Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wydarzenia w Łodzi. Co było ważne 5 lat temu w Łodzi, a co jest teraz istotne?

Piotr Brzózka
Piotr Brzózka
Od 5 lat podsumowujemy w Forum wydarzenia, które kołysały Łodzią w minionych 12 miesiącach. Czas podsumować całą pięciolatkę, patrząc z większej perspektywy na opisywane wtedy wydarzenia.

Za nami podsumowanie roku 2015. To piąta taka doroczna retrospektywa na łamach Forum Łódź. Z okazji tej małej rocznicy, postanowiliśmy sięgnąć pamięcią wstecz i przypomnieć o czym pisaliśmy w minionych latach, zwłaszcza że znaczenie niektórych wydarzeń widać dopiero z dłuższej perspektywy. Bo oprócz historii epizodycznych, opisywaliśmy i takie, których konsekwencje odczuwamy do dziś. Albo wciąż jeszcze nie odczuwamy, choć tematy powinny być zamknięte dawno temu. Interesujące jest też to, jak potoczyły się losy naszych bohaterów.

2011

Podsumowanie roku 2011 zaczęliśmy od awantury oświatowej. Zapowiedź likwidacji kilkunastu szkół była jedną z pierwszych decyzji ekipy Hanny Zdanowskiej. Jej skutki wykroczyły poza sferę edukacji. Przeprowadzenie kontrowersyjnej restrukturyzacji wziął na siebie wiceprezydent Krzysztof Piątkowski, wówczas reprezentujący jeszcze Prawo i Sprawiedliwość (po wyborach w Łodzi powstała koalicja PO-PiS). Było to niezgodne z linią partii, wytyczne w tej sprawie wydał osobiście Jarosław Kaczyński. Jednak pięciu radnych PiS poparła w głosowaniu swojego wiceprezydenta. Piątkowski oraz radni zostali za ten czyn wykluczeni z PiS, doszło nawet do rozwiązania miejskich struktur PiS. Potem w kilku przypadkach sprawy zostały odkręcone, jednak trwałym skutkiem tej awantury okazało się silne związanie Piątkowskiego z Platformą Obywatelską. Na stanowisku utrzymał się on do dziś, co nie udało się nikomu innemu z wiceprezydentów zaczynających 5 lat temu pracę z Hanną Zdanowską.

Ważnym tematem, którego echa odczuwalne były jeszcze rok później, były zawirowania na placu budowy autostrady A2. Rząd zaangażował do części zadania chińską firmę Covec, co przyniosło (jak się na początku wydawało) oszczędności rzędu 40 procent względem kosztorysu. Szybko jednak okazało się, że najniższa cena to nie wszystko. Po serii dramatycznych przepychanek, robotę w trybie pilnym trzeba było przekazać innym wykonawcom, ale i tak powstałych opóźnień nie udało się nadrobić. Dzięki temu w podsumowaniu roku 2012 mogliśmy napisać o nowej formule prawnej - autostradzie w standardzie przejezdności.

W przeglądzie kluczowych wydarzeń 2011 roku znalazło się też oczywiście zamknięcie starego dworca Łódź Fabryczna, wraz z zapowiedzią budowy nowej, podziemnej stacji. W przyszłości okazało się, że dworzec był najczęściej występującym tematem naszych corocznych podsumowań - pisaliśmy o tej inwestycji aż 4 razy, odpuszczając sobie jedynie w roku 2013. A pisaliśmy, bo niestety było o czym pisać i co gorsza, wciąż jest - temat ten powróci jeszcze przynajmniej jeden raz - w podsumowaniu roku 2016. Wszystko przez opóźnienia. Zamykając rok 2012, nie mieliśmy pewności, czy inwestycja zostanie oddana w terminie, czyli do końca lutego 2015 r. Zamykając rok 2014, mieliśmy już pewność, że tak się nie stanie, tyle że zła wiadomość brzmiała wówczas: nie luty, a wrzesień. 12 miesięcy później przyszło nam skonstatować, że wrzesień owszem, ale nie 2015, lecz 2016 roku. Pozostaje mieć nadzieję, że na pięciu tekstach o dworcu się skończy...

Rok 2011 przyniósł też zamknięcie tematu Camerimage Łódź Center i Specjalnej Strefy Sztuki w Nowym Centrum Łodzi. Zamknięcie w dosłownym sensie - planowane inwestycje definitywnie wypadły z planów. Zamiast tego, w następnych latach zaczęła się materializować wizja, którą nazwaliśmy „misiem na miarę naszych możliwości”. Mniej kultury, więcej czystego biznesu. Tyle że wykuwanie nowego porządku szło jak po grudzie, żeby wspomnieć trudny i długi proces dochodzenia do planu miejscowego dla NCŁ, wieloletnią batalię miasta z firmą Enkev, czy nieudaną transakcję sprzedaży działki pod Bramę Miasta lokalnym inwestorom. Działkę ostatecznie kupiła spółka zależna od koncernu Skanska, tyle że taniej, niż pierwotnie liczono w magistracie. No i kreski Daniela Libeskinda nie zobaczymy na projekcie. Na rynku nieruchomości spekuluje się, że więcej w nowej Bramie będzie widać ręki księgowego niż artysty, w dodatku mówi się, że Brama będzie stać... do góry nogami.

Pisaliśmy też na koniec 2011 r. o rewolucji w magistracie. Menedżerskie zarządzanie skutkowało wprowadzeniem do urzędu 5 nowych urzędników, wysokich rangą i zarobkami. Dyrektorzy departamentu stanowili pion pośredni między wiceprezydentami i dyrektorami wydziałów. Co ciekawe, to ogniwo w UMŁ ostało się do dziś, mimo że kiedy 4 lata później w magistracie rozpoczęto kolejne przemeblowanie, mówiono o likwidacji departamentów. Nowy model rządzenia zaowocował też zatrudnieniem na stanowiskach wiceprezydentów kilku osób z menedżerskim zacięciem, z których największym „talentem” wykazał się Arkadiusz Banaszek. Jego kontenery dla dłużników czy oszczędzanie na miejskich latarniach przeszły już do historii lokalnego samorządu.

Interesujące w 2011 r. było też ogłoszenie strategii marketingowej miasta, która przyniosła słynne hasło „Łódź kreuje”. Hasło było nieraz wyszydzane, a rzeczywistość - mimo jej zaklinania - nie do końca chciała się nagiąć do pomysłu marketingowców. Różnie oceniane są rozmaite emanacje tej wizji - słynne lokale kreatywne „oskarżane” są na przykład o psucie rynku nieruchomości przy ul. Piotrkowskiej. Ale generalnie hasło się przyjęło i zrosło z Łodzią. Do tego stopnia, że miesiąc temu logo „Łódź kreuje” znaleźliśmy nawet na piśmie dotyczącym eksmisji...

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

2012

Rok 2012, oprócz kontynuacji tematów z poprzednich 12 miesięcy (A2, dworzec), przyniósł sporą porcję świeżych wydarzeń. Wiosną odbyć się miało pierwsze referendum w sprawie odwołania Hanny Zdano-wskiej. Nie odbyło się, bo zabrakło podpisów. Jednak skutki były dalekosiężne. Zdanowska po raz pierwszy pokazała polityczny pazur, bezlitośnie dzieląc i ogrywając organizatorów referendum (m.in. słynna Rada Mieszkańców, powołana i odwołana po ustaniu zagrożenia). Organizatorzy zaś skompromitowali skutecznie i siebie, i inicjatywę referendum w ogóle. Do tego stopnia, że kolejna próba odwołania Zdano-wskiej, podjęta w roku 2013, była jeszcze bardziej nieudana, zaś dziś, w czasach gdy PiS głośno mówi o przejmowaniu miast rządzonych przez PO, referendum w Łodzi jest tylko mglistą ewentualnością, w którą mało chyba kto wierzy.

Z dużą nadzieją patrzyliśmy w 2012 r. na zainteresowanie Hanny Zdanowskiej i Marka Janiaka zrujnowaną pierzeją ul. Zachodniej. Pisaliśmy, że w głowie architekta miasta rodzi się plan odbudowy „łódzkiego Groznego”. I że wyburzono budynki w po-bliżu Pałacu Poznańskiego. I że miasto szuka inwestora dla tego terenu. Z czasem okazało się, że działka u zbiegu ul. Zachodniej i Ogrodowej wcale nie jest tak atrakcyjna, jak ją malowano. Kolejne przetargi, na które nie zgłaszał się nikt, zmusiły miasto do spuszczenia z tonu, a właściwie - z ceny. Ostatecznie dopiero wiosną 2015 r. nieruchomość za 6,8 mln zł kupiła firma Warimpex. Niestety, poza tym wielkiego ruchu przy Zachodniej nie ma. Ulica wciąż czeka na swojego zbawcę.

Interesującym epizodem 2012 r. był kolejny upadek imperium Scheiblera - tym razem chodziło o upadek najlepiej rozkręconej wizji marketingowej w najnowszej historii Łodzi. Okazało się, że na budowie słynnych loftów nie dało się zarobić, a inwestor ogłosił bankructwo. Choć PR-owcy twierdzili, że mieszkania rozchodzą się jak świeże bułeczki, syndykowi zostało do spieniężenia ponad 200 loftów. W 2014 roku pisaliśmy, że lofty, za które kiedyś płacono 7 tys. zł za 1 metr kwadratowy, są upłynniane nawet w cenie 2,8 tys. zł za mkw. A i tak, na początku 2016 roku, na stronie internetowej syndyka czytamy, że do kupienia są wciąż dwa lokale...

Łezka w oku może się zakręcić także sympatykom Johna Godsona. W 2012 r. wspominaliśmy, jak poseł, wówczas jeszcze nadzieja polskiej polityki, podejmował domowym obiadem premiera Donalda Tuska. Dziś Godson po serii klęsk jest poza polityką.

O wiceprezydenckiej nominacji dla Radosława Stępnia nie ma się co rozpisywać, bo był to jedynie epizod w historii samorządu, aczkolwiek trzeba przyznać - barwny. Z drugiej strony, dziś coraz więcej osób zastanawia się, czy Stępień straci posadę w Banku Gospodarstwa Krajowego, a jeśli tak - czy zostanie jakoś zagospodarowany w Łodzi.

2013

Rok 2013 to początek gehenny komunikacyjnej związanej z przebudową trasy W-Z. Pisaliśmy 2 lata temu tak: „Wuzetka to taka dziwna inwestycja, która pochłonie przeszło 600 mln zł i która - choć jest projektem tramwajowym - spowoduje przyspieszenie tramwajów na kluczowym odcinku o równe zero minut (...). Jeszcze nikt w najnowszej historii miasta nie fundował mieszkańcom tak dużo utrudnień, tak mało obiecując w zamian”. Cóż... Wuzetka ponownie zagościła w podsumowaniu roku 2015 i post factum również nie znaleźliśmy wielu słów uznania dla tego przedsięwzięcia. Koszt ostatecznie wzrósł do 750 mln zł, a co do efektów - wszystko zależy kto, czym, skąd i dokąd się przemieszcza. Niestety, wielu łodzian ewidentnie chce się przemieszczać inaczej. W 2013 roku zdarzył się cud Tuska. Ówczesny premier obiecał Łodzi poparcie dla starań o organizację wystawy Expo 2022. Ponieważ tematem wiodącym wystawy ma być rewitalizacja, w mieście niejednemu zaświeciły się oczy wobec perspektywy miliardów płynących do Łodzi z centralnego budżetu. Z miliardami zalecamy ostrożność, jednak cudowność tamtego cudu polega na tym, że po zmianie władzy w 2015 r., rząd PiS podtrzymał poparcie dla kandydatury Łodzi.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

W 2013 r. wystartowała pierwsza edycja budżetu obywatelskiego, którą wówczas uznano za duży sukces, mimo iż do podziału było „tylko” 20 mln zł. Niestety, rok później inicjatywa utraciła swój pierwotny romantyzm - okazało się, że nawet przy takim oddolnym działaniu, świetnie sprawdza się jedno z podstawowych praw ekonomii - zasada synergii. Zrozumieli to w kilku szkołach, które, łącząc swoje zadania, zgarnęły pokaźny kawałek tortu.

Interesujące rzeczy działy się też na scenie politycznej. Jak pisaliśmy, w 2013 roku zacięła się polityczna maszynka do głosowania, którą był klub PO w radzie miejskiej. Po latach napięć eksplodował wewnętrzny konflikt, siedmiu radnych, kojarzonych z Krzysztofem Kwiatkowskim, zostało usuniętych z partii, a Platforma straciła większość w radzie. Renegaci założyli wówczas klub Łódź 2020, ale chyba mało kto spodziewał się, co z niego wykiełkuje za kilka miesięcy. A już na początku 2014 r. okazało się, że jedna z jego radnych, Joanna Kopcińska, zostanie kandydatką PiS na prezydenta Łodzi. Zaś Łukasz Magin okazał się politycznym wspólnikiem rozgrywającego wtedy życiową partię Marcina Mastalerka. I sam wstąpił do PiS. Może tamte doświadczenia w jakimś stopniu przyczyniły się do tego, że w nowej kadencji Hanna Zdanowska nie próbowała ryzykownych wariantów, lecz weszła w bezpieczną koalicję z przyjaznym jej Tomaszem Trelą z SLD. Co zaś tyczy się Kopcińskiej i Magina - oboje dostali się z list PiS tam, gdzie chcieli się dostać, ale może mogliby znaczyć więcej, gdyby nie upadek Mastalerka oraz problemy Krzysztofa Kwiatkowskiego.

Z rzeczy ważniejszych dla zwykłych łodzian - w 2013 roku z zatkanymi nosami przeżyliśmy wprowadzenie nowej ustawy śmieciowej, a potem z szeroko otwartymi oczami obserwowaliśmy dyskusję na temat stawek za śmieci. Okazało się bowiem, że miasto brało od nas za dużo pieniędzy. Co więcej, po obniżce opłat, wciąż powstawała nadwyżka w budżecie. Radni opozycji podjęli nawet nierówną walkę o zwrot tych pieniędzy do kieszeni mieszkańców, w sumie jednak temat się rozmył.

Ale obniżki opłat śmieciowych były tylko częścią festiwalu dobroci - w związku z budową trasy W-Z, z 3 do 2 zł spadły stawki za parkowanie w śródmieściu (właśnie miasto to odkręca). Zamrożone zostały czynsze komunalne i dopiero twarda ręka Ireneusza Jabłońskiego była potrzebna, by bez lęku mówić o potrzebie „racjonalizacji” stawek.

2014

Rok 2014 przyniósł niespodziewanie efektowne zwycięstwo Hanny Zdanowskiej w wyborach prezydenckich. Stało się to już w pierwszej turze. Jeszcze kilkanaście miesięcy wcześniej wydawało się, że Zdanowska ma słabe notowania. W reelekcji pomogła jej udana kampania, odcięcie od dołującej Platformy (polityczny majstersztyk szefowej partii w mieście) i tradycyjne błędy PiS. Joanna Kopcińska pierwotnie goniła liderkę w sondażach, ale nie przeskoczyła sufitu - zapewne była działaczka PO była nie do zaakceptowania dla części twardego elektoratu PiS. W efekcie niepolityk Zdanowska znacznie urosła politycznie, co pozwoliło jej na ostateczną emancypację spod skrzydeł Cezarego Grabarczyka.

W 2014 roku mogło się wydawać, że gaśnie jeszcze na dobre nierozpoczęta kariera bliskiego współpracownika Zdanowskiej, Tomasza Piotrowskiego. Jego zatrzymanie przez CBA było jednym z wydarzeń roku. Dyrektor był pozbawiony wolności przez 40 godzin, w tym czasie zaś „na mieście” bezlitośnie żartowano, że funkcjonariusze służb usiłują wyciągać z niego zeznania, grożąc odcięciem od porannej cafe latte. Spekulowano, że chodzi o „polityczną korupcję” (wariantów spekulacji było tyle, że nie ma miejsca, by je przytoczyć). Ale Piotrowskiego zwolniono bez postawienia zarzutów. Dziś rośnie w siłę. Jak pisaliśmy na zakończenie roku 2015, Piotrowski, który w międzyczasie został radnym wojewódzkim i awansował w magistracie, jest dziś nieformalnym marszałkiem województwa i prezydentem miasta w jednej osobie.

I jeszcze jedna sprawa z 2014 r. Wydawać się wówczas mogło, że fatum krążące od kilkunastu lat nad autostradą A1 Stryków-Tuszyn nigdy nas nie opuści. W napiętych okolicznościach doszło do rozstania GDDKiA z wykonawcą, który zostawił inwestycję ledwie rozpoczętą. Kolejne przetargi, kolejne długie miesiące. Na szczęście ostatecznie droga trafiła w dobre ręce i choć termin sierpień 2016 jest kolejnym z rzędu, pierwszy raz w historii nie ma podstaw, by nie wierzyć w jego dotrzymanie...

2011-2016

O wydarzeniach 2015 r. pisaliśmy przed tygodniem, nie będziemy do nich wracać. Może poza ogólną refleksją, że był to rok, który podważył stary porządek na lokalnej scenie politycznej. Mniej z powodu wyborów, a bardziej za sprawą osobistych poczynań bohaterów tej sceny. Co się z tego zawirowania wykluje, zobaczymy w roku 2016.

A druga refleksja jest jeszcze bardziej ogólna, sięgająca 5 lat wstecz. Łódź w tym czasie stała się lepiej skomunikowana ze światem, bardziej rowerowa, przynajmniej pozornie bardziej obywatelska. Jest też trochę ładniejsza, trochę czystsza, trochę bardziej usługowa niż produkcyjna. Tych „trochę” jest więcej. Ale gdy po latach przeglądamy nasze podsumowania roku 2011, 12, 13, 14, 15, widać, że w gruncie rzeczy nie wydarzyło się w tym czasie nic epokowego. Nie ma się więc co dziwić, że liczba ludności spada nie trochę, lecz bardzo, a miasto niezmiennie utrzymuje „bezpieczną” odległość od innych metropolii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki