- Nie było innego wyjścia, bowiem prac Zygmunta Schretera nie ma w żadnym polskim muzeum - podkreśla Anna Małaczyńska z Muzeum Miasta Łodzi.
Ekspozycja jest pierwszą wystawą czasową zorganizowaną przy Galerii Mistrzów Polskich łódzkiego muzeum. Ma ona rozpocząć prezentację artystów, którzy w tejże galerii są eksponowani.
- Uważam, że rola kolekcjonerów w upowszechnianiu sztuki poprzez państwowe instytucje jest ciągle zbyt mała - wyjaśnia Ryszard Czubaczyński, dy-rektor Muzeum Miasta Łodzi.- Naszą wystawą otwieramy furtkę. Mam nadzieję, że na tym się nie skończy.
Jak zapewnia dyrektor muzeum, wybór Zygmunta Schretera na pierwszą ''prywatno-państwową'' wystawę przy Galerii Mistrzów Polskich nie był przypadkowy. Przede wszystkim zadecydowało to, że Schreter był łodzianinem. - Te uzdolniony, także muzycznie, artysta w malarstwie zdołał wypracować swój niepowtarzalny styl, który na wielu miłośnikach sztuki wywiera niezapomniane wrażenie. W Polsce nie jest powszechnie znany, ale odegrał znaczącą rolę w Szkole Paryskiej.
Zygmunt Schreter urodził się w Łodzi, prawdopodobnie w roku 1896, w rodzinie zasymilowanych żydowskich przemysłowców. Wyjechał stąd w 1914 roku do Karlsbadu i Berlina, skąd powrócił w roku 1927 już jako ukształtowany twórca, debiutując w rodzinnym mieście ekspozycją rysunków i akwarel. Talent rozwijał podczas licznych podróży po Europie, chociaż od 1934 roku na stałe mieszkał w Paryżu, w dzielnicy cyganerii artystycznej - Montparnasse.
Malował ekspresyjne portrety i autoportrety, świetliste pejzaże, kameralne widoki wnętrz i martwe natury, rzeźbił głowy członków rodziny i przyjaciół, które wystawiał na paryskich salonach, w Berlinie, Amsterdamie, Helsinkach, Zurychu, także w Jerozolimie i USA. Do Łodzi wracał kilkakrotnie: w 1933, 1935 i 1937 roku, miał udokumentowane wystawy indywidualne w salonie przy Piotrkowskiej 90, wiele jego prac wówczas sprzedano. Zmarł w Paryżu w roku 1977, we Francji nadal mieszka jego rodzina.
- Wiemy też, że artysta malował obrazy o tematyce żydowskiej i łódzkiej. Portretował łódzkie środowisko artystyczne, między innymi Artura Rubinsteina. Niestety, wiele z tych dzieł nie zachowało się. Może po naszej wystawie pojawią się sygnały o jego pracach od innych kolekcjonerów - dodaje Monika Nowakowska, komisarz łódzkiej wystawy.
Ekspozycja w Muzeum Miasta Łodzi została zorganizowana na bazie trzech kolekcji prywatnych: Marka Roeflera, Marka Mielniczuka i łodzianina Andrzeja Króla. Mamy okazję zobaczyć głownie pejzaże, bardzo dobre portrety, martwe natury. Rarytasem jest jedna z kilkunastu zachowanych gipsowych rzeźb artysty - melancholijna ''Głowa młodej kobiety'', przywieziona na łódzką wystawę specjalnie z Paryża.
Pierwszy krok zrobiono. Zadowolone mogą być dwie strony: kolekcjonerzy i marszandzi, bo dzięki wystawie i publikacjom ceny ich prac wzrosną, a i łatwiej je będzie sprzedać. Widzowie zaś zobaczą dzieła, które są dostępne na co dzień wąskiej grupie przyjaciół ich właściciela. Wypada się cieszyć, że udało się to w Łodzi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?