18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyburzenie zabytkowej zajezdni tramwajowej w Łodzi nadzorował... zięć oskarżonego

Wiesław Pierzchała
Cenna zajezdnia została rozebrana 14 września 2012 r.
Cenna zajezdnia została rozebrana 14 września 2012 r. Krzysztof Szymczak
Na procesie 67-letniego przedsiębiorcy Romana B., któremu prokuratura zarzuciła zburzenie zabytkowej zajezdni MPK zeznawał w poniedziałek zięć oskarżonego - Mikołaj B., dyrektor handlowy prywatnego przedsiębiorstwa w Łodzi. Świadek zeznał, że zajezdnia MPK była bez dachu, który został rozebrany po pożarze, zaś rozbiórka obiektu z użyciem koparki trwała dwie godzin.

Mikołaj B. został powołany jako świadek obrony, dlatego serię pytań zadała mu adwokat Maria Janik. Odpowiadając na nie Mikołaj B. zeznał, że 14 września 2012 r., gdy po zajezdni u zbiegu ul. Dąbrowskiego i Kilińskiego została sterta gruzu, był na miejscu zdarzenia.

- Miałem dopilnować rozbiórki zajezdni. Na miejscu byłem około dwóch godzin - do godz. 15.30, gdy prace rozbiórkowe zostały zakończone. Pracowała tam jedna koparka - oznajmił Mikołaj B. Dodał, że oskarżonego nie było na miejscu rozbiórki.

Zajezdnia z lat 20. XX wieku z elementami stylu art deco była w ewidencji zabytków, co oznacza, że miała opiekę prawną i nie można jej było rozebrać bez zgody służb konserwatorskich, które wpisały obiekt do rejestru zabytków. Ale sąd uchylił tę decyzję i do tego nawiązał świadek.

- Wiem, że wyrok sądu w Warszawie uchylił wpis do rejestru zabytków. Nie wiem z jakich powodów to uczynił. Stan obiektu na 14 września 2012 r. był taki, że nie było dachu, który został rozebrany po pożarze - wyjaśnił Mikołaj B.

Podczas rozprawy nie obeszło się bez zgrzytu, gdyż do sądu nie dotarła dokumentacja w tej sprawie z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Łodzi. Sędzia Grzegorz Gułajewski nie ukrywał zaskoczenia, bo szef tego urzędu na początku procesu obiecał pełną współpracę. Sędzia nawet się zastanawiał, czy w tej sytuacji nie nałożyć kary porządkowej (może ona wynosić do 10 tys. zł), ale zrezygnował z tego mając nadzieję, że na kolejną rozprawę 17 marca dokumenty dotrą do gmachu Sądzie Rejonowym Łódź Widzew.

I tak się stanie, bowiem jak nas zapewnił wojewódzki konserwator zabytków Wojciech Szygendowski, dokumenty są już spakowane.

Za zburzenie zajezdni Romanowi B. grozi do dwóch lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki