- Podjęliśmy decyzję o przyznaniu rodzinie dotacji celowej w wysokości 10 tys. zł, a także przygotowaliśmy mieszkanie zastępcze w Sulejowie - wylicza Kamil Budny, rzecznik UM w Sulejowie. Jak dodaje, samorząd gminy będzie też starał się o pomoc od wojewody i deklaruje również wsparcie podczas porządkowania gruzowiska.
Jeszcze w niedzielę rodzina otrzymała pomoc psychologiczną. Gmina zadbała także o wszystkie służby biorące udział w akcji - w szkole we Włodzimierzowie ratownicy, strażacy, policjanci mogli zjeść ciepły posiłek.
Jeszcze w niedzielę, na portalu zrzutka.pl ruszyła zbiórka pieniędzy. Do poniedziałku, do godz. 14 wpłynęło już 47 tys. zł.
Obok zniszczonego domu mieszka mama pana Jarosława. Nie może się otrząsnąć po tragedii.
Wybuch zastał ich podczas obiadu.
CZYTAJ DALEJ >>>>
...
- Co się dzieje, huk, wybiegłam... - opowiada pani Marianna Nowicz. - Najpierw wyciągnęli wnuczkę, była w łazience, było słychać, jak wołała. Syn był uwięziony w piwnicy, stał, ma złamaną nogę, poparzone plecy...
Jak dodaje, do końca wierzyła, że synową także uda się uratować.
- Do końca mi nie mówili, dopiero jak Ireneusz Czerwiński przyjechał z psychologiem, powiedzieli "mamo, możemy ci już powiedzieć, że Agnieszka nie żyje" - mówi.
CZYTAJ DALEJ >>>>
...
Od rana na teren działki zaglądają sąsiedzi i mieszkańcy Włodzimierzowa. Wielu z nich odczuło wybuch. Wszyscy współczują poszkodowanym, wszyscy mniej lub bardziej ich znali.
- Mieszkam przy ul. Zdrowie, ale niżej. Akurat zawiozłem obiad teściowej i mnie nie było, ale jak wróciłem, żona cała rozdygotana, mówi, że był ogromny huk i wszystko się bujało - opowiada Wacław Kozub, sąsiad z ulicy.
- U mnie cały dach się kołysał - opowiada pan Tadeusz, kolejny mieszkaniec Włodzimierzowa. - Syn przybiegł i mówi "u Nowiczów dom rozwaliło", a później płacz, rozpacz ludzi, bo to tragedia. Współczuć tym ludziom. To wygląda jak w Iraku, czy gdzie inne wojny się toczą... - dodaje patrząc na ruiny domu.
Dom zniszczony w czasie wybuchu gazu.