Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyłudził od księdza ponad 800 tysięcy złotych? Rozpoczął się proces [ZDJĘCIA]

Alicja Zboińska
Alicja Zboińska
O ponad półtorej godziny opóźnił się proces o wyłudzenie 817 tys. zł od księdza. Najpierw zasłabł ksiądz, a następnie oskarżony.

Dzisiaj o godz. 9.30 w Sądzie Okręgowym w Łodzi miał się rozpocząć proces Dariusza G. i jego córki Angeliki G. oskarżonych o wyłudzenie 817 tys. zł. od księdza Jerzego S.

Tuż przed rozpoczęciem rozprawy trzeba było jednak wezwać pogotowie: źle poczuł się ksiądz, który w procesie występuje w roli oskarżyciela posiłkowego. Ksiądz zasłabł i przez kilka minut leżał na sądowym korytarzu. Pomocy udzieliła mu załoga karetki pogotowia, kapłan nie wrócił już na salę rozpraw.

Gdy stan zdrowia księdza zaczął się poprawiać, źle poczuł się oskarżony Dariusz G. Konieczne było wezwanie kolejnej karetki. To znów opóźniło rozpoczęcie rozprawy. Ostatecznie zaczęła się ona po godz. 11 od opisu stanu zdrowia oskarżyciela posiłkowego i oskarżonego.

- U księdza stwierdzono nadciśnienie, zalecono odpoczynek, a także wizytę u lekarza rodzinnego - relacjonowała jego pełnomocniczka.

Sędzia Paweł Urbaniak odczytał natomiast notatkę dotyczącą stanu zdrowia Dariusza G.

- Może uczestniczyć w rozprawie - podkreślił sędzia.

Zanim proces na dobre się rozpoczął, mecenas reprezentujący Angelikę G., złożył wniosek o wyłączenie jawności rozprawy.

- Angelika G. jest rozpoznawalna i już uznana za winną, mimo iż obowiązuje domniemanie niewinności - tłumaczył przedstawiciel kobiety. - Ona pracuje jako lider, ma pod sobą pracowników, boi się, że straci pracę.

Sędzia przychylił się do tego wniosku i od tej pory proces toczy się za zamkniętymi drzwiami.

51-letniemu Dariuszowi G., mieszkańcowi jednej z podsieradzkich parafii, prokuratura zarzuciła, że w latach 2008 - 2016 wykorzystał dobre serce księdza Jerzego S. i wyłudził od niego 817 tys. zł.

Zdaniem śledczych, pomagała mu w tym 26-letnia córka Angelika. Dariusz G. zapewniał księdza, że potrzebuje pieniędzy na leczenie szpitalne, chemioterapię, przeszczepy organów wewnętrznych. Z tych pieniędzy miał też opłacać kosztowną rehabilitację w Polsce, Czechach, w Szwajcarii. Część pieniędzy miała być wydana na pogrzeb żony Dariusza G. oraz studia jego córki.

Okazało się jednak, że nie jest to prawda - żona żyje, a mężczyzna potrzebował pieniędzy na spłatę swoich długów. Wszystko wydało się w ubiegłym roku. Policjanci z Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi zostali powiadomieni o oszustwach, których ofiarą miał paść ksiądz.

Sama historia rozpoczęła się jednak znacznie wcześniej: na przełomie lat 70. i 80. ubiegłego wieku, gdy Jerzy S. był proboszczem parafii w rejonie sieradzkim i poznał matkę oskarżonego. Ksiądz wspierał kobietę, która mówiła, że jest w trudnej sytuacji rodzinnej.

Od 2008 r. o taką pomoc zaczął natomiast prosić jej syn - Dariusz G. Prośby dotyczyły pieniędzy. W końcu Dariusz G. podał księdzu swój numer konta, na który kapłan miał wpłacać pieniądze. Mężczyzna opisywał poważne kłopoty zdrowotne i życiowe swojej rodziny. Parafianin obiecywał zwrot pieniędzy, wysłał nawet list z informacją, że odda je wszystkie do 16 marca 2011 r. Do tego nie doszło.

Wyłudził od księdza ponad 800 tysięcy złotych. Osądzi go Sąd Okręgowy w Łodzi

Ksiądz nie dysponował takimi kwotami. Część pieniędzy, które przekazywał Dariuszowi G., pożyczał od bliskich osób. Prosił też o pomoc krewnych i znajomych.

Dariusz G. przyznał się do winy, ale jego córka tego nie zrobiła. Twierdzi, że nie zna księdza, a pieniądze na jej koncie pochodziły od ojca i nie miała pojęcia, że zostały wyłudzone. Prokuratorzy w to nie uwierzyli, kobieta została oskarżona. Ojcu i córce grozi osiem lat więzienia.

Fakty


Sprawy o wyłudzenie pieniędzy przytrafiają się coraz częściej, a sumy liczone są w setkach tysięcy złotych lub milionach złotych.

53-letnia łodzianka została oskarżona o to, że z włoskim biznesmenem wyłudziła 767 tys. zł. Pieniądze miały być przeznaczone na prowadzenie sklepów wolnocłowych. Biznesmen poza tym próbował wyłudzić z banku 2 mln zł kredytu. Akt oskarżenia trafił do sądu.

W tarapatach jest 45-letni mieszkaniec Śląska, który wyłudził cztery samochody w łódzkiej firmie leasingowej. Były to cztery BMW o wartości blisko 723 tys. zł. Mężczyzna twierdził, że jest prezesem firmy. Przedstawił sfałszowane dokumenty. Nie spłacał jednak rat za auta.

Aż 9,5 mln zł wyłudziła kobieta, która obiecywała organizację darmowych kursów języka angielskiego. Oszustka tłumaczyła, że uzyskała grant od rządu amerykańskiego. Tak się nie stało. Kobietę skazano na dziewięć lat więzienia.

Problemy z prawem ma 15-latek z Warszawy, który od łódzkiego emeryta wyłudził 14 tys. zł oraz złotą biżuterię. Zrobił to popularną metodą „na wnuczka”. Chłopak przekonywał łodzianina, że pójdzie siedzieć, jeśli nie zapłaci policji za wypadek, który miał spowodować.
sach

ZOBACZ |Wydarzenia minionego tygodnia w Łódzkiem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki