Według biegłego, pociski śrutowe, na które natrafiano w mieszkaniu, gdzie doszło do detonacji, były wypełnione substancją wybuchową mogącą doprowadzić do eksplozji skutkującej obrażeniami. Łukasz U. zauważył, że śruty mogą występować w łuskach do broni palnej. - W zebranym materiale dowodowym nie było broni palnej. Jest to bezsporne – zaznaczył biegły.
Podczas zdarzenia najbardziej ucierpiał Marcin Miniak, który podniósł wazonik ze śrutem i wtedy doszło do wybuchu. Niestety, jego skutki okazały się fatalne. Policjantowi ucierpiał wzrok i słuch. Ponadto ma poważnie okaleczone trzy palce u ręki. Dlatego wciąż przechodzi zabiegi i rehabilitację i nadal przebywa na zwolnieniu lekarskim. Policjanci nie zapomnieli o nim i co rusz organizują akcje, z których dochód przeznaczany jest na leczenie starszego sierżanta.
- Na rzecz pomocy dla naszego kolegi odbyło się kilka akcji, jak np. zbiórka pieniędzy podczas Dnia Dziecka oraz rozdawanie jabłek za datki. Ponadto można było odpisać jeden procent od podatku dochodowego, natomiast członkowie klubu karate rozprowadzali odpłatnie naszywki mundurowe z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. W ten sposób zebrano tysiące złotych – mówi starszy sierżant Aneta Sobieraj z zespołu prasowego KWP w Łodzi.
Do pamiętnej eksplozji doszło 15 grudnia 2017 roku. Lokator zaalarmował policję, że jego sąsiadka doznała urazu i od kilku dni nie może opuścić mieszkania. Na miejscu zjawili się: policjant, policjantka i dwóch strażaków. Weszli przez okno i uratowali leżącą na podłodze gospodynię, która poprosiła o odszukanie telefonu, lekarstw i dokumentów. Poszukując tych rzeczy stróże prawa zwrócili uwagę na tajemnicze, metalowe pojemniczki i na stojący na parapecie wazonik wypełniony substancją przypominającą cement.
Policjant podniósł wazonik i wtedy doszło do wybuchu. Policjant i strażak doznali poważnych obrażeń głowy, tułowia, wzroku i słuchu stanowiących – według biegłego – ciężki uszczerbek na zdrowiu. Policjantka i drugi strażak też zostali ranni, ale w mniejszym stopniu. Okazało się, że 40-letni syn gospodyni wypełniał pociski śrutowe substancjami wybuchowymi wrażliwymi na wstrząsy, a nawet na dotyk, po czym dostarczał wspólnikowi, który sprzedawał je w internecie.
W sprawie tej zatrzymano dwóch 41-latków, Roberta N. i Piotra K., którym prokuratura zarzuciła produkowanie materiałów wybuchowych, handlowanie nimi w internecie oraz narażenie lokatorów kamienicy na utratę zdrowia lub życia. Pierwszemu z nich grozi do 15, a drugiemu do 8 lat więzienia.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?