Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyprodukowali 10 mln litrów nielegalnego spirytusu

Wiesław Pierzchała
Jak ustalili śledczy, skażony spirytus kupowano od 11 legalnych zakładów.
Jak ustalili śledczy, skażony spirytus kupowano od 11 legalnych zakładów. Mikołaj Suchan/ archiwum
Takiej afery alkoholowej jeszcze nie było. Przed sądem stanie potężny gang, który wyprodukował ponad 10 mln litrów nielegalnego alkoholu. Wódka trafiła na rynek, a skarb państwa stracił z tego powodu - na akcyzie i podatku VAT - aż 527 mln zł!

Na tym procederze szefowie grupy zbijali kokosy. Zarabiali miliony. Nic więc dziwnego, że mieli luksusowe rezydencje z basenami i ogrodami zimowymi, które zajęto - razem z innymi domami, działkami i samochodami - na poczet przyszłych kar. Wartość zajętego mienia szacuje się na kilkaset milionów zł.

Akt oskarżenia w tej sprawie prokuratura skierowała wczoraj do Sądu Okręgowego w Łodzi. Na ławie oskarżonych zasiądzie 48 osób, z czego 23 ma zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Pozostali oskarżeni to m.in. dostawcy i odbiorcy alkoholu. Wszyscy mają różne zarzuty: od popełnienia przestępstw skarbowych po udział w gangu i pranie brudnych pieniędzy. Grozi im do 10 lat więzienia.

Z ustaleń śledczych wynika, że na czele gangu stali trzej mieszkańcy Ozorkowa: 51-letni Janusz R. i 55-letni Sylwester K., którzy zostali aresztowani tymczasowo, a także 60-letni Kazimierz G. Wśród liderów był też Jarosław G., którego po aresztowaniu i wypuszczeniu na wolność znaleziono martwego na ulicy w Łodzi. Śledztwo w sprawie jego śmierci jeszcze trwa, ale - jak twierdzą prokuratorzy - najprawdopodobniej popełnił samobójstwo.

Gang działał w latach 2004 - 2009 jako dochodowe, świetnie prosperujące przedsiębiorstwo mające szefów, księgową, pracowników. Podział ról był klarowny: jedni u zaprzyjaźnionych sprzedawców w 11 firmach kupowali skażony spirytus i wozili go do kilku nielegalnych rozlewni wokół Łodzi. Drudzy odpowiadali za oczyszczenie trunku za pomocą chlorku sodu i filtrów węglowych. Po tym procesie alkohol był tak dobrze oczyszczony, że - zdaniem biegłych - nie zagrażał ani zdrowiu, ani życiu.

Kolejni oskarżeni odpowiadali za sprzedaż alkoholu: w formie czystego spirytusu w plastikowych pojemnikach o pojemności od jednego do pięciu litrów lub markowej wódki w szklanych butelkach.
Obroty gangu liczono w grubych w milionach złotych, dlatego trzeba było je ukryć, czyli wyprać brudne pieniądze. W tym celu na podstawione osoby założono siedem firm, które obracały alkoholem (w dokumentach cały czas widniał jako skażony), a zyski odprowadzały na konta bankowe. Przestępcy, którzy ''wyprali'' ponad 25 mln zł, byli tak przebiegli, że wpłaty na konto nigdy nie przekraczały 15 tys. euro, dzięki czemu banki nie sprawdzały, skąd pochodzi gotówka.

- Koszt wyprodukowania litra alkoholu przez oskarżonych (chodzi m.in. o zakup skażonego spirytusu i rozcieńczalników) to 4 złote - wyjaśnia Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Oskarżeni sprzedawali go odbiorcom po 5,5 - 6,5 zł za litr, a ci rozprowadzali na rynku po 7,5 - 12 zł.
Akt oskarżenia w tej sprawie liczy aż 800 stron.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki