Ewelina Głowacka nie ukrywała zadowolenia z rozstrzygnięcia sądu. - Bardzo się cieszę, że wywalczyłam sprawiedliwość, że się udało. To jest znak dla innych osób, które także wyjmują rzeczy ze śmietnika, żeby pamiętały o swoich prawach, oraz o tym, że nie robią nic złego - mówiła 31-latka po opuszczeniu sali rozpraw
- W ocenie statystycznej osoby postronnej w koszu na śmieci, co wydaje się oczywiste, znajdują się odpady - rzeczy, co do których pierwotny właściciel dał jednoznaczny wyraz, że chce się ich pozbyć, że są one mu zbędne - uzasadniał rozstrzygnięcie sędzia Tomasz Pannert z Sądu Rejonowego w Białymstoku.
- W ocenie statystycznej osoby postronnej w koszu na śmieci, co wydaje się oczywiste, znajdują się odpady - rzeczy, co do których pierwotny właściciel dał jednoznaczny wyraz, że chce się ich pozbyć, że są one mu zbędne - uzasadniał rozstrzygnięcie sędzia Tomasz Pannert z Sądu Rejonowego w Białymstoku.
Według stanowiska Jeronimo Martins Polska S.A. (właściciela sieci Biedronka), na które powołuje się białostocka policja, zabrane przez Ewelinę Głowacką produkty nadal były własnością sklepu. Znajdowały się w pojemnikach przeznaczonych do utylizacji, a Biedronka musi sporządzać z ilości i rodzaju odpadów odpowiedni protokół.