Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory parlamentarne 2015. Kandydaci nie chcą wisieć przy ziemi

Piotr Brzózka
Wyborcze plakaty mają krótki żywot. Co innego wysoko zawieszone duże billboardy
Wyborcze plakaty mają krótki żywot. Co innego wysoko zawieszone duże billboardy Krzysztof Szymczak
Kandydaci na posłów i senatorów nie chcą się reklamować na billboardach, wiszących tuż nad ziemią. Większość billboardów jest już zarezerwowana.

Na początku przyszłego tygodnia przy jednej z łódzkich ulic zawiśnie na wielkoformatowej siatce podobizna Dariusza Jońskiego. Łódzki poseł SLD chce się w ten okazały sposób "rozliczyć z wyborcami z czteroletniej kadencji". Czyli, mówiąc inaczej, pochwalić się, co zrobił. Chwalić się będzie też w liście, który w hurtowych ilościach zostanie wysłany do łodzian. Wiadomo też, że SLD zarezerwował w Łodzi 50-60 billboardów. Mimo że Joński w coraz mniejszym stopniu wierzy w ich skuteczność.

- Są coraz droższe i coraz mniej efektywne. Coraz mniej dają, a coraz bardziej irytują wyborców - mówi Joński, który zamierza największy nacisk kłaść na internet i przede wszystkim kampanię bezpośrednią: zbieranie podpisów pod listą, ściskanie rąk, rozmowy. Poseł przy okazji zdradza, że jego hasło wyborcze to "Zawsze dla Łodzi".

Nasi rozmówcy ze sztabów wyborczych podają bardzo zróżnicowane stawki, jeśli chodzi o miesięczny koszt wynajęcia jednego billboardu - niektórzy mówią o kosztach rzędu 250-600 zł, inni - 600 do 1500 zł. Wiele na pewno zależy od lokalizacji, wielkości reklamy, terminu rezerwacji, a także liczby nośników wynajmowanych przez sztab.

Jak mówi Łukasz Kucharski, szef sztabu PO w województwie łódzkim, Platforma będzie się posługiwała hasłem ogólnokrajowym "Kocham Polskę", oprócz tego każdy z kandydatów będzie oczywiście mógł posługiwać się własnym hasłem. Choć na przykład kandydat na senatora, Maciej Grubski, stwierdza, że raczej nie skorzysta - z powodów technicznych.

- Na rynku zostało już bardzo mało eleganckich, wysoko zawieszonych billboardów. A w te wiszące przy ziemi nie wchodzę, bo jeszcze mi coś dorysują i będę wyglądał jak idiota. Będę miał trzy do pięciu billboardów, ale to wszystko. Skupiam się na plakatach, które będziemy przyklejać na tablicach publicznych. Te plakaty są małe, dlatego nie ma miejsca na hasło. Krótkie jest też ich życie, ciągle je ktoś zakleja, ale właśnie dlatego trzeba być aktywnym i reagować, kleić nowe. Ludzie doceniają tych, którzy walczą - mówi Grubski, chwaląc się przy okazji, że w latach 90. był prekursorem w wykorzystaniu pistoletu na zszywki do przybijania plakatów. Zastąpił nim wiadro z klejem, które notorycznie brudziło samochód.

W pewnym sensie wyborcza rzeczywistość do podobnych refleksji skłoniła Witolda Skrzydlewskiego, przedsiębiorcę startującego w Łodzi z listy PSL.

- Decyzję o starcie podjąłem w ostatniej chwili. Zainteresowałem się billboardami, ale jeśli zostały jakieś wolne, to tylko nisko przy ziemi. Nie chcę, żeby mi ktoś oko wydłubał albo krzywe zęby domalował - mówi Skrzydlewski.

Spekuluje się, że biznesmen może przeprowadzić okazałą kampanię.

- Czekam na informację, jakich mogę użyć środków - mówi Witold Skrzydlewski, mając na myśli maksymalną pulę, którą będzie mógł wykorzystać na kampanię. - Wtedy poproszę dobrych znajomych, żeby mnie wspomogli.

W PiS mniej się mówi o billboardach, za to więcej o kampanii bezpośredniej, według dobrze przećwiczonego w maju wzorca. Błażej Spychalski, szef sztabu w woj. łódzkim, zdradza, że jesienią Beata Szydło, kandydatka na premiera, będzie kontynuowała objazd po Polsce - możliwe, że odwiedzi wszystkie powiaty w woj. łódzkim. Tak, jak uczynił wiosną kandydat na prezydenta Andrzej Duda.

ILE NA KAMPANIĘ?

Maksymalny limit wydatków na kampanię wyborczą wynosi w tym roku 30 486 693 zł.
Tak precyzyjnie określona kwota ma związek z liczbą wyborców ujętych w spisach. PKW podaje, że jest ich 30 486 693. PKW określiła, że jeden wyborca w wyborach do Sejmu wart jest 82 grosze, zaś do Senatu - 18 groszy - razem złotówkę. Z mnożenia wchodzi ogólny limit wydatków.
Największe partie nie mają problemów z wykorzystaniem limitów, w 2011 r. PO i PiS przeznaczyły na kampanię po przeszło 30 mln zł, zaś SLD - 24 mln zł.
PKW zastrzega, że limitem objęte są tylko wydatki, nie ma natomiast górnej granicy określającej, ile partia może zebrać na kampanię od darczyńców i samych kandydatów. Są jednak podane granice pojedynczej wpłaty.
Osoba fizyczna maksymalnie może wpłacić na kampanię komitetu wyborczego 26 250 zł - jest to 15-krotność przeciętnego wynagrodzenia.
Wpłacać pieniądze mogą też sami kandydaci - w tym przypadku limit stanowi kwota 78 750 zł, czyli 45-krotność średniej płacy.
Wpłat można dokonywać wyłącznie na rzecz zarejestrowanych komitetów wyborczych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki