Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrok w sprawie dwóch oszustów w Sądzie Okręgowym w Łodzi. Wyłudzali od seniorów pieniądze metodą „na policjanta”

Wiesław Pierzchała
Wiesław Pierzchała
Wyrok w sprawie dwóch oskarżonych, którzy na dużą skalę wyłudzali pieniądze metodą „na policjanta”, zapadł w poniedziałek 8 marca w Sądzie Okręgowym w Łodzi.

41-letni Robert G., który przebywa za kratami i do sądu dowiozła go policja, został skazany na sześć lat i cztery miesiące więzienia oraz 25 tys. zł grzywny, natomiast 29-letniego Kamila W., który odpowiadał z wolnej stopy i nie dotarł do sądu, skazano na trzy lata i cztery miesiące pozbawienia wolności. Wyrok nie jest prawomocny.

Działali w sposób perfidny. Ich presja była porażająca

- Przestępcy wyłudzający pieniądze metodą „na policjanta” działali w sposób wyjątkowo perfidny. Presja, jaką stosowali wobec seniorów, była porażająca. Oszuści dzwonili do osób starszych, którym grozili, straszyli ich, że utrudniają śledztwo policyjne i ponaglali do szybszego wykonywania poleceń. Seniorzy działali w dobrej wierze wierząc, iż pomagają policji. Tymczasem w wyniku działań oszustów stracili dorobek całego życia – podkreślił sędzia Robert Świecki uzasadniając wyrok.

Przyszłe ofiary sprawcy wybierali z książek telefonicznych

Był to proces poszlakowy, jednak zebrany przez śledczych materiał dowodowy ułożył się w pewną spójną i logiczną całość. Okazało się, że oskarżeni należeli do doskonale – jak zaznaczył sędzia Świecki - zorganizowanej grupy przestępczej, która działała w całej Polsce, zaś jej centrala znajdowała się w Niemczech. Stamtąd szefowie gangu dzwonili do pokrzywdzonych. Wybierali ich - na podstawie imion - ze starych książek telefonicznych, które kupowali na aukcjach w internecie.

Przestępcy stosowali róże warianty operacyjne

- Przestępcy przedstawiający się jako „policjanci” byli elastyczni i stosowali róże warianty operacyjne. Jeśli ofiara miała pieniądze w banku, to przekonywali ją, że kasjerka jest w zmowie z oszustami i trzeba szybko wypłacić z konta gotówkę, aby jej nie stracić. Jeżeli ofiara trzymała oszczędności w domu, to tłumaczyli jej, że groźnym przestępcą jest listonosz, który w ramach emerytury dostarcza fałszywe banknoty. W obu przypadkach trzeba było zebrać pieniądze i przekazać „stróżom prawa” w celu ich sprawdzenia i zastawienia zasadzki na oszustów. Oczywiście wyłudzone w ten sposób pieniądze nigdy nie wracały do właścicieli, mimo że – jak zapewniali „policjanci” - wkrótce miały być im oddane.

Swój proceder traktowali jak zwykłą pracę

- W przypadku tych przestępstw stopień społecznej szkodliwości czynu jest znaczny. Przestępcy cały swój proceder traktowali jako zwykłą pracę. W ich rozmowach telefonicznych bardzo często pojawiały się takie słowa jak: „Ile masz?” „Ile tego jest?”, „Ile
znajduje się w kopercie?” To było dla nich najważniejsze – zauważył sędzia Robert Świecki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki