Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybory samorządowe 2014. Walka o fotele prezydenckie i burmistrzowskie w Łódzkiem [ZDJĘCIA]

Marcin Darda
Piotr Krzyżanowski/Polskapresse
W trzech powiatach, okalających Łódź, są dwa miasta prezydenckie i osiem burmistrzowskich - pisze Marcin Darda. W walce o fotele prezydenckie i burmistrzowskie najbardziej zaciekłe boje będą w: Pabianicach, Zgierzu i Konstantynowie Łódzkim.

Najciekawiej będzie w Pabianicach, gdzie kandydatów jest już pięcioro, choć miasto ma finanse w nieciekawym stanie i jest w ogonie inwestycji, dofinansowywanych z UE. Obecny prezydent Zbigniew Dychto startuje pod szyldem Popis Zbigniewa Dychty, co podobno ma być "jajcarskim" nawiązaniem do faktu, że część kadencji współrządził z PO, a część z PiS.

Co ciekawe, jego kontrkandydatem będzie obecny zastępca Grzegorz Mackiewicz z Bloku Samorządowego Razem. BSR w Pabianicach jest przyrównywany do PSL, bo to lokalna formacja, która mimo zmian prezydenta od blisko 15 lat utrzymuje się przy władzy i wyłuskuje dla siebie m.in. stanowiska szefów spółek miejskich. Dziś z kolei rywalizacja prezydenta i jego zastępcy mocno wpływają na układ nerwowy organizmu, jakim jest pabianicki magistrat, bo podobno co zarządzi Dychto, stara się odwołać Mackiewicz.

Dychto wygrał wybory w 2010 roku m.in. dlatego, że poparła go PO. Jednak w związku z tym, że to poparcie w ciągu kadencji wycofała, w listopadzie Dychcie wystawi konkurenta. Będzie nim Arkadiusz Jaksa, znany zresztą w Łodzi jako protegowany byłego wiceprezydenta Radosława Stępnia, co zaskutkowało objęciem przez Jaksę stanowiska szefa Zieleni Miejskiej.

Ciekawie jest też w PiS, które wystawi Krzysztofa Ciebiadę, lokalnego przedsiębiorcę, a wystawi podobno wbrew lokalnym strukturom PiS, które w tej roli widziały raczej Włodzimierza Stanka, dyrektora gimnazjum oraz radnego powiatowego. Jednak Ciebiada jest nieźle umocowany wyżej, poza lokalnymi strukturami PiS. To u niego był zameldowany Marcin Mastalerek, gdy ubiegał się o mandat radnego sejmiku z okręgu sieradzkiego. Dziś Mastalerek jest najbardziej wpływowym posłem PiS w Łódzkiem, szefem okręgu łódzkiego z dostępem do ucha prezesa Kaczyńskiego. Krzysztof Ciebiada wyrósł zaś na najbliższego współpracownika Janiny Goss, bardzo wpływowej przyjaciółki rodziny Kaczyńskich.

Wizerunkowe wsparcie od partyjnej góry nie jest zatem wykluczone, choć wśród miast województwa łódzkiego PiS - poza Łodzią - swoich oficjeli będzie eksponował głównie w Tomaszowie Mazowieckim, bo partia uważa, że ma tam duże szanse na zwycięstwo. Ale ma też kandydat PiS inny handicap: brat Ciebiady, ksiądz Sławomir Ciebiada, jest proboszczem parafii pw. Chrystusa Króla Wszechświata na pabianickim Zatorzu, a tego lekceważyć nie można. Gdy Krzysztof Ciebiada startował na senatora, zresztą z niezłym wynikiem, plakatami z jego wizerunkiem oblepione były mury nie tylko świątyni na Zatorzu, ale i w całym powiecie, co podobno niektórych wiernych irytowało, ale zapewne i sporo głosów przyniosło.

Ciebiadę poparły już miejscowe struktury Polski Razem Jarosława Gowina. Z kolei SLD uważa, że czarnym koniem w wyścigu o prezydenturę w Pabianicach jest ich człowiek - Marek Gryglewski. To były piłkarz, który prowadzi punkt pośrednictwa pracy, znają go zatem "niezadowoleni", a tych w Pabianicach jest coraz więcej. Ta piątka to kandydaci pewni, a jako że do zgłoszeń kandydatów na prezydenta pozostało jeszcze prawie dwa tygodnie, w Pabianicach nie wykluczają, że pojawi się ktoś jeszcze.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE
Intrygująco może być - jak zawsze - w Konstantynowie Łódzkim. Miasteczko niewielkie, ale politycznie niezwykle barwne, m.in. dlatego, że to kuźnia kadr PO. Z Konstantynowa wywodzą się przecież obecny szef PO w Łódzkiem, minister sportu Andrzej Biernat oraz marszałek województwa Witold Stępień, a miastem przez lata zarządzał były już marszałek Włodzimierz Fisiak. Dziś mieszka tam m.in. senator PO Maciej Grubski.

Konstantynowem od ćwierćwiecza w różnych konfiguracjach rządzi Konstantynowskie Porozumienie Samorządowe, na które składa się spora grupa lokalnych przedsiębiorców, a poparcie KPS de facto oznacza poparcie ze strony PO. Kandydatem jest Henryk Brzyszcz, burmistrz od trzech kadencji, niegdyś, w latach 90. m.in. wiceburmistrz u Włodzimierza Fisiaka. Jego najmocniejszą kontrkandydatką ma być Halina Fisiak, która ma wsparcie m.in. Waldemara Przyrowskiego. Ten przedsiębiorca, niegdyś bardzo mocna postać PO (był m.in. szefem klubu PO w sejmiku, a mówiono też o nim "kadrowy urzędu marszałkowskiego"), poróżnił się z KPS i PO cztery lata temu. Wówczas KPS na burmistrza Konstantynowa dało rekomendację Robertowi Jakubowskiemu, ówczesnemu szefowi Wojewódzkiego Urzędu Pracy, co de facto oznaczało przerwanie współpracy z Brzyszczem. Sytuacja jednak szybko uległa zmianie, prawdopodobnie po interwencji Andrzeja Biernata. Szef PO w Łódzkiem zwierzył się nawet na blogu, dlaczego popiera urzędującego burmistrza. Otóż dlatego, że "nie używa żelu do włosów, nie rozbija się ekskluzywnym samochodem".

Nawiasem mówiąc, dziś to Andrzej Biernat jest właścicielem najdroższego samochodu wśród ministrów rządu Ewy Kopacz. Jeździ range roverem evoque z 2012 roku, a to samochód, wart ponad 170 tysięcy złotych.

Wracając do tematu: Brzyszcz znów był kandydatem KPS, jednak Przyrowski wciąż wspierał kandydaturę Jakubowskiego, młodego i ambitnego, który co prawda wybory przegrał z Brzyszczem w pierwszej turze, ale z wynikiem ponad 43 procent poparcia; zdecydował tysiąc głosów. A KPS zrobiło sobie na lata wroga w postaci Waldemara Przyrowskiego, który de facto stoi dziś za kandydaturą Haliny Fisiak. To matematyczka, była dyrektor szkoły z długim stażem w zarządzie powiatu pabianickiego. Należy do SLD, ale zawiesiła przynależność do tej partii i wystartuje jako kandydatka niezależna. W Konstantynowie na razie nikt nie jest stanie ocenić szans Haliny Fisiak (będzie też trzeci kandydat - Krzysztof Waligórski z PiS), ale mówi się, że może pomóc marketing, czyli pozytywne skojarzenie z nazwiskiem byłego burmistrza, a potem marszałka województwa Włodzimierza Fisiaka, który z PO został wyrzucony. Ciekawostka jest też taka, że to od Konstantynowa rozpoczęła się narracja antybiernatowska.

Dziś nawet w Łodzi mówi się, że konstantynowianie nie poprą Brzyszcza, by osłabić Biernata, który przegra także sejmik, a porażka w Konstantynowie Łódzkim ma być symbolicznym początkiem upadku wpływowego barona PO. Zobaczymy po 16 listopada.
W temacie prezydenckim w Zgierzu fora internetowe gotują się już od dobrych paru miesięcy. Powstała choćby arcyciekawa i dosyć spora koalicja ludzi kultury przeciw obecnej prezydent Iwonie Wieczorek (niegdyś PSL, teraz własny komitet), a do wyborów znów szykuje się jej konkurent sprzed czterech lat, bezpartyjny radny z własnym klubem i były prezydent Jerzy Sokół. W 2010 roku to Sokół, urzędujący wówczas prezydent Zgierza, wygrał pierwszą turę z przewagą sześciu punktów procentowych nad Iwoną Wieczorek, ale drugą turę to ona wygrała, co w Zgierzu przyjęto jako spore zaskoczenie. I tłumaczono m.in. tym, że jest kobietą.
CZYTAJ DALEJ
Politycznie Zgierz jest miastem toksycznym, zmieniają się tam często koalicje i układy, dosyć często wymieniani są też wysocy urzędnicy ratusza. Pani prezydent wizerunkowo przez kadencję nie pomogło m.in. powołanie siebie samej w skład rady nadzorczej jednej ze spółek miejskich, podobnie jak jej zastępcy Grzegorzowi Leśniewiczowi, który zrezygnował z wiceprezydentury w połowie kadencji. Jego los nieco później powtórzyła druga zastępczyni, Bogumiła Kapusta, której rekomendację wycofał PiS. Zastąpił ją Przemysław Staniszewski, który los swojej poprzedniczki podzielił jednak w minioną środę. Okazało się bowiem, że będzie kandydatem niezależnym na prezydenta Zgierza, popieranym przez PiS.

Marek Matuszewski, zgierski poseł PiS, sugeruje nawet, że odwołanie Staniszewskiego ma bezpośredni związek z rekomendacją PiS. W ten oto sposób, czyli zwalniając wiceprezydenta, prezydent Wieczorek pokazała, jak bardzo boi się o swój wyborczy wynik 16 listopada. Jerzemu Sokołowi zaś wypomina się, że powinien stracić mandat radnego, bo nie mieszka w Zgierzu, tylko w Kęblinach, a radny musi nie tylko być zameldowanym w miejscu wyboru, ale przede wszystkim tam mieszkać.

To jednak nie wszyscy kandydaci. Akces złożył już radny Koalicji Obywatelskiej Andrzej Mięsok, przewodniczący Rady Miejskiej z czasów prezydentury Sokoła, zdeklarowany przeciwnik obecnej prezydent oraz jej sojuszników z PiS, SLD, PSL i klubu Jerzego Sokoła - jak można przeczytać na zgierskich forach. Były przewodniczący startuje ze sloganem "Tak dla rozwoju, nie dla układów".

KO to ugrupowanie kanapowe. Platformę Obywatelską ma reprezentować jej szef w Zgierzu i wieloletni radny powiatowy Andrzej Budziarski, członek zarządu powiatu zgierskiego. Wiadomo też, że obecna prezydent nie będzie tym razem jedyną kobietą, która stanie do walki o prezydenturę Zgierza. Kandydatką SLD będzie Agnieszka Luksztejd, dotychczas bez większych doświadczeń w samorządzie, pozyskuje fundusze unijne w łódzkiej Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Termin rejestracji kandydatów na prezydentów, burmistrzów i wójtów mija 17 października o północy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki