Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wybuch w kopalni Mysłowice: Ratownicy mają 600 m do górnika. Jest gorąco [AKCJA RATUNKOWA WZNOWIONA]

Mirosław Koziura
Grzegorz Standzia
Grzegorz Standzia Maciej Gapiński
Akcja ratownicza wznowiona: 2 ekipy ratowników, którzy mają szukać zaginionego 42-letniego górnika, zjechały pod ziemię. Są 600 m od miejsca wybuchu. Jak doszło do wybuchu w kopalni Mysłowice-Wesoła? Eksperci Wyższego Urzędu Górniczego wstępnie już wykluczyli możliwość pojawienia się iskry z któregoś z urządzeń pracujących pod ziemią lub kombajnu ścianowego. Oto 2. prawdopodobne scenariusze wybuchu

WYBUCH W KOPALNI MYSŁOWICE-WESOŁA nie został spowodowany przez iskrę z pracujących urządzeń, czy kombajn.

W środę o godz. 11:30 zjechały 2 ekipy ratowników. Pierwsza będzie zabezpieczać miejsce wybuchu, druga zajmie się poszukiwaniami górnika. Atmosfera na dole poprawiła się do tego stopnia, że bezpieczeństwo ratowników nie jest zagrożone. Nie istnieje już ryzyko ponownego wybuchu.

AKTUALIZACJA GODZ. 15:13:
Akcja ratownicza trwa, ale górnicy musieli się wycofać o 200 m, i będą odbudowywać wentylator i lutniociąg, a to może potrwać kilkanaście godzin - informuje Grzegorz Standzia, przedstawiciel KWK Mysłowice-Wesoła.

AKTUALIZACJA GODZ. 14:00:
Trwa akcja poszukiwawcza górnika, który zaginął po wybuchu metanu w kopalni Mysłowice-Wesoła. Grzegorz Standzia, przedstawiciel KWK Mysłowice-Wesoła, relacjonuje jej przebiegu. - Warunki wyrobiska są jak to w kopalni. Jest gorąco, panuje wysokie zadymienie, ratownicy idą pod górę w aparatach oddechowych i ze sprzętem ratowniczym na plechach. Na pewno nie jest to spacer, a raczej ciężki marsz - zaznacza.

Zastęp musi na bieżąco przeprowadzać pomiary ręcznie, bo przekroczył już granicę linii chromatograficznej. - Pomiary te są na bieżąco analizowane i na ich podstawie jest wydawana zgoda czy ratownicy mogą iść dalej - mówi Standzia.

Zastępy są dwa, będą się zmieniać. - W tej chwili ratownicy przeszli ok. 150-200 metrów. Mają jeszcze ok. 600 m do pokonania. Spodziewamy się znaleźć zaginionego pracownika w rejonie napędu pomocniczego ściany. Tam koledzy widzieli go po raz ostatni - przypomina inżynier kopalni.

Ratownicy nie dość, że idą w ekstremalnych warunkach, to mogą pracować tylko cztery godziny. Tyle wynosi czas pracy aparatu oddechowego. To wynika z jego konstrukcji i z zapasu tlenu - wyjaśnia Standzia.
AKTUALIZACJA GODZ. 12.00
W gotowości jest ambulans, śmigłowiec ratownictwa medycznego i miejsce w szpitalu Św. Barbary w Sosnowcu.

Ściana, na której doszło do wybuchu, znajduje się 3,8 km od podszybia. Baza ratowników znajduje się ok. 1 km od podszybia, a górnik znajduje się prawdopodobnie 700 m od wylotu.

CZYTAJ KONIECZNIE:
W KAŻDEJ CHWILI WYBUCH NA KOPALNI MOŻE SIĘ POWTÓRZYĆ

CO BYŁO PRZYCZYNĄ WYBUCHU W KOPALNI? CZYTAJCIE NA STRONIE 2

Dla Dziennika Zachodniego mówi Mirosław Koziura, prezes Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach:

Braliśmy pod uwagę trzy możliwe przyczyny tego wypadku. Ostatnie zdarzenia, gdzie doszło do zapalenia się metanu wywołane były iskrą z pracujących pod ziemią urządzeń, więc i także w tym przypadku analizowaliśmy taki scenariusz. Okazało się jednak, że w chwili zdarzenia urobek nie był prowadzony, a kombajn został wyłączony godzinę wcześniej.

Z tego powodu tę hipotezę raczej wykluczyliśmy. Inna hipoteza dotyczy pożaru w zrobach lub kostkach węglowych, natomiast trzecia wiąże to zdarzenie z robotami strzałowymi. Wiemy, że pół godziny przed wypadkiem takie właśnie roboty strzałowe były prowadzone w tym rejonie. Wyjaśnieniem przyczyn zdarzenia zajmować się będzie powołana przeze mnie specjalna komisja, w skład której wchodzą eksperci z instytutów badawczych, uczelni wyższych, dyrektor Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego i przedstawiciele związków zawodowych.

Mamy już pozdejmowane wszystkie czujniki z rejonu, gdzie doszło do zdarzenia. Będziemy analizować ich zapisy. Ustaliliśmy, że wydobycie w ścianie prowadzone było do ok. godziny 20. Prowadzone były tam również roboty profilaktyczne związane z występowaniem podwyższonych stężeń tlenku węgla, a zatem mieliśmy do czynienia z pożarem endogenicznym. Wykonywane one były przez trzy zastępy ratowników. Ich obecność w tym miejscu nie musiała być nam zgłaszana, gdyż były to roboty profilaktyczne. Not. MIW


*Oceń swojego burmistrza i porównaj go z innymi [PLEBISCYT DZ]
*Odrażające morderstwo w Radziechowach. Studentka z Krakowa zadźgana
*QUIZ DZ: Czy znasz polskie komedie. Cytaty z kultowych filmów. Sprawdź się
*W Katowicach sala do sekcji zwłok jak w Kościach [ZDJĘCIA]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wybuch w kopalni Mysłowice: Ratownicy mają 600 m do górnika. Jest gorąco [AKCJA RATUNKOWA WZNOWIONA] - Dziennik Zachodni

Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki