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?