Wyścig ulicami Łodzi LDZ Zmotoryzowani Łodzianie. Samochód, motocykl, rower i komunikacja miejska
Uczestnicy wyścigu wyruszyli o godzinie 16.30 z parkingu przy restauracji Gęsi Puch, czyli z rejonu skrzyżowania ulicy Radwańskiej i alei Politechniki. Postanowili przejechać w czasie popołudniowego szczytu niemal przez całe miasto, aż do krańcówki autobusowej na Radogoszczu- Wschodzie, a dokładniej do parkingu sąsiedniej Biedronki u zbiegu ulic Nastrojowej i Świtezianki
W wyścigu wzięło udział pięciu uczestników. W samochodzie jechał kierujący grupą LDZ Zmotoryzowani Łodzianie Jarosław Kostrzewa, motocyklem, dwoma rowerami i transportem komunikacji miejskiej inni działacze i sympatycy grupy, którzy - wbrew jej nazwie - poruszają się na co dzień po Łodzi różnymi środkami lokomocji.
Zobaczcie galerię zdjęć z niezwykłego wyścigu po Łodzi
Uczestnicy mieli poruszać się zgodnie z przepisami i jak najszybciej dotrzeć w wyznaczone miejsce. Jednak jeszcze przed rozpoczęciem wyścigu pasażer komunikacji miejskiej wpadł w kłopoty.
- Zawiódł autobus 57, w który miałem wsiąść przy ulicy Tuwima. Po pięciu minutach czekania zdecydowałem, że szybciej dotrę pieszo - mówił mający duże doświadczenie w poruszaniu się po Łodzi pieszo i komunikacją Piotr Królikowski.
Punktualnie o godzinie 16.30 uczestnicy wyścigu ruszyli w drogę. W linii prostej mieli około 8 kilometrów, ulicami w zależności od trasy 10-12 kilometrów.
Wyścig ulicami Łodzi. Kto dojechał na metę pierwszy?
Okazało się, że zgodnie z przewidywaniami do mety pierwszy dojechał motocyklista. Zajęło mu to niecałe 16 minut.
- Kierowcy byli uprzejmi, robili korytarz dla motocykla, była ładna pogoda - cieszy się pan Łukasz Rudnicki. - Udało mi się tak dostosować prędkość do świateł, że cały czas miałem zieloną falę - relacjonuje.
Dłużej jechał kierowca. Pokonanie trasy samochodem zajęło mu 26 minut.
- Stałem w korku na alei Włókniarzy - przyznaje Jarosław Kostrzewa. - Przez większość trasy za plecami jechał mi rowerzysta. Podziwiam rowerzystów, bo jadą kiedy chcą i jak chcą. Natomiast jako zmotoryzowany nie przesiadłbym się do MPK. Może na krótsze odcinki lub od czasu do czasu tak, ale na pewno nie codziennie - ocenia.
Zaraz po nim byli na mecie rowerzyści. Trasę przejechali w 33 minuty, wybierając nieco dłuższą, ale wygodniejszą trasę przez park Poniatowskiego, a dalej drogami rowerowymi wzdłuż alei Włókniarzy.
Natomiast zgodnie z przewidywaniami najdłużej jechał pasażer komunikacji miejskiej. Planował przejechać jeden przystanek alei Politechniki, przesiąść się w tunelu na tramwaj jeżdżący po trasie WZ i w Stajni Jednorożców złapać 11-tkę. Ta jednak mu uciekła, musiał wsiąść w następną 6-tkę. Cała trasa wraz z dojściem i oczekiwaniem na przystankach zajęła mu aż godzinę.
Zobaczcie galerię zdjęć z niezwykłego wyścigu po Łodzi
Rajd Pojazdów Zabytkowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?